Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2013
Dystans całkowity: | 364.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 45.60 km |
Więcej statystyk |
Niedziela, 31 marca 2013
Kategoria Na kolcach
Alleluja, i do przodu...
Dzisiejsza niedziela pod wieloma względami jest wyjątkowa.
To niedziela zwycięstwa Życia nad śmiercią.
Po uczcie duchowej nastąpił czas na uroczyste wielkanocne śniadanie.
Godzine po nim udałem sie na ucztę rowerową.
Jechałem, jak zwykłe w stronę lasu.
Po około 300 przejechanych metrach jestem już w nim.
Wczoraj, na kilka chwil odwiedził mnie serdeczny przyjaciel wraz ze swoim młodszym bratem. Przy wspólnej herbacie rozmawialiśmy na różne tematy, nie zabrakło oczywiście rozmowy o rowerach. Lecz głowną atrakcją one nie były.
Otóż, atrakcja to autko z napędem 4x4, które należy wypróbować podczas jazdy w lekkim terenie. Pokazałem kolegom leśne drogi, którymi zazwyczaj się poruszam.
Na zamieszczonym wyżej zdjęciu widzimy świeży ślad po aucie. Dzisiaj, przez około 2 kilometry właśnie nim się poruszałem. Jechało się po nim nieco łatwiej.
Ta maszyna napędzana jest siłą moich mięsni. Świetnie dajemy sobie radę nawet w takim terenie. Pomagają opony z kolcami, których do tej pory nie zdjąłem. Droga to inwestycja, ale warto. Wielokrotnie dzięki nim uniknąłem tzw. gleby.
Po drodze napotykam dziwne dla mnie oznaczenia. Szanuję leśniczych, leśników więc tak sobie myślę, że mnie ten znak nie dotyczy. Spostrzegamy również, że śnieżku troszkę dopadało i jedzie się z pewnymi trudnościami przez pewien moment. Przecierałem szlak, ale tylko przez około 2 kilometry.
Póżniej już drogą przeciwpożarową numer 8 w stronę Goręczyna i powiem, że jedzie się świetnie, bo śnieg ubity na niej przez samochody. Droga zmrożona. Brak błota i innych atrakcji. Ostatnie zdjęcie można porównać z zamieszczonym w poprzednim poście. To ta sama droga, lecz dzisiaj bez błota. Śnieg, mróz stał się moim sprzymierzeńcem.
Docieram do Ostrzyc, ale z nich jadę do Brodnicy Dolnej. W niej właśnie wykonałem zdjęcia Jeziora Ostrzyckiego, pięknego domku letniskowego.
Teraz udaję się w stronę Wieżycy. W miejcowości Kolano skręcam na Krzeszną.
Następnie dojeżdzam do Pierszczewka.
Teraz czeka mnie droga powrotna. Jest ona w znaczniej mierze podobna do trasy już przejechanej. Z jednym wyjątkiem. Nigdy nie interesowałem się narciarstwem, stokami zjazdowymi, oślimi łączkami itd. W drodze powrotnej zrobiłem fotografię w okolicy wsi Krzeszna.
Powtórzę po raz kolejny, może do znudzenia...Kaszuby są piękne, szczególnie okolice, w pobliżu których mieszkam. Czy ktoś ma wątpliwości?
Leśną drogą wracam do domu. Przyznam, że nie chciałem aż tylu kilometrów dzisiaj przemierzyć, ale skoro jechało się tak dobrze...
Wszystkim przyjaciołom, czytelnikom życzę wielu sił ze Zmartwychwstania Pańskiego. Trzymajcie się moi drodzy. Serdecznie Was pozdrawiam.
To niedziela zwycięstwa Życia nad śmiercią.
Po uczcie duchowej nastąpił czas na uroczyste wielkanocne śniadanie.
Godzine po nim udałem sie na ucztę rowerową.
Jechałem, jak zwykłe w stronę lasu.
Po około 300 przejechanych metrach jestem już w nim.
Rozgrzewka w lesie :-)© panther
Wczoraj, na kilka chwil odwiedził mnie serdeczny przyjaciel wraz ze swoim młodszym bratem. Przy wspólnej herbacie rozmawialiśmy na różne tematy, nie zabrakło oczywiście rozmowy o rowerach. Lecz głowną atrakcją one nie były.
Otóż, atrakcja to autko z napędem 4x4, które należy wypróbować podczas jazdy w lekkim terenie. Pokazałem kolegom leśne drogi, którymi zazwyczaj się poruszam.
Na zamieszczonym wyżej zdjęciu widzimy świeży ślad po aucie. Dzisiaj, przez około 2 kilometry właśnie nim się poruszałem. Jechało się po nim nieco łatwiej.
Jazda w śniegu? Jaki problem?© panther
Ta maszyna napędzana jest siłą moich mięsni. Świetnie dajemy sobie radę nawet w takim terenie. Pomagają opony z kolcami, których do tej pory nie zdjąłem. Droga to inwestycja, ale warto. Wielokrotnie dzięki nim uniknąłem tzw. gleby.
Czyli bez problemu wjeżdzamy ;-)© panther
Z innej perspektywy© panther
Końcowy odcinek przeciwpożarowej numer 8© panther
Po drodze napotykam dziwne dla mnie oznaczenia. Szanuję leśniczych, leśników więc tak sobie myślę, że mnie ten znak nie dotyczy. Spostrzegamy również, że śnieżku troszkę dopadało i jedzie się z pewnymi trudnościami przez pewien moment. Przecierałem szlak, ale tylko przez około 2 kilometry.
Póżniej już drogą przeciwpożarową numer 8 w stronę Goręczyna i powiem, że jedzie się świetnie, bo śnieg ubity na niej przez samochody. Droga zmrożona. Brak błota i innych atrakcji. Ostatnie zdjęcie można porównać z zamieszczonym w poprzednim poście. To ta sama droga, lecz dzisiaj bez błota. Śnieg, mróz stał się moim sprzymierzeńcem.
Przydrożny krzyż© panther
Wyspa na Jeziorze Ostrzyckim© panther
Uroczy domek letniskowy© panther
Docieram do Ostrzyc, ale z nich jadę do Brodnicy Dolnej. W niej właśnie wykonałem zdjęcia Jeziora Ostrzyckiego, pięknego domku letniskowego.
Teraz udaję się w stronę Wieżycy. W miejcowości Kolano skręcam na Krzeszną.
Następnie dojeżdzam do Pierszczewka.
Jezioro Potulskie w okolicach Pierszczewka© panther
Teraz czeka mnie droga powrotna. Jest ona w znaczniej mierze podobna do trasy już przejechanej. Z jednym wyjątkiem. Nigdy nie interesowałem się narciarstwem, stokami zjazdowymi, oślimi łączkami itd. W drodze powrotnej zrobiłem fotografię w okolicy wsi Krzeszna.
Wyciąg narciarski Koszałkowo© panther
Powtórzę po raz kolejny, może do znudzenia...Kaszuby są piękne, szczególnie okolice, w pobliżu których mieszkam. Czy ktoś ma wątpliwości?
Lasem w stronę domu...© panther
Leśną drogą wracam do domu. Przyznam, że nie chciałem aż tylu kilometrów dzisiaj przemierzyć, ale skoro jechało się tak dobrze...
Wszystkim przyjaciołom, czytelnikom życzę wielu sił ze Zmartwychwstania Pańskiego. Trzymajcie się moi drodzy. Serdecznie Was pozdrawiam.
- DST 62.25km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 marca 2013
Kategoria Na kolcach
Jeżdzenie po okolicy
Dzisiaj po godzinie 12 znalazłem czas na jeżdzenie.
Wydawać się mogło, że pogoda sprawiać problemów nie będzie.
Rzeczywiście jadąc lasami żadne trudności się nie pojawiły.
Nieco gorzej było, gdy z lasu wyjeżdzałem na otwarte przestrzenie.
Wiatr bardzo przeszkadzał w jeżdzie.
Najpierw, jak zawsze 10 kilometrowa runda po lesie.
Widzimy, że w lasach nadal utrzymuje się pokrywa śnieżna.
Muszę przyznać, że pierwsze 10 kilometrów jedzie się bardzo dobrze.
Śnieg jest ubity, w zacienionych miejscach jeszcze zmrożony.
Jeżdzenie po takiej nawierzchni daje dużo frajdy.
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy...
Ilość śniegu w lasach, na polach jest zatrważająca.
Wiadomo, że pod wpływem temperatury musi on topnieć.
Na zdjęciu wyżej widzimy właśnie efekty znikania śniegu z dróg polnych.
Przyznam szczerze, że takimi drogami jeżdzić nie lubię.
Skręcam w wąską, polną ścieżkę...
Chwilowy powrót do śnieżnej rzeczywistości.
Ścieżki, co prawda na zdjęciu nie widać, ale jest ona nieudeptana i jadąc po niej zapadam się na 15 centymetrów. Jechać w takich warunkach się nie da. Cofam się. Muszę z powrotem wrócić na pokrytą błotem, lodem i kałużami drogę.
Po niedługim czasie trafiam na asfalt. Robię przerwę na czyszczenie roweru, ubrania z ogromnych ilości błota. Ogromne ilości czystego, bieluśkiego śniegu pomagają mi w doprowadzeniu roweru i odzieży do stanu oglądalności.
Mamy za sobą już kilka dni wiosny. Tego roku jest ona znacznie opóźniona. Jednak, gdy przypomnę sobie końcówkę roku biegłego, to dochodzę do wniosku, że wiosna przesunęła się o miesiąc. Pamiętam, że listopad i grudzień były miesiącami ciepłymi. Nie pamiętam w tych miesiącach opadów śniegu. Sytuacja zmieniła się nieco z nowym rokiem. Luty i marzec dały się w szczególności we znaki.
Zastanawiam się kiedy zdąży zniknąć "białe szaleństwo"
Z jednej strony chcemy, aby nastąpiło to natychmiast. Jednak, czy to byłoby dobrym rozwiązaniem? Myślę, że niekoniecznie...Leśne i polne drogi zamienią się w bagna a jazda w czymś takim żadnej frajdy nie daje.
Na szczęście pozostają jeszcze asfalty, lecz na nich musimy zmagać się z innymi problemami...
Wydawać się mogło, że pogoda sprawiać problemów nie będzie.
Rzeczywiście jadąc lasami żadne trudności się nie pojawiły.
Nieco gorzej było, gdy z lasu wyjeżdzałem na otwarte przestrzenie.
Wiatr bardzo przeszkadzał w jeżdzie.
Najpierw, jak zawsze 10 kilometrowa runda po lesie.
W kartuskim lesie© panther
Śniegu coraz mniej ;-)© panther
Za szlaban nie wjeżdzamy ;-)© panther
Widzimy, że w lasach nadal utrzymuje się pokrywa śnieżna.
Muszę przyznać, że pierwsze 10 kilometrów jedzie się bardzo dobrze.
Śnieg jest ubity, w zacienionych miejscach jeszcze zmrożony.
Jeżdzenie po takiej nawierzchni daje dużo frajdy.
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy...
Miło i przyjemnie...© panther
Ilość śniegu w lasach, na polach jest zatrważająca.
Wiadomo, że pod wpływem temperatury musi on topnieć.
Na zdjęciu wyżej widzimy właśnie efekty znikania śniegu z dróg polnych.
Przyznam szczerze, że takimi drogami jeżdzić nie lubię.
Skręcam w wąską, polną ścieżkę...
Jeszcze miesiąc i po śniegu ;-)© panther
Chwilowy powrót do śnieżnej rzeczywistości.
Ścieżki, co prawda na zdjęciu nie widać, ale jest ona nieudeptana i jadąc po niej zapadam się na 15 centymetrów. Jechać w takich warunkach się nie da. Cofam się. Muszę z powrotem wrócić na pokrytą błotem, lodem i kałużami drogę.
Po niedługim czasie trafiam na asfalt. Robię przerwę na czyszczenie roweru, ubrania z ogromnych ilości błota. Ogromne ilości czystego, bieluśkiego śniegu pomagają mi w doprowadzeniu roweru i odzieży do stanu oglądalności.
Morenowe wzgórza© panther
Mamy za sobą już kilka dni wiosny. Tego roku jest ona znacznie opóźniona. Jednak, gdy przypomnę sobie końcówkę roku biegłego, to dochodzę do wniosku, że wiosna przesunęła się o miesiąc. Pamiętam, że listopad i grudzień były miesiącami ciepłymi. Nie pamiętam w tych miesiącach opadów śniegu. Sytuacja zmieniła się nieco z nowym rokiem. Luty i marzec dały się w szczególności we znaki.
Zastanawiam się kiedy zdąży zniknąć "białe szaleństwo"
Z jednej strony chcemy, aby nastąpiło to natychmiast. Jednak, czy to byłoby dobrym rozwiązaniem? Myślę, że niekoniecznie...Leśne i polne drogi zamienią się w bagna a jazda w czymś takim żadnej frajdy nie daje.
Na szczęście pozostają jeszcze asfalty, lecz na nich musimy zmagać się z innymi problemami...
- DST 40.45km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 marca 2013
Kategoria Na kolcach
Niedzielna przejażdżka
Dzisiaj czas na tradycyjną, niedzielną wycieczkę.
Ruszam przed godziną 10. Pogoda uległa zmianie.
W porównaniu do soboty jest chłodniej, niebo niemal całkowicie zachmurzone.
Do tego dochodzi bardziej dokuczliwy, niż wczoraj wiatr.
Poruszam się drogami leśnymi, gruntowymi i asfaltowymi.
Postanowiłem, że aparat wyciągnę dopiero po przejechanych 20 kilometrach.
Jednak przejeżdzając przez Somonino zatrzymałem się i wykonałem zdjęcie.
Takie widoki mogą cieszyć, ale pod koniec marca wprawiać mogą również w osłupienie. Jadę dalej w stronę Goręczyna. Przed nim zatrzymuję się, aby sfotografować rzekę Radunię. Przyznam, że dzisiaj stała się ona dobrym obiektem do uwiecznienia na zdjęciach.
Teraz bez zatrzymywania się przejeżdzam przez Goręczyno, Ostrzyce, Brodnicę Dolną i z niej gruntową drogą dojeżdzam do Ręboszewa. Z tej miejscowości jadę w kierunku Chmielna przejeżdzając przez Zawory, Chmielonko. Następnie chciałem jechać leśną drogą w stronę wsi Kosy. Niestety droga jest całkowicie nieprzejezdna. Wracam na skróty do Zawór.
Wracam do Ręboszewa i jadę w kierunku Kartuz. Trafiam do nich. Z Kartuz drogą asfaltową jadę w kierunku domu. Trafiam do niego koło godziny 13.
Cieszę się, że udało mi się wsiąść dzisiaj na rower.
Niebo wygląda tak, jakby za moment miał zacząć padać śnieg...
Ruszam przed godziną 10. Pogoda uległa zmianie.
W porównaniu do soboty jest chłodniej, niebo niemal całkowicie zachmurzone.
Do tego dochodzi bardziej dokuczliwy, niż wczoraj wiatr.
Poruszam się drogami leśnymi, gruntowymi i asfaltowymi.
Postanowiłem, że aparat wyciągnę dopiero po przejechanych 20 kilometrach.
Jednak przejeżdzając przez Somonino zatrzymałem się i wykonałem zdjęcie.
Oszronione drzewa nad Radunią© panther
Takie widoki mogą cieszyć, ale pod koniec marca wprawiać mogą również w osłupienie. Jadę dalej w stronę Goręczyna. Przed nim zatrzymuję się, aby sfotografować rzekę Radunię. Przyznam, że dzisiaj stała się ona dobrym obiektem do uwiecznienia na zdjęciach.
Rzeka Radunia w okolicach wsi Sławki© panther
Przydrożny krzyż© panther
Teraz bez zatrzymywania się przejeżdzam przez Goręczyno, Ostrzyce, Brodnicę Dolną i z niej gruntową drogą dojeżdzam do Ręboszewa. Z tej miejscowości jadę w kierunku Chmielna przejeżdzając przez Zawory, Chmielonko. Następnie chciałem jechać leśną drogą w stronę wsi Kosy. Niestety droga jest całkowicie nieprzejezdna. Wracam na skróty do Zawór.
Widok na Jezioro Małe Brodno w okolicach Zawór© panther
Wracam do Ręboszewa i jadę w kierunku Kartuz. Trafiam do nich. Z Kartuz drogą asfaltową jadę w kierunku domu. Trafiam do niego koło godziny 13.
Cieszę się, że udało mi się wsiąść dzisiaj na rower.
Niebo wygląda tak, jakby za moment miał zacząć padać śnieg...
- DST 53.56km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 marca 2013
Kategoria Na kolcach
Pierwsza wiosenna przejażdżka
Wczoraj udało mi się wrócić do domu przed godziną 15.
W planach miałem krótką wycieczkę po okolicach.
Niestety porywisty wiatr spowodował, że musiałem zająć sie odśnieżaniem.
Wiało tak mocno, że na drodze prowadzącej do domu powstawały ogromne zaspy.
Na szczęście, po dwóch kwadransach odśnieżania z pomocą przyjechała osoba, która zajmuje się doprowadzaniem wiejskiej infrastruktury drogowej do stanu używalności. Kierowca ciągnika z pługiem spojrzał zza szyb na mnie i wziął się za pracę. Po kilku minutach droga, wąski zasypany przejazd znowu był przejezdny.
Nadmienię tylko, że 90% pracy wykonałem ja. Było się ruszać z domu...
Wiatr wzbierał na sile i postanowiłem, że już donikąd nie pojadę.
Wyjazd odłożyłem na dzisiaj.
Kilka minut po godzinie 13 ruszyłem w teren.
Droga w lesie świetnie odśnieżona. Utrzymana jest znacznie lepiej niż boczne wiejskie drogi. Powód tego jest jeden, a może dwa jednak się znajdą. W lesie pracują już od kilku tygodni leśnicy i dbają o przygotowanie swego miejsca pracy. Drugi powód to wiatr, który siłą rzeczy w lesie aż tak dokuczliwy nie jest.
Jednak nie wszystkie ścieżki w lesie nadają się do poruszania się nimi na rowerze. Wybierałem oczywiscie te, którymi jazda była możliwa.
Dotarłem nimi do Kartuz, z których, nadal leśnymi drogami jechałem w stronę Goręczyna.
Gdy wyjechałem z lasu wiatr przypomniał o sobie. Po przejeżdzie przez malownicze okolice wsi Goręczyno kieruję się w stronę Ostrzyc.
W Ostrzycach przebywam przez kwadrans. Szukam dogodnego miejsca na zrobienie zdjęcia. Chcę wykonać zdjęcie jeziora, tym razem z innego, niż zwykle miejsca.
W tym celu zaśnieżonym podjazdem udaję się na ulicę Na Stoku. Miejsce wydaję mi się idealne do wykonania zdjęcia.
Niemała ilość śniegu, która cały czas zalega na kaszubskich polach, przykrywa skute lodem jeziora zdołała się pewnie już opatrzeć.
Pocieszający jest jedynie fakt, że pogodę miałem niemal idealną do jazdy na rowerze. Przeszkadzał miejscami porywisty wiatr. Niestety idealnie być nie może. Z powrotem do domu wracałem identyczną trasą.
W drodze powrotnej żadnych atrakcji, godnych sfotografowania nie zauważyłem.
Przed godziną 16 wróciłem do domu. Temperatura zaczyna w szybkim tempie się obniżać. Być może jutro uda mi się, po raz kolejny pojeżdzić leśnymi drogami.
W planach miałem krótką wycieczkę po okolicach.
Niestety porywisty wiatr spowodował, że musiałem zająć sie odśnieżaniem.
Wiało tak mocno, że na drodze prowadzącej do domu powstawały ogromne zaspy.
Na szczęście, po dwóch kwadransach odśnieżania z pomocą przyjechała osoba, która zajmuje się doprowadzaniem wiejskiej infrastruktury drogowej do stanu używalności. Kierowca ciągnika z pługiem spojrzał zza szyb na mnie i wziął się za pracę. Po kilku minutach droga, wąski zasypany przejazd znowu był przejezdny.
Nadmienię tylko, że 90% pracy wykonałem ja. Było się ruszać z domu...
Wiatr wzbierał na sile i postanowiłem, że już donikąd nie pojadę.
Wyjazd odłożyłem na dzisiaj.
Lasem w stronę Kartuz© panther
Kilka minut po godzinie 13 ruszyłem w teren.
Droga w lesie świetnie odśnieżona. Utrzymana jest znacznie lepiej niż boczne wiejskie drogi. Powód tego jest jeden, a może dwa jednak się znajdą. W lesie pracują już od kilku tygodni leśnicy i dbają o przygotowanie swego miejsca pracy. Drugi powód to wiatr, który siłą rzeczy w lesie aż tak dokuczliwy nie jest.
Okolice Burchardztwa© panther
Zapomnieli odśnieżyć ;-)© panther
Jednak nie wszystkie ścieżki w lesie nadają się do poruszania się nimi na rowerze. Wybierałem oczywiscie te, którymi jazda była możliwa.
Dotarłem nimi do Kartuz, z których, nadal leśnymi drogami jechałem w stronę Goręczyna.
Wiosna na Kaszubach ;-)© panther
Gdy wyjechałem z lasu wiatr przypomniał o sobie. Po przejeżdzie przez malownicze okolice wsi Goręczyno kieruję się w stronę Ostrzyc.
Morenowe wzgórza okolic Ostrzyc© panther
W Ostrzycach przebywam przez kwadrans. Szukam dogodnego miejsca na zrobienie zdjęcia. Chcę wykonać zdjęcie jeziora, tym razem z innego, niż zwykle miejsca.
W tym celu zaśnieżonym podjazdem udaję się na ulicę Na Stoku. Miejsce wydaję mi się idealne do wykonania zdjęcia.
Widok na Jezioro Ostrzyckie© panther
Niemała ilość śniegu, która cały czas zalega na kaszubskich polach, przykrywa skute lodem jeziora zdołała się pewnie już opatrzeć.
Pocieszający jest jedynie fakt, że pogodę miałem niemal idealną do jazdy na rowerze. Przeszkadzał miejscami porywisty wiatr. Niestety idealnie być nie może. Z powrotem do domu wracałem identyczną trasą.
Leśna polana© panther
W drodze powrotnej żadnych atrakcji, godnych sfotografowania nie zauważyłem.
Przed godziną 16 wróciłem do domu. Temperatura zaczyna w szybkim tempie się obniżać. Być może jutro uda mi się, po raz kolejny pojeżdzić leśnymi drogami.
- DST 44.85km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 marca 2013
Nowe miejsca na Kaszubach
Tydzień temu planowałem wycieczkę rowerową w okolice Przywidza.
Niestety silny wiatr i opady śniegu wymusiły zmianę planów.
Musiałem z niej zrezygnować.
Dzisiaj miałem okazję, aby zaległą przejażdżkę odbyć.
Wyjechałem z domu około godziny 10. Jazda odbywała się wyłącznie drogami asfaltowymi.
Z Mezowa udałem się w stronę Kartuz, następnie przejechałem przez Leszno, Somonino i trafiłem do Egiertowa. Jadę cały czas pod górkę. Porywisty wiatr nie jest moim sprzymierzeńcem. Wieje prosto w twarz. Jedzie się ciężko.
Okolice Egiertowa, mimo, że znajdują się niedaleko mojego domu nie są moimi ulubionymi terenami. Właściwie nie wiem dlaczego nie jeżdzę w te strony.
Dzisiaj to się zmieniło. Z Egiertowa jadę do wsi Kamela.
Nadal jadę w stronę Przywidza mijam wioskę Roztoka. Zauważyłem, że okolice Kameli i Roztoki charakteryzują się małą gęstością zaludnienia.
Tereny piękne, malownicze, ale komunkacja autobusowa z Kartuzami ponoć mizerna.
Przejeżdzam przez Klonowo Górne, Klonowo Dolne i trafiam do Przywidza.
Przywidz wywiera na mnie pozytywne wrażenie. Jest malowniczą wioską gminną, która położona jest wsród morenowych wzgórz. Dopełnieniem sielankowego krajobrazu jest rynnowe Jezioro Przywidzkie, wokół którego biegnie rowerowy szlak czerwony. Gmina Przywidz w okresie międzywojennym była chętnie odwiedzana przez mieszkańców Gdańska. Znana była z atrakcyjnego położenia i licznych turystycznych atrakcji.
Obecnie w tej gminie atrakcji nie brakuje. Rowerzysci mają w czym wybierać. Rowerowy szlak czerwony prowadzi przez Czapielsk, Przywidz i brzegi Jeziora Łąkie.
Rowerowy szlak niebieski biegnie wzdłuż Jeziora Głębokiego, przecina Nową Wieś Przywidzką, Pałęczyno i Przywidz.
Rowerowy szlak zielony pozwala zachwycić się malowniczymi wgórzami Przywidza i okolic.
Powiem szczerze, że aż tylu atrakcji w tych okolicach się nie spodziewałem.
Droga powrotna wygladała identycznie, jak dojazd do Przywidza.
Było nieco łatwiej, ponieważ wiatr zdołał nieco zelżeć.
Dzisiaj udało mi sie wykorzystać słoneczną, aczkolwiek mroźną pogodę.
O godzinie 6:30 termometr, który ustawiony jest w ogrodzie wskazywał...uwaga -18 stopni Celsjusza. Później było już tylko cieplej. Gdy ruszałem w drogę było już całkiem przyjemnie.
Po drodze spotkałem "mojego psa", cofnąłem się z nim do domu sąsiada.
Niestety ten, po rozmowie ze mną niczym się nie przejął. Opowiedziałem jemu o naszej wspólnej wczorajszej przejażdżce. Stwierdził, że pies wróci i nie mam się niczym przejmować. Dotrzymywał mi kroku do Kartuz...w nich zniknął gdzieś.
Przyznać muszę, że jechałem około 20-22 km/h. Obejrzałem się za siebie i nic...nie ma mojego przyjaciela. Po powrocie do domu również go nie widziałem.
Mam nadzieję, że biedaczek szczęśliwie trafi z powrotem do swojego domu.
Niestety silny wiatr i opady śniegu wymusiły zmianę planów.
Musiałem z niej zrezygnować.
Dzisiaj miałem okazję, aby zaległą przejażdżkę odbyć.
Wyjechałem z domu około godziny 10. Jazda odbywała się wyłącznie drogami asfaltowymi.
Z Mezowa udałem się w stronę Kartuz, następnie przejechałem przez Leszno, Somonino i trafiłem do Egiertowa. Jadę cały czas pod górkę. Porywisty wiatr nie jest moim sprzymierzeńcem. Wieje prosto w twarz. Jedzie się ciężko.
Okolice Egiertowa, mimo, że znajdują się niedaleko mojego domu nie są moimi ulubionymi terenami. Właściwie nie wiem dlaczego nie jeżdzę w te strony.
Dzisiaj to się zmieniło. Z Egiertowa jadę do wsi Kamela.
Wzgórza morenowe w okolicach wsi Kamela© panther
Nadal jadę w stronę Przywidza mijam wioskę Roztoka. Zauważyłem, że okolice Kameli i Roztoki charakteryzują się małą gęstością zaludnienia.
Tereny piękne, malownicze, ale komunkacja autobusowa z Kartuzami ponoć mizerna.
Przejeżdzam przez Klonowo Górne, Klonowo Dolne i trafiam do Przywidza.
Jezioro Przywidzkie© panther
Kościół pod wezwaniem M.B Królowej Różańca Świętego w Przywidzu© panther
Przywidz wywiera na mnie pozytywne wrażenie. Jest malowniczą wioską gminną, która położona jest wsród morenowych wzgórz. Dopełnieniem sielankowego krajobrazu jest rynnowe Jezioro Przywidzkie, wokół którego biegnie rowerowy szlak czerwony. Gmina Przywidz w okresie międzywojennym była chętnie odwiedzana przez mieszkańców Gdańska. Znana była z atrakcyjnego położenia i licznych turystycznych atrakcji.
Obecnie w tej gminie atrakcji nie brakuje. Rowerzysci mają w czym wybierać. Rowerowy szlak czerwony prowadzi przez Czapielsk, Przywidz i brzegi Jeziora Łąkie.
Rowerowy szlak niebieski biegnie wzdłuż Jeziora Głębokiego, przecina Nową Wieś Przywidzką, Pałęczyno i Przywidz.
Rowerowy szlak zielony pozwala zachwycić się malowniczymi wgórzami Przywidza i okolic.
Powiem szczerze, że aż tylu atrakcji w tych okolicach się nie spodziewałem.
Droga powrotna wygladała identycznie, jak dojazd do Przywidza.
Było nieco łatwiej, ponieważ wiatr zdołał nieco zelżeć.
Malownicze okolice Klonowa Dolnego© panther
Dzisiaj udało mi sie wykorzystać słoneczną, aczkolwiek mroźną pogodę.
O godzinie 6:30 termometr, który ustawiony jest w ogrodzie wskazywał...uwaga -18 stopni Celsjusza. Później było już tylko cieplej. Gdy ruszałem w drogę było już całkiem przyjemnie.
Po drodze spotkałem "mojego psa", cofnąłem się z nim do domu sąsiada.
Niestety ten, po rozmowie ze mną niczym się nie przejął. Opowiedziałem jemu o naszej wspólnej wczorajszej przejażdżce. Stwierdził, że pies wróci i nie mam się niczym przejmować. Dotrzymywał mi kroku do Kartuz...w nich zniknął gdzieś.
Przyznać muszę, że jechałem około 20-22 km/h. Obejrzałem się za siebie i nic...nie ma mojego przyjaciela. Po powrocie do domu również go nie widziałem.
Mam nadzieję, że biedaczek szczęśliwie trafi z powrotem do swojego domu.
- DST 60.17km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 marca 2013
Kategoria Na kolcach
Wyjątkowa sobota
Wstałem dzisiaj przed godziną 7 rano.
O godzinie 8 rozpocząłem pracę. Na godzine 10 umówiony byłem z niezmiernie interesującymi osobami. Razem w przemiłej atmosferze przebywaliśmy do godziny 13. Świetni ludzie, miła atmosfera, setki ciekawych pomysłów, żarty, śmiech...żyć nie umierać. Czy czegoś mogło zabraknąć tego dnia?
Owszem. Po zrobieniu porządków w domu, koło godziny 15 wsiadłem na rower i jechałem szukać wiosny w najbliższych okolicach.
Pogoda zdecydowanie zachęcała do rowerowania. Postanowiłem dzisiaj lasami udać się do ulubionych miejscowości. Widzimy, że na Kaszubach Środkowych w lasach, na polach, na łąkach zalega dość duża ilość śniegu. Jest biało, to ogromny powód do radości. Krajobrazy moich okolic wyglądają przepięknie.
Wyjątkowość dzisiejszej przejażdzki nie polegała na tym, że znalazłem czas po pracy na jazdę na rowerze. Ten wyjazd zapadnie mi szczególnie w pamięci. Dlaczego? Otóż, dane mi było dzisiaj jechać w towarzystwie. Dodam jeszcze, że towarzysz podróży pod wieloma względami jest wyjątkowy. Oto on.
Uwielbiam tego zwierzaka. Mieszka nieopodal, 200 metrów ode mnie. Często przychodzi w odwiedziny, szczególnie gdy odśnieżam. Zawsze znajduję czas, żeby jego pogłaskać. Podjada też moim kociakom z miski, ale akurat jemu wybaczamy.
Rozpoznaje mnie, gdy idę na spacer, wsiadam do auta, przyjeżdzam do domu.
Dzisiaj razem pokonaliśmy nieco ponad 40 km.
Zadbałem o to, aby "mój piesek" dostał obfitą kolację. Należała się jemu, bardziej niż mnie.
Wiosny, mimo pomocy najlepszego sąsiada pod słońcem nie znalazłem.
Może uda się znaleść ją jutro.
O godzinie 8 rozpocząłem pracę. Na godzine 10 umówiony byłem z niezmiernie interesującymi osobami. Razem w przemiłej atmosferze przebywaliśmy do godziny 13. Świetni ludzie, miła atmosfera, setki ciekawych pomysłów, żarty, śmiech...żyć nie umierać. Czy czegoś mogło zabraknąć tego dnia?
Owszem. Po zrobieniu porządków w domu, koło godziny 15 wsiadłem na rower i jechałem szukać wiosny w najbliższych okolicach.
Lubimy śnieg ;-)© panther
Niedaleko miejscowości Burchardztwo© panther
Leśna utwardzona droga© panther
Pogoda zdecydowanie zachęcała do rowerowania. Postanowiłem dzisiaj lasami udać się do ulubionych miejscowości. Widzimy, że na Kaszubach Środkowych w lasach, na polach, na łąkach zalega dość duża ilość śniegu. Jest biało, to ogromny powód do radości. Krajobrazy moich okolic wyglądają przepięknie.
Kaszubskie krajobrazy© panther
Kaszubskie pejzaże© panther
Wyjątkowość dzisiejszej przejażdzki nie polegała na tym, że znalazłem czas po pracy na jazdę na rowerze. Ten wyjazd zapadnie mi szczególnie w pamięci. Dlaczego? Otóż, dane mi było dzisiaj jechać w towarzystwie. Dodam jeszcze, że towarzysz podróży pod wieloma względami jest wyjątkowy. Oto on.
Mój najlepszy sąsiad :-)© panther
Uwielbiam tego zwierzaka. Mieszka nieopodal, 200 metrów ode mnie. Często przychodzi w odwiedziny, szczególnie gdy odśnieżam. Zawsze znajduję czas, żeby jego pogłaskać. Podjada też moim kociakom z miski, ale akurat jemu wybaczamy.
Rozpoznaje mnie, gdy idę na spacer, wsiadam do auta, przyjeżdzam do domu.
Dzisiaj razem pokonaliśmy nieco ponad 40 km.
Zadbałem o to, aby "mój piesek" dostał obfitą kolację. Należała się jemu, bardziej niż mnie.
W poszukiwaniu wiosny...© panther
Wiosny, mimo pomocy najlepszego sąsiada pod słońcem nie znalazłem.
Może uda się znaleść ją jutro.
- DST 40.25km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 marca 2013
Z serwisu
W styczniu tego roku oddałem mój rower trekkingowy do serwisu.
Z jego odbiorem się nie śpieszyłem. Wiem, że nic złego się jemu w serwisie stać nie może. Dzisiaj po 2 godzinach spędzonych w pracy udałem się do serwisu w celu odebrania mojego środka lokomocji.
Zdaję sobie sprawę, że mało kto czyta wpisy na blogu. Znacznie chętniej wolimy się skupiać na zdjęciach, przejechanych kilometrach, średniej prędkości itd.
Pomyślałem sobie, że poświęcę większą część dzisiejszego wpisu mojemu rowerowi.
Dlaczego? Otóż, właśnie rower Panther TR-555 był pierwszym pojazdem kołowym, który kupiłem za własne pieniądze. Właśnie na nim rozpocząłem swoją przygodę z jeżdzeniem.
Był rok 2009, gdy postanowiłem, że muszę bardziej zadbać o swoje zdrowie, kondycję i chcę przy okazji poznać moje najbliższe okolice.
W pierwszym roku użytkowania moje przejażdzki nie były zbyt długie.
Właściwie nie wiem jakie były, ponieważ nie posiadałem licznika. Z jego kupnem zwlekałem aż do 2010 roku i zakupu dokonałem po zakończeniu sezonu rowerowego...
Sięgając wstecz pamięcią przypominam również sobie, że nie zwracałem należytej uwagi na ubranie rowerowe. Spodenki z wkładką, koszulki rowerowe i kask też zostały zakupione nieco później. Jeżdziłem w spodniach dresowych, bawełnianych koszulkach...
Przełomowym rokiem okazał się rok 2011. Rower posiadał już licznki, ja rozpocząłem jeżdzić w stroju rowerowym. Ten rok podsumowałem wynikiem około 2200 przejechanych kilometrów.
Pod koniec tego roku wpadłem na świetny pomysł, aby swoją stajnię rowerową powiększyć.
W grudniu zamówiłem rower górski Kross Level A7. Zrobiłem to dlatego, że szkoda mi było mojego Panthera. Często jeżdziłem nim w terenie...a akurat ten rower do tego przeznaczony nie jest. Od tego momentu byłem szczęśliwym posiadaczem dwóch rowerów.
W 2012 roku odkryłem bikestats...mając już dwa rowery.
Utwierdziłem się, że dokonałem świetnego wyboru. Warto mieć rower, na którym możemy wyszaleć się w terenie.
Dobrze przy okazji mieć taki, którym jeżdzimy w przewadze drogami asfaltowymi, czy też utwardzonymi gruntówkami.
Szkoda tylko, że dodając rower na "naszym rowerowym blogu" producent Panther nie występuje.
Wkrótce ma nastąpić załamanie pogody. Dzisiaj wracając do domu wiatr chciał urwać głowę. Śpieszyłem się do domu, aby wyrobić się ze swoimi obowiązkami.
Zastanawiałem się, czy warto dzisiaj dodawać wpis na blogu.
Dodałem, być może jutro pogoda nie będzie sprzyjać rowerowaniu.
Z jego odbiorem się nie śpieszyłem. Wiem, że nic złego się jemu w serwisie stać nie może. Dzisiaj po 2 godzinach spędzonych w pracy udałem się do serwisu w celu odebrania mojego środka lokomocji.
Zdaję sobie sprawę, że mało kto czyta wpisy na blogu. Znacznie chętniej wolimy się skupiać na zdjęciach, przejechanych kilometrach, średniej prędkości itd.
Pomyślałem sobie, że poświęcę większą część dzisiejszego wpisu mojemu rowerowi.
Dlaczego? Otóż, właśnie rower Panther TR-555 był pierwszym pojazdem kołowym, który kupiłem za własne pieniądze. Właśnie na nim rozpocząłem swoją przygodę z jeżdzeniem.
Był rok 2009, gdy postanowiłem, że muszę bardziej zadbać o swoje zdrowie, kondycję i chcę przy okazji poznać moje najbliższe okolice.
W pierwszym roku użytkowania moje przejażdzki nie były zbyt długie.
Właściwie nie wiem jakie były, ponieważ nie posiadałem licznika. Z jego kupnem zwlekałem aż do 2010 roku i zakupu dokonałem po zakończeniu sezonu rowerowego...
Sięgając wstecz pamięcią przypominam również sobie, że nie zwracałem należytej uwagi na ubranie rowerowe. Spodenki z wkładką, koszulki rowerowe i kask też zostały zakupione nieco później. Jeżdziłem w spodniach dresowych, bawełnianych koszulkach...
Przełomowym rokiem okazał się rok 2011. Rower posiadał już licznki, ja rozpocząłem jeżdzić w stroju rowerowym. Ten rok podsumowałem wynikiem około 2200 przejechanych kilometrów.
Pod koniec tego roku wpadłem na świetny pomysł, aby swoją stajnię rowerową powiększyć.
W grudniu zamówiłem rower górski Kross Level A7. Zrobiłem to dlatego, że szkoda mi było mojego Panthera. Często jeżdziłem nim w terenie...a akurat ten rower do tego przeznaczony nie jest. Od tego momentu byłem szczęśliwym posiadaczem dwóch rowerów.
W 2012 roku odkryłem bikestats...mając już dwa rowery.
Utwierdziłem się, że dokonałem świetnego wyboru. Warto mieć rower, na którym możemy wyszaleć się w terenie.
Dobrze przy okazji mieć taki, którym jeżdzimy w przewadze drogami asfaltowymi, czy też utwardzonymi gruntówkami.
Wracając z serwisu© panther
Szkoda tylko, że dodając rower na "naszym rowerowym blogu" producent Panther nie występuje.
Wkrótce ma nastąpić załamanie pogody. Dzisiaj wracając do domu wiatr chciał urwać głowę. Śpieszyłem się do domu, aby wyrobić się ze swoimi obowiązkami.
Zastanawiałem się, czy warto dzisiaj dodawać wpis na blogu.
Dodałem, być może jutro pogoda nie będzie sprzyjać rowerowaniu.
- DST 12.91km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 marca 2013
Kategoria Na kolcach
W promieniach słońca
Wczoraj zrobiłem piesze rozpoznanie terenu. Poszedłem do lasu, aby ocenić stan "infrastruktury leśnej". To co zobaczyłem bardzo mi się spodobało.
Dzisiaj udało mi się wyruszyć, tuż po godzinie 9 w trasę.
Pogoda rewelacyjna, od rana świeci słońce...tylko ten wiatr trochę przeszkadza.
Mam nadzieję, że w lesie nie będzie aż tak odczuwalny.
Tak właśnie wygląda zbliżająca się wiosna. Jakoś jej jeszcze nie zauważyłem.
Gdy wjechałem do lasu przekonałem się, że jeszcze sobie na nią troszkę poczekam.
Tak właśnie w wielkim skrócie wygląda początek marca na Kaszubach Środkowych.
Prawda, że jest ślicznie.
Dzisiaj zrobiłem swoją tradycyjną trasę. Gdy dojechałem do Rekowa spotkałem bardzo miłego pieska, który pilotował mnie do wsi Kosy.
Piesek zawsze był blisko mnie. Biegł przodem. Dawał się głaskać. W Kosach postanowił wrócić do domu.
Wiem, że wielu użytkowników bikestats lubi zwierzęta.
Obiecałem już jakiś czas temu, że zamieszczę fotografie swoich kociaków.
Oto one :-)
To najstarszy kot.Rocznik 2005. Nazywa się Papi, jest kocurem, ale został wykastrowany...
Jego pełne imię to Papilon, ale wołamy na niego Papi. Generalnie to niezły "oszołom" goni psy, koty. Boi się tylko odkurzacza.
To jest Fibi...Fibinia...Fibiczka :-) Kotka jest z nami od 2006 roku. Bardzo zwinny kotek. Kręci się zawsze blisko domu, w szczególności w okolicach miski z jedzeniem.
To najmłodszy kotek. Wabi się Bianka...Bianiusia...Bianeczka. Zamieszkała w Mezowie w 2008 roku. Gdy się urodziła była łysa, bez żadnego futerka. Jednak po tygodniu pojawiła się bardzo długa, biała sierść. Ten kotek to ponoć krzyzówka norweskiego leśnego z kaszubskim dachowcem. Trzeba przyznać, że jest śliczna. Muszę dodać, że jest bardzo łownym kotem i ciekawe "zdobycze" niejednokrotnie przynosi...
Mam nadzieję, że czworonożni mieszkańcy Mezowa wam się podobają.
Dzisiaj udało mi się wyruszyć, tuż po godzinie 9 w trasę.
Pogoda rewelacyjna, od rana świeci słońce...tylko ten wiatr trochę przeszkadza.
Mam nadzieję, że w lesie nie będzie aż tak odczuwalny.
Wiosna idzie...ale nie tutaj ;)© panther
W lesie© panther
Tak właśnie wygląda zbliżająca się wiosna. Jakoś jej jeszcze nie zauważyłem.
Gdy wjechałem do lasu przekonałem się, że jeszcze sobie na nią troszkę poczekam.
Jezioro Trzebno© panther
Jezioro Małe Brodno© panther
Tak właśnie w wielkim skrócie wygląda początek marca na Kaszubach Środkowych.
Prawda, że jest ślicznie.
Dzisiaj zrobiłem swoją tradycyjną trasę. Gdy dojechałem do Rekowa spotkałem bardzo miłego pieska, który pilotował mnie do wsi Kosy.
Przewodnik leśny :-)© panther
Piesek zawsze był blisko mnie. Biegł przodem. Dawał się głaskać. W Kosach postanowił wrócić do domu.
Wiem, że wielu użytkowników bikestats lubi zwierzęta.
Obiecałem już jakiś czas temu, że zamieszczę fotografie swoich kociaków.
Oto one :-)
Papi :-)© panther
To najstarszy kot.Rocznik 2005. Nazywa się Papi, jest kocurem, ale został wykastrowany...
Jego pełne imię to Papilon, ale wołamy na niego Papi. Generalnie to niezły "oszołom" goni psy, koty. Boi się tylko odkurzacza.
Kotka Fibi :-)© panther
To jest Fibi...Fibinia...Fibiczka :-) Kotka jest z nami od 2006 roku. Bardzo zwinny kotek. Kręci się zawsze blisko domu, w szczególności w okolicach miski z jedzeniem.
Bianka :-)© panther
To najmłodszy kotek. Wabi się Bianka...Bianiusia...Bianeczka. Zamieszkała w Mezowie w 2008 roku. Gdy się urodziła była łysa, bez żadnego futerka. Jednak po tygodniu pojawiła się bardzo długa, biała sierść. Ten kotek to ponoć krzyzówka norweskiego leśnego z kaszubskim dachowcem. Trzeba przyznać, że jest śliczna. Muszę dodać, że jest bardzo łownym kotem i ciekawe "zdobycze" niejednokrotnie przynosi...
Mam nadzieję, że czworonożni mieszkańcy Mezowa wam się podobają.
- DST 50.35km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze