Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2016
Dystans całkowity: | 393.68 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 65.61 km |
Więcej statystyk |
Środa, 27 lipca 2016
Nieplanowany wyjazd
Różnego typu sprawy zajmowały mnie dzisiaj od samego rana.
Byłem w ciągłym biegu. Obowiązki niekiedy się nawarstwiały.
Późnym popołudniem lekko odetchnąłem. By czas na niedługą przejażdżkę.
Doszła ona oczywiście do skutku ( inaczej bym o niej nie pisał )
Codzienność w mojej okolicy © panther
Pojechaliśmy w trzy osoby. Towarzystwo zostało wzbogacone o płeć piękną.
Dodam tylko, że niezwykle ambitną i nie chcącą odstawać od nas pod względem wytrzymałości.
Tempo miało być relaksacyjne a momentami było mocne i to nie mężczyźni je nadawali...
Partycji, Robertowi dziękuję za dzisiejszą, dograną w niespełna kilka minut przejażdżkę.
Mam nadzieję, że będzie takich rowerowych spotkań więcej i będą znacznie dłuższe.
Byłem w ciągłym biegu. Obowiązki niekiedy się nawarstwiały.
Późnym popołudniem lekko odetchnąłem. By czas na niedługą przejażdżkę.
Doszła ona oczywiście do skutku ( inaczej bym o niej nie pisał )
Codzienność w mojej okolicy © panther
Pojechaliśmy w trzy osoby. Towarzystwo zostało wzbogacone o płeć piękną.
Dodam tylko, że niezwykle ambitną i nie chcącą odstawać od nas pod względem wytrzymałości.
Tempo miało być relaksacyjne a momentami było mocne i to nie mężczyźni je nadawali...
Partycji, Robertowi dziękuję za dzisiejszą, dograną w niespełna kilka minut przejażdżkę.
Mam nadzieję, że będzie takich rowerowych spotkań więcej i będą znacznie dłuższe.
- DST 41.36km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lipca 2016
Kategoria 100 i więcej
Kamienne Kręgi w Odrach
Tym razem rowerowa wycieczka będzie dłuższa i na szczęście w towarzystwie.
Wraz ze znajomymi umówiliśmy się dzisiaj na godzinę 8:00 w Kartuzach.
Na starcie miało stawić się 5 osób, z których znałem tylko jedną.
Nie wiem dlaczego, ale na umówione miejsce przyjechałem jako pierwszy.
Może dlatego, że do punktu startowego mam najdalej i musiałem ruszyć nieco wcześniej ?
Koło godziny 8:15 - 8:20 byliśmy już w komplecie i ruszyliśmy w nieznane...
Dwójka współtowarzyszy podróży żegna się z nami bardzo szybko, po niespełna 10 kilometrach.
Mieli inne plany i z pewnością dystans, który chcieli przemierzyć był znacznie mniejszy.
Pierwszą przerwę na posiłek i pogaduchy zrobiliśmy w miejscowości Wielki Klincz.
W przyparafialnym ogrodzie w Wielkim Klinczu © panther
W tym ogrodzie było znacznie więcej atrakcji, ale przyznam szczerze, że niektóre
z nich były wątpliwe urody i w zestawieniu ze sobą stanowiły, moim zdaniem wizualny gwałt.
Kontynuujemy jazdę, nabijamy kilometry bez większych trudów. Co pewien czas zerkamy na mapę.
Nie chcemy jechać znanym nam, czy to z perspektywy siodełka rowerowego, czy również z
samochodowych realiów wyznaczonymi trasami. Teraz tak na poważnie, po nieuwadze z naszej strony
wkraczamy w teren całkowicie nam nieznany. Poznajemy nowe gruntówki drogi polne i tzw. "plaże"
Kilkakrotnie pytamy zastanych przy swoich obejściach gospodarzy, czy dobrze jedziemy w
kierunku przez nas wyznaczonym. Oczywiście od tzw. "lokalsów" dostajemy cenne rady.
Niekiedy też bywa śmiesznie, często dzięki udzielanym radom i krótkim pogawędkom
nie mamy problemu z zmierzaniem do wyznaczonego celu. Mimo tego, że nieco zniecierpliwieni
chcielibyśmy do celu dotrzeć jak najszybciej i bez zbędnych ceregieli.
Kompani dzisiejszej podróży © panther
Też załapałem się na fotkę ;-) © panther
Po jeździe w niełatwym terenie, głównie piasek, niekiedy przeplatany szutrem trafiamy do
miejsca tak przez nas pożądanego. W końcu docieramy do miejscowości Odry i możemy
zobaczyć ich główną atrakcje czyli kamienne kręgi. Oczywiście nie za darmo, bilet wstępu
nadwyręża każdego z nas bardzo mocno ;-) Zwiedzanie kosztuje 4 złote od osoby.
Kamienne kręgi w Odrach © panther
Przechadzka wśród kamiennych kręgów © panther
Dalszy ciąg zwiedzania © panther
Dalszy ciąg zwiedzania © panther
Czyżby kamienne kręgi? © panther
Po przechadzce po tej niebywałej atrakcji turystycznej tej części Kaszub postanawiamy wracać.
Od teraz chcemy trafić do domu jak najprędzej. Czas zaczyna nas troszkę ponaglać.
Zmęczenie też daje o sobie znać a droga do domu jeszcze długa. Na szczęście w drodze powrotnej
nie mamy problemów ze znalezieniem odpowiednich dróg, ścieżek. Idzie nam dobrze.
Zatrzymujemy się jeszcze w Starej Kiszewie. Podczas postoju posilamy się i jedziemy
kierunku ruin zamku znajdującego się w małej odległości od tej miejscowości.
Ruiny zamku nieopodal Starej Kiszewy © panther
Od tego momentu mamy tylko i wyłącznie jeden cel i pragnienie zarazem.
Trafić do domu najszybciej, jak tylko się da. Przerwy robimy tylko na uzupełnienie energii.
Po drodze, podczas postoju ucinamy niedługą rozmowę z rowerzystami z Poznania.
Do domu zostaje około 30 kilometrów. Jestem zmęczony i napędza mnie najbardziej
siła woli, jak również chęć skonsumowanie smacznego posiłku, który z pewnością
już w domu na mnie czeka. Docieramy do Kartuz. Przyznam szczerze, że jestem zmęczony.
W domu czeka już na mnie kolacja. Dodam tylko , że bardzo pyszna :-)
Wszystko z własnego ogrodu (oprócz oliwek i sera ) © panther
Oczywiście takie danie nie zrekompensowało trudu, wysiłku przemierzonego dystansu.
Dlatego też za 10 minut po kolacji otrzymuję " zaległy" obiad :-)
Reasumując...to pierwsza w tym roku tak długa wycieczka w moim wykonaniu.
Mimo różnego typu kryzysów, wątpliwości i zasadności ruszenia w taką trasę
dziękuję moim kompanom za świetne towarzystwo i dobrze spędzoną niedzielę.
Pozdrawiam szczególnie Was i wszystkich, którzy do końca przeczytali dzisiejszą relację :-)
Wraz ze znajomymi umówiliśmy się dzisiaj na godzinę 8:00 w Kartuzach.
Na starcie miało stawić się 5 osób, z których znałem tylko jedną.
Nie wiem dlaczego, ale na umówione miejsce przyjechałem jako pierwszy.
Może dlatego, że do punktu startowego mam najdalej i musiałem ruszyć nieco wcześniej ?
Koło godziny 8:15 - 8:20 byliśmy już w komplecie i ruszyliśmy w nieznane...
Dwójka współtowarzyszy podróży żegna się z nami bardzo szybko, po niespełna 10 kilometrach.
Mieli inne plany i z pewnością dystans, który chcieli przemierzyć był znacznie mniejszy.
Pierwszą przerwę na posiłek i pogaduchy zrobiliśmy w miejscowości Wielki Klincz.
W przyparafialnym ogrodzie w Wielkim Klinczu © panther
W tym ogrodzie było znacznie więcej atrakcji, ale przyznam szczerze, że niektóre
z nich były wątpliwe urody i w zestawieniu ze sobą stanowiły, moim zdaniem wizualny gwałt.
Kontynuujemy jazdę, nabijamy kilometry bez większych trudów. Co pewien czas zerkamy na mapę.
Nie chcemy jechać znanym nam, czy to z perspektywy siodełka rowerowego, czy również z
samochodowych realiów wyznaczonymi trasami. Teraz tak na poważnie, po nieuwadze z naszej strony
wkraczamy w teren całkowicie nam nieznany. Poznajemy nowe gruntówki drogi polne i tzw. "plaże"
Kilkakrotnie pytamy zastanych przy swoich obejściach gospodarzy, czy dobrze jedziemy w
kierunku przez nas wyznaczonym. Oczywiście od tzw. "lokalsów" dostajemy cenne rady.
Niekiedy też bywa śmiesznie, często dzięki udzielanym radom i krótkim pogawędkom
nie mamy problemu z zmierzaniem do wyznaczonego celu. Mimo tego, że nieco zniecierpliwieni
chcielibyśmy do celu dotrzeć jak najszybciej i bez zbędnych ceregieli.
Kompani dzisiejszej podróży © panther
Też załapałem się na fotkę ;-) © panther
Po jeździe w niełatwym terenie, głównie piasek, niekiedy przeplatany szutrem trafiamy do
miejsca tak przez nas pożądanego. W końcu docieramy do miejscowości Odry i możemy
zobaczyć ich główną atrakcje czyli kamienne kręgi. Oczywiście nie za darmo, bilet wstępu
nadwyręża każdego z nas bardzo mocno ;-) Zwiedzanie kosztuje 4 złote od osoby.
Kamienne kręgi w Odrach © panther
Przechadzka wśród kamiennych kręgów © panther
Dalszy ciąg zwiedzania © panther
Dalszy ciąg zwiedzania © panther
Czyżby kamienne kręgi? © panther
Po przechadzce po tej niebywałej atrakcji turystycznej tej części Kaszub postanawiamy wracać.
Od teraz chcemy trafić do domu jak najprędzej. Czas zaczyna nas troszkę ponaglać.
Zmęczenie też daje o sobie znać a droga do domu jeszcze długa. Na szczęście w drodze powrotnej
nie mamy problemów ze znalezieniem odpowiednich dróg, ścieżek. Idzie nam dobrze.
Zatrzymujemy się jeszcze w Starej Kiszewie. Podczas postoju posilamy się i jedziemy
kierunku ruin zamku znajdującego się w małej odległości od tej miejscowości.
Ruiny zamku nieopodal Starej Kiszewy © panther
Od tego momentu mamy tylko i wyłącznie jeden cel i pragnienie zarazem.
Trafić do domu najszybciej, jak tylko się da. Przerwy robimy tylko na uzupełnienie energii.
Po drodze, podczas postoju ucinamy niedługą rozmowę z rowerzystami z Poznania.
Do domu zostaje około 30 kilometrów. Jestem zmęczony i napędza mnie najbardziej
siła woli, jak również chęć skonsumowanie smacznego posiłku, który z pewnością
już w domu na mnie czeka. Docieramy do Kartuz. Przyznam szczerze, że jestem zmęczony.
W domu czeka już na mnie kolacja. Dodam tylko , że bardzo pyszna :-)
Wszystko z własnego ogrodu (oprócz oliwek i sera ) © panther
Oczywiście takie danie nie zrekompensowało trudu, wysiłku przemierzonego dystansu.
Dlatego też za 10 minut po kolacji otrzymuję " zaległy" obiad :-)
Reasumując...to pierwsza w tym roku tak długa wycieczka w moim wykonaniu.
Mimo różnego typu kryzysów, wątpliwości i zasadności ruszenia w taką trasę
dziękuję moim kompanom za świetne towarzystwo i dobrze spędzoną niedzielę.
Pozdrawiam szczególnie Was i wszystkich, którzy do końca przeczytali dzisiejszą relację :-)
- DST 151.95km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lipca 2016
Nie zawsze świeci słońce...
Nie zawsze świeci słońce...i powiem szczerze, że niekiedy mnie to cieszy.
Znajdujemy wtedy czas na załatwianie przeróżnych spraw, które wielokrotnie odkładaliśmy.
Bywa również i tak, że właśnie taka pogoda sprzyja rowerowej aktywności.
Słońca całkowity brak © panther
Pełnia optymizmu © panther
Nie zawsze świeci słonce © panther
Patrząc na zdjęcia możemy mieć wrażenie że mamy teraz wrzesień a nie lipiec.
No cóż pogoda w tym roku nie rozpieszcza, zwłaszcza urlopowiczów.
Widać to po niemal pustych plażach, pozamykanych na trzy spusty budkach ze smakołykami.
Pozostaje żyć nadzieją, że to się zmieni i oby jak najszybciej :-)
Znajdujemy wtedy czas na załatwianie przeróżnych spraw, które wielokrotnie odkładaliśmy.
Bywa również i tak, że właśnie taka pogoda sprzyja rowerowej aktywności.
Słońca całkowity brak © panther
Pełnia optymizmu © panther
Nie zawsze świeci słonce © panther
Patrząc na zdjęcia możemy mieć wrażenie że mamy teraz wrzesień a nie lipiec.
No cóż pogoda w tym roku nie rozpieszcza, zwłaszcza urlopowiczów.
Widać to po niemal pustych plażach, pozamykanych na trzy spusty budkach ze smakołykami.
Pozostaje żyć nadzieją, że to się zmieni i oby jak najszybciej :-)
- DST 50.33km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 19 lipca 2016
Spontanicznie i ciekawie
Nic nie zapowiadało tego, że udam się dzisiaj na rower. Zastanawiałem się czy wyrwę lukę czasową na tak lubianą aktywność.
W godzinach popołudniowych otrzymałem wiadomość od znajomego, że ma ochotę nabić niewielką ilość kilometrów.
Koło godziny 17 - tej postanowiłem sam pokręcić sobie po okolicy. Przypomniałem sobie naszą wymianę wiadomości i zadzwoniłem.
Przygotowanie odpowiedniego nawodnienia i przygotowanie się do jazdy znajomemu nie zajęło wiele czasu. Ruszyliśmy.
Woda, las, łąka, koniki © panther
Kaszubskie pagórki, lasy, pola © panther
Stawianie pierwszych kroków © panther
Z każdym przejechanym kilometrem kręciło się coraz lepiej, lżej. Jeździliśmy trasami mieszanymi.
Były drogi leśne, polne, jak również asfaltowe. Nikt nikogo nie gonił, rozmawiało się ciekawie i
co najważniejsze świetnie spędziło się czas.
W godzinach popołudniowych otrzymałem wiadomość od znajomego, że ma ochotę nabić niewielką ilość kilometrów.
Koło godziny 17 - tej postanowiłem sam pokręcić sobie po okolicy. Przypomniałem sobie naszą wymianę wiadomości i zadzwoniłem.
Przygotowanie odpowiedniego nawodnienia i przygotowanie się do jazdy znajomemu nie zajęło wiele czasu. Ruszyliśmy.
Woda, las, łąka, koniki © panther
Kaszubskie pagórki, lasy, pola © panther
Stawianie pierwszych kroków © panther
Z każdym przejechanym kilometrem kręciło się coraz lepiej, lżej. Jeździliśmy trasami mieszanymi.
Były drogi leśne, polne, jak również asfaltowe. Nikt nikogo nie gonił, rozmawiało się ciekawie i
co najważniejsze świetnie spędziło się czas.
- DST 44.89km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 lipca 2016
W towarzystwie
Pierwszy raz od bardzo długiego czasu udało mi się pojeździć w towarzystwie.
Kaszubskie klimaty :-) © panther
Pogoda w porównaniu do ostatnich kilku dni uległa polepszeniu i to znacznemu.
Jest ciepło, jak dla mnie to nawet zbyt gorąco. Teraz trzeba zająć się rowerem i
oddać go w końcu do serwisu. Owszem wygląda ładnie, jest czysty, ale żywot
łańcucha dobiega w tempie szybkim ku końcowi.
Kaszubskie klimaty :-) © panther
Pogoda w porównaniu do ostatnich kilku dni uległa polepszeniu i to znacznemu.
Jest ciepło, jak dla mnie to nawet zbyt gorąco. Teraz trzeba zająć się rowerem i
oddać go w końcu do serwisu. Owszem wygląda ładnie, jest czysty, ale żywot
łańcucha dobiega w tempie szybkim ku końcowi.
- DST 47.15km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 lipca 2016
Kaszubskie widoki
Wrzawa związana z piłką nożną zostaje powoli wyciszona. Przegraliśmy mecz z Portugalią.
Na różnych portalach czytam, że karny Kubu Błaszczykowskiego powinien być powtórzony.
Dochodzą też głosy, że cały mecz powinien odbyć się jeszcze raz..
Czy istnieje taka możliwość? Osobiście śmiem wątpić, ale mogę się mylić.
Naszej reprezentacji należą się ogromne brawa za to, że tak daleko doszli.
Podczas wszystkich meczy dostarczali kibicom wielu wrażeń, emocji.
Teraz wrócę już do rzeczywistości, tej mojej ulubionej, niedzielnej i rowerowej.
Kaszubskie krajobrazy © panther
Stacja kolejowa Wieżyca © panther
Kaszubskie widoki © panther
Jak zawsze ślicznie :-) © panther
Widok na Jezioro Kłodno © panther
Samotny łabądek ;-) © panther
Po wczorajszych upałach i wieczornych opadach deszczu, dzisiejszy dzień okazał się
znacznie lepszym na przejażdżkę na rowerze. Temperatura obniżyła się o kilka stopni Celsjusza,
tym samym kręci się znacznie lepiej, lżej i generalnie przyjemniej, jak dla mnie.
Zawsze niezmiernie cieszę się, gdy podczas jazdy niebo jest chociaż częściowo zachmurzone.
Nie wiem dlaczego tak wielu rowerzystów cieszy się z tzw. "full lampy" ?
Ruch na drogach wtedy znacznie większy, bo wiadomo, że nad jakąkolwiek wodę wszyscy ciągną.
Do tego skupienie kierowców aut, podczas jazdy w pełnym słońcu pozostawia wiele do życzenia.
Ilość przelanego potu, utraconych elektrolitów i zmęczenie u rowerzystów w wysokich temperaturach
jest z pewnością większe, niż podczas nabijania kilometrów w nieco niższej temperaturze.
Najważniejsze jednak, że kolejny raz udało się wsiąść na rower i aktywnie spędzić czas :-)
Na różnych portalach czytam, że karny Kubu Błaszczykowskiego powinien być powtórzony.
Dochodzą też głosy, że cały mecz powinien odbyć się jeszcze raz..
Czy istnieje taka możliwość? Osobiście śmiem wątpić, ale mogę się mylić.
Naszej reprezentacji należą się ogromne brawa za to, że tak daleko doszli.
Podczas wszystkich meczy dostarczali kibicom wielu wrażeń, emocji.
Teraz wrócę już do rzeczywistości, tej mojej ulubionej, niedzielnej i rowerowej.
Kaszubskie krajobrazy © panther
Stacja kolejowa Wieżyca © panther
Kaszubskie widoki © panther
Jak zawsze ślicznie :-) © panther
Widok na Jezioro Kłodno © panther
Samotny łabądek ;-) © panther
Po wczorajszych upałach i wieczornych opadach deszczu, dzisiejszy dzień okazał się
znacznie lepszym na przejażdżkę na rowerze. Temperatura obniżyła się o kilka stopni Celsjusza,
tym samym kręci się znacznie lepiej, lżej i generalnie przyjemniej, jak dla mnie.
Zawsze niezmiernie cieszę się, gdy podczas jazdy niebo jest chociaż częściowo zachmurzone.
Nie wiem dlaczego tak wielu rowerzystów cieszy się z tzw. "full lampy" ?
Ruch na drogach wtedy znacznie większy, bo wiadomo, że nad jakąkolwiek wodę wszyscy ciągną.
Do tego skupienie kierowców aut, podczas jazdy w pełnym słońcu pozostawia wiele do życzenia.
Ilość przelanego potu, utraconych elektrolitów i zmęczenie u rowerzystów w wysokich temperaturach
jest z pewnością większe, niż podczas nabijania kilometrów w nieco niższej temperaturze.
Najważniejsze jednak, że kolejny raz udało się wsiąść na rower i aktywnie spędzić czas :-)
- DST 58.00km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze