Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2015
Dystans całkowity: | 172.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 57.35 km |
Więcej statystyk |
Niedziela, 22 lutego 2015
Воскресенье на велосипеде
Dzisiejsza przejażdżka odbyła się w poprawnych warunkach atmosferycznych.
Trochę szkoda, że słońce nie wyszło zza chmur.
Słoneczna pogoda zarezerwowana jest zazwyczaj na sobotę.
Dzisiaj chciałem trafić w okolice Sianowa.
Już dawno mnie w tych okolicach nie było.
Nad Jeziorem Białym okolice Pomieczyńskiej Huty © panther
Odcinek specjalny. Dziękuję bardzo ;-) © panther
Przez Kaliska, Grzybno dojechałem do Pomieczyńskiej Huty.
Z niej chciałem leśnymi drogami trafić do Sianowa.
Niestety na tych drogach można poruszać się tylko na kolcach.
Można też spróbować po takiej nawierzchni jechać.
Zrezygnowałem z tego pomysłu i szukałem lepszej gruntowej drogi.
Poszukiwania zakończyły się fiaskiem. Wszędzie lód.
Kapliczka mijana na drodze do Grzybna © panther
Nad Jeziorem Klasztornym Dużym © panther
Musiałem zawrócić. Przez Masłowo, Szarłatę trafiam do Grzybna.
Przejeżdżam przez Kartuzy i jadę do Łapalic.
W nich skręcam na Mokre Łąki i kieruję się w stronę Prokowa.
Stąd ponownie jadę do Kartuz. Jadąc stale asfaltami trafiam do Kiełpina.
Kieruję się w stronę Dzierżążna. Następnie trafiam do domu.
W porównaniu do ubiegłej niedzieli zauważyć można większą ilość rowerzystów.
Zwłaszcza tych na rowerach szosowych.
Nie ma się czemu dziwić. W lasach drogi są bardzo oblodzone.
Oczywiście wiele dróg gruntowych jest przejezdnych.
Można zafundować sobie darmową maseczkę błotną ;-)
Wiem coś na ten temat :-)
Rower już został staranie wyczyszczony i czeka na kolejny wyjazd.
Trochę szkoda, że słońce nie wyszło zza chmur.
Słoneczna pogoda zarezerwowana jest zazwyczaj na sobotę.
Dzisiaj chciałem trafić w okolice Sianowa.
Już dawno mnie w tych okolicach nie było.
Nad Jeziorem Białym okolice Pomieczyńskiej Huty © panther
Odcinek specjalny. Dziękuję bardzo ;-) © panther
Przez Kaliska, Grzybno dojechałem do Pomieczyńskiej Huty.
Z niej chciałem leśnymi drogami trafić do Sianowa.
Niestety na tych drogach można poruszać się tylko na kolcach.
Można też spróbować po takiej nawierzchni jechać.
Zrezygnowałem z tego pomysłu i szukałem lepszej gruntowej drogi.
Poszukiwania zakończyły się fiaskiem. Wszędzie lód.
Kapliczka mijana na drodze do Grzybna © panther
Nad Jeziorem Klasztornym Dużym © panther
Musiałem zawrócić. Przez Masłowo, Szarłatę trafiam do Grzybna.
Przejeżdżam przez Kartuzy i jadę do Łapalic.
W nich skręcam na Mokre Łąki i kieruję się w stronę Prokowa.
Stąd ponownie jadę do Kartuz. Jadąc stale asfaltami trafiam do Kiełpina.
Kieruję się w stronę Dzierżążna. Następnie trafiam do domu.
W porównaniu do ubiegłej niedzieli zauważyć można większą ilość rowerzystów.
Zwłaszcza tych na rowerach szosowych.
Nie ma się czemu dziwić. W lasach drogi są bardzo oblodzone.
Oczywiście wiele dróg gruntowych jest przejezdnych.
Można zafundować sobie darmową maseczkę błotną ;-)
Wiem coś na ten temat :-)
Rower już został staranie wyczyszczony i czeka na kolejny wyjazd.
- DST 62.85km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 lutego 2015
Odrobina szaleństwa ;-)
Wczoraj mniej więcej o godzinie 10 rano otrzymałem takiego smsa...
" Wsiadaj na rower i ciesz się tym co spotkasz"
Prawda, że miło się zrobiło. Niestety miałem inne plany.
Dzień został już przez mnie ułożony i krok po kroku realizowałem założenia.
Wracając do wiadomości to miała ona jeszcze więcej treści...
"Jest po prostu cudownie. Nie bądź taki poukładany ;-) Nieraz potrzeba odrobiny szaleństwa ;-) "
Grzecznie, jak zawsze odpowiedziałem. Liczyłem oczywiście, że jutro będzie równie pięknie.
No i nastało jutro czyli jest niedziela.
Po wczorajszej pogodzie pozostał tylko wspomnień czar.
Nie jest cudownie. Jest straszny ziąb, wieje. Niebo jest zachmurzone.
Ochoty na jeżdżenie nieco brakuje. Ale niekiedy potrzeba "odrobiny szaleństwa"
Ruszyłem i jechałem przed siebie. Chęci do robienia zdjęć po drodze nie przejawiałem.
Do 28 przejechanego kilometra jechało się bardzo dobrze. Wiatr w plecy bardzo pomagał.
Niestety wiedziałem, że tak pięknie już długo nie pozostanie.
Trzeba będzie jechać pod wiatr i dzielnie z nim się zmagać.
Kaszubskie widoczki © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Aparat, w zasadzie aparat telefoniczny wyciągnąłem dopiero na 38 kilometrze.
Jakaś "dokumentacja fotograficzna" z przejażdżki powinna jednak być.
Za 2 może 3 kilometry zaczęła się walka z silnym, porywistym wiatrem w twarz.
Trwała ona przez 20 kilometrów i zakończyła się na przystanku autobusowym.
Zrobiłem przerwę właśnie na nim. Czyżby czekała na mnie nagroda...
Na przystanku autobusowym © panther
Zapewne fanty znajdujące się na ławeczce zostały opróżnione przez bardziej spragnionych.
Pozostało posilić się własnym prowiantem.
Uzupełnianie kalorii :-) © panther
Domowy wypiek zapakowany w stylowy pojemnik do kanapek.
Do tego ciepła herbata z termosu. Wyjątkowa to herbata. Mieszanka wielu ziół.
Siły po krótkiej przerwie i posiłku wróciły. Można spokojnie kontynuować jazdę.
" Wsiadaj na rower i ciesz się tym co spotkasz"
Prawda, że miło się zrobiło. Niestety miałem inne plany.
Dzień został już przez mnie ułożony i krok po kroku realizowałem założenia.
Wracając do wiadomości to miała ona jeszcze więcej treści...
"Jest po prostu cudownie. Nie bądź taki poukładany ;-) Nieraz potrzeba odrobiny szaleństwa ;-) "
Grzecznie, jak zawsze odpowiedziałem. Liczyłem oczywiście, że jutro będzie równie pięknie.
No i nastało jutro czyli jest niedziela.
Po wczorajszej pogodzie pozostał tylko wspomnień czar.
Nie jest cudownie. Jest straszny ziąb, wieje. Niebo jest zachmurzone.
Ochoty na jeżdżenie nieco brakuje. Ale niekiedy potrzeba "odrobiny szaleństwa"
Ruszyłem i jechałem przed siebie. Chęci do robienia zdjęć po drodze nie przejawiałem.
Do 28 przejechanego kilometra jechało się bardzo dobrze. Wiatr w plecy bardzo pomagał.
Niestety wiedziałem, że tak pięknie już długo nie pozostanie.
Trzeba będzie jechać pod wiatr i dzielnie z nim się zmagać.
Kaszubskie widoczki © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Aparat, w zasadzie aparat telefoniczny wyciągnąłem dopiero na 38 kilometrze.
Jakaś "dokumentacja fotograficzna" z przejażdżki powinna jednak być.
Za 2 może 3 kilometry zaczęła się walka z silnym, porywistym wiatrem w twarz.
Trwała ona przez 20 kilometrów i zakończyła się na przystanku autobusowym.
Zrobiłem przerwę właśnie na nim. Czyżby czekała na mnie nagroda...
Na przystanku autobusowym © panther
Zapewne fanty znajdujące się na ławeczce zostały opróżnione przez bardziej spragnionych.
Pozostało posilić się własnym prowiantem.
Uzupełnianie kalorii :-) © panther
Domowy wypiek zapakowany w stylowy pojemnik do kanapek.
Do tego ciepła herbata z termosu. Wyjątkowa to herbata. Mieszanka wielu ziół.
Siły po krótkiej przerwie i posiłku wróciły. Można spokojnie kontynuować jazdę.
- DST 68.10km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 lutego 2015
Kategoria Na kolcach
Na kolcach
Przez ostatni weekend przybyła spora ilość śniegu na Kaszubach.
W poniedziałek wymieniłem opony na Schwalbe Ice Spiker.
Nadszedł więc czas na jazdę w śniegu, po lodzie i święci wiedzą po czym jeszcze.
Rozgrzewka przebiegała w takich oto warunkach...
Rozgrzewka w pobliskim lesie © panther
Łatwo nie było...pierwsze 4 przejechane kilometry dały troszkę w kość.
Jazda w kopnym śniegu wymaga skupienia.
Do łatwych również nie należy jazda w zaśnieżonych, wąskich i zmrożonych koleinach.
Wyjazd z tych ostatnich bywa nieco kłopotliwy. Niekiedy wymaga podpórki.
Na szczęście po pewnym czasie zrobiło się łatwiej i przyjemniej.
Jazda po ubitym śniegu :-) © panther
Widzimy świetnie utrzymaną drogę przeciwpożarową.
W takich warunkach, na ubitym śniegu, lodzie opona zachowuje się rewelacyjnie.
Uważać tylko trzeba przy nagłym ruchu kierownicy, gdy poruszamy się w koleinie.
Wjazd w kopny śnieg z ubitego też potrafi zaskoczyć, zwłaszcza gdy nieco przyciśniemy.
Chociaż kontrolowane poślizgi dają też sporo frajdy. Tylko wtedy jednak, gdy są kontrolowane :-)
Zmiana barwy nawierzchni © panther
Kaszubskie szarości © panther
Było chodzenie po lodzie © panther
Kaszubskie pejzaże © panther
Mimo solidnego wysiłku dzień dzisiejszy zaliczam do udanych.
Przypomniałem sobie, jak jeździ się na kolcach.
Jeździ się wolniej, zwłaszcza, gdy przeciera się szlak.
Najważniejsze jednak jest to, że zrobiłem to, na co miałem ogromną ochotę :-)
W poniedziałek wymieniłem opony na Schwalbe Ice Spiker.
Nadszedł więc czas na jazdę w śniegu, po lodzie i święci wiedzą po czym jeszcze.
Rozgrzewka przebiegała w takich oto warunkach...
Rozgrzewka w pobliskim lesie © panther
Łatwo nie było...pierwsze 4 przejechane kilometry dały troszkę w kość.
Jazda w kopnym śniegu wymaga skupienia.
Do łatwych również nie należy jazda w zaśnieżonych, wąskich i zmrożonych koleinach.
Wyjazd z tych ostatnich bywa nieco kłopotliwy. Niekiedy wymaga podpórki.
Na szczęście po pewnym czasie zrobiło się łatwiej i przyjemniej.
Jazda po ubitym śniegu :-) © panther
Widzimy świetnie utrzymaną drogę przeciwpożarową.
W takich warunkach, na ubitym śniegu, lodzie opona zachowuje się rewelacyjnie.
Uważać tylko trzeba przy nagłym ruchu kierownicy, gdy poruszamy się w koleinie.
Wjazd w kopny śnieg z ubitego też potrafi zaskoczyć, zwłaszcza gdy nieco przyciśniemy.
Chociaż kontrolowane poślizgi dają też sporo frajdy. Tylko wtedy jednak, gdy są kontrolowane :-)
Zmiana barwy nawierzchni © panther
Kaszubskie szarości © panther
Było chodzenie po lodzie © panther
Kaszubskie pejzaże © panther
Mimo solidnego wysiłku dzień dzisiejszy zaliczam do udanych.
Przypomniałem sobie, jak jeździ się na kolcach.
Jeździ się wolniej, zwłaszcza, gdy przeciera się szlak.
Najważniejsze jednak jest to, że zrobiłem to, na co miałem ogromną ochotę :-)
- DST 41.11km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze