Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2017
Dystans całkowity: | 40.63 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 40.63 km |
Więcej statystyk |
Niedziela, 8 października 2017
Pogodowy przekładaniec
Rozmawiałem z wieloma osobami na temat tegorocznego sezonu rowerowego. Wnioski następujące.
Nikt nie pamięta tak złego pod względem pogody roku. Nie sposób się nie zgodzić, no chyba, że ktoś mieszka na południu Europy.
Pogoda nie tylko rowerzystom spędzała sen z powiek. Rolnicy. osoby prowadzące biznes związany z turystyką również nie należą do grupy osób szczególnie z aury za oknem zadowolonych. Sprzedaż rowerów, tutaj nie było tak aż tak źle. W "moim" salonie i serwisie rowerowym sprzedano bardzo zbliżoną ilość rowerów w porównaniu z sezonem poprzednim. Tylko sprzedaż akcesoriów zdecydowanie poniżej wyznaczonego planu. Cóż się dziwić. Korby, kasety, adaptery, manetki, dętki, opony nie będą się zużywać, gdy się nie jeździ.
Po długiej, trzytygodniowej nieobecności udało się wsiąść na rower i wykonać upragnioną przejażdżkę rowerową starymi trasami.
Wczesnym rankiem pogoda nie napawała optymizmem, jak to często w niedzielę bywa opad przelotny wystąpił.
Na szczęście słońce zaczęło wychodzić zza chmur i kwadrans po godzinie 10-tej ruszyłem z domu przed siebie.
Rozgrzewka w lesie © panther
Jesienne widoczki © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Zbiera się na deszcz © panther
Leśna serpentynka © panther
Jadąc w stronę Kartuz © panther
Do 25 przejechanego kilometra jechało się dobrze, komfortowo. Zachmurzenie częściowe, wiatr dość silny, ale w lesie nie przeszkadzał.
W lasach, biorąc pod uwagę porę roku i poranny deszczyk błota nie zabrakło. To oczywiście żadna nowość. na czwartym zdjęciu widać gromadzące się czarne chmury, z których zaczęło na początku bardzo delikatnie kropić, aby już po 5 minutach zlać mnie niemal do suchej nitki. Jechało się w takich warunkach niedobrze. Do tego wszystkiego zerwał się porywisty wiatr, który w połączeniu z ulewą dał mi się mocno we znaki. Dojechałem do przystanku autobusowego. Zrobiłem przerwę na batonika i nadal w deszczu, już zdecydowanie łagodniejszym kierowałem się w stronę domu. Minęła mi nieco ochota na dalsze kręcenie w przemoczonych ubraniach.
Zadowolić się musiałem nieco krótszą przejażdżką. Mimo trudności warto było. Czas "do obiadu" uważam za pozytywnie spędzony ;-)
Nikt nie pamięta tak złego pod względem pogody roku. Nie sposób się nie zgodzić, no chyba, że ktoś mieszka na południu Europy.
Pogoda nie tylko rowerzystom spędzała sen z powiek. Rolnicy. osoby prowadzące biznes związany z turystyką również nie należą do grupy osób szczególnie z aury za oknem zadowolonych. Sprzedaż rowerów, tutaj nie było tak aż tak źle. W "moim" salonie i serwisie rowerowym sprzedano bardzo zbliżoną ilość rowerów w porównaniu z sezonem poprzednim. Tylko sprzedaż akcesoriów zdecydowanie poniżej wyznaczonego planu. Cóż się dziwić. Korby, kasety, adaptery, manetki, dętki, opony nie będą się zużywać, gdy się nie jeździ.
Po długiej, trzytygodniowej nieobecności udało się wsiąść na rower i wykonać upragnioną przejażdżkę rowerową starymi trasami.
Wczesnym rankiem pogoda nie napawała optymizmem, jak to często w niedzielę bywa opad przelotny wystąpił.
Na szczęście słońce zaczęło wychodzić zza chmur i kwadrans po godzinie 10-tej ruszyłem z domu przed siebie.
Rozgrzewka w lesie © panther
Jesienne widoczki © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Zbiera się na deszcz © panther
Leśna serpentynka © panther
Jadąc w stronę Kartuz © panther
Do 25 przejechanego kilometra jechało się dobrze, komfortowo. Zachmurzenie częściowe, wiatr dość silny, ale w lesie nie przeszkadzał.
W lasach, biorąc pod uwagę porę roku i poranny deszczyk błota nie zabrakło. To oczywiście żadna nowość. na czwartym zdjęciu widać gromadzące się czarne chmury, z których zaczęło na początku bardzo delikatnie kropić, aby już po 5 minutach zlać mnie niemal do suchej nitki. Jechało się w takich warunkach niedobrze. Do tego wszystkiego zerwał się porywisty wiatr, który w połączeniu z ulewą dał mi się mocno we znaki. Dojechałem do przystanku autobusowego. Zrobiłem przerwę na batonika i nadal w deszczu, już zdecydowanie łagodniejszym kierowałem się w stronę domu. Minęła mi nieco ochota na dalsze kręcenie w przemoczonych ubraniach.
Zadowolić się musiałem nieco krótszą przejażdżką. Mimo trudności warto było. Czas "do obiadu" uważam za pozytywnie spędzony ;-)
- DST 40.63km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze