Informacje

  • Wszystkie kilometry: 25182.32 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: brak danych.
  • Prędkość średnia: brak danych.
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy panther.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 1 maja 2013

Udany dzień :-)

Dzisiejszy dzień zdecydowanie lepszy od wczorajszego.
Pod wieloma względami, rowerowo również.
Celem dzisiejszej przejażdżki jest dotarcie do wsi Gołubie.
Na samym początku rozgrzewka drogami leśnymi, gruntowymi.
Kaszubskie pejzaże © panther

Kaszubskie krajobrazy © panther

Przejeżdzam przez Goręczyno, Ostrzyce, Krzeszną i jadę nadal drogami gruntowymi w kierunku Gołubia. Po pewnym czasie do niego dojeżdzam.
Ogród botaniczny w Gołubiu © panther

Widok na Gołubie © panther

Z Gołubia jadę w kierunku Pierszczewa. Raz pod górkę, za moment z górki i znowu pod górkę...
Trafiam do Pierszczewa i w nim ucinam krótką pogawędkę z rowerzystą, który pochodzi z Ostrołęki. Zachwycony jest ogromną ilością jezior, które tutaj występują.
W Pierszczewie © panther

Z Pierszczewa jadę w kierunku Krzesznej.
Leśny zjazd :-) © panther

W lesie jest jeszcze szaro i smutno. Bardzo brakuje mi świeżej zieleni.
Sprawy mają się inaczej na południu Polski. Zawsze z chęcią ogladam zdjęcia rowerzystów, którzy tam mieszkają.
Dojeżdzam do Krzesznej. Okrążyłem Jezioro Potulskie i czas zbierać się do domu.
Widok na Jezioro Potulskie © panther

Dzisiejszy dzień rowerowo bardzo udany. Zdążyłem uporać się z domowymi obowiązkami i spędzić trochę czasu na rowerze, jadąc wsród malowniczych terenów. Pogoda również dopisała.
Wtorek, 30 kwietnia 2013

Krótko po pracy

Po pracy udało się wyskoczyć na rower.
Rower trekkingowy odwiozłem do serwisu.
Górskim z serwisu wracałem.
Postanowiłem przejechać się w terenie.
Miałem małe problemy z licznikiem.
Źle mierzy odległość. Po jeżdzie w terenie cofnąłem się do serwisu.
Myślę, że teraz prawidłowo mierzy przejechane kilometry.
Przeciwpożarowa numer 8 © panther

W lesie © panther

Leśna polana © panther

Plan na dzisiejszą przejażdżkę był nieco inny.
Chciałem przejechać o 20 kilometrów więcej i tym samym przejechać więcej kilometrów niż w marcu. Niestety przez chwilowe problemy z licznikiem nie udało się tego planu wykonać.
Niedziela, 28 kwietnia 2013

Kaszubska pętelka

Po wczorajszym zmaganiu się z wiatrem i chłodem pomyślałem, że pogoda ulegnie poprawie i dzisiejsza jazda bedzie znacznie przyjemniejsza.
Temperatura, gdy ruszałem w trasę była nieco wyższa niż wczoraj, aczkolwiek na samym początku było troszkę zimno w palce u rąk.
Rozgrzewkę zrobiłem w kierunku Kartuz. Następnie jechałem w stronę Mirachowa.
Przejechałem przez Prokowo, Sianowo.
Sanktuarium Matki Boskiej Sianowskiej Królowej Kaszub © panther

Matka Boska Sianowska cieszy się szczególną czcią wsród miejscowej ludności.
W Sianowie właśnie mieści się Sanktuarium Królowej Kaszub.
Jadę dalej w kierunku Mirachowa. Jest cały czas pod górkę...
Malownicze okolice Mirachowa © panther

Kościół parafialny pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela w Mirachowie © panther

Dwór starościński w Mirachowie © panther

W Mirachowie zastanawiam się jaką drogę wybrać. Jechać w stronę Miechucina asfaltową drogą biegnącą wsród lasów, czy wybrać drogę na Mojusz, biegnącą przez malownicze wzgórza, pola.
Wybrałem opcję numer dwa. Po drodze nieco żałowałem tego wyboru. Muszę jechać stale pod górkę i walczyć do tego z porywistym wiatrem.
Kaszubska chata z zagrodą w Bąckiej Hucie © panther

Lubię szczególnie zabudowę o charakterze regionalnym. Powienienem wspomnieć, że chata wraz z obejściem powstała w latach 90-tych XX. Jest świetnie utrzymana i stale zamieszkana. Mam nadzieję, że takich domów na Kaszubach będzie w przyszłości jeszcze więcej.
Kubuś i Szymon :-) © panther

W Mojuszu na chwilę się zatrzymuję. Odwiedzam Kubusia i Szymona. Przejeżdzać przez ich miejscowość i nie wstąpić do nich, to tak, jak być w Rzymie i nie odwiedzić Papieża ;-)
Teraz przejeżdzając przez malownicze kaszubskie wsie kieruję się w stronę Chmielna. Przez pewien moment jadę drogami leśnymi. Trochę brakuje mi jazdy w terenie...
Okolice Mojuszewskiej Huty © panther

Niedaleko Mojuszewskiej Huty © panther

Oczko wodne w okolicach wsi Długi Kierz © panther

Napawając sie przepięknymi kaszubskimi krajobrazami dojeżdzam do Wygody Łączyńskiej. W niej robię krótką przerwę. Odwiedzam groby moich dziadków, jak również kilka minut przeznaczam na posiłek i uzupełnienie płynów.
Widok na Jezioro Długie w okolicach Zajezierza © panther

Jezioro Reskowo © panther

Bedąc w okolicach Chmielna postanowiłem leśnymi drogami udać się do Kartuz.
Przejeżdzam przez Rekowo, Kosy. Po drodze spotykam ciekawą odmianę krowy "kaszubska leśna" a może to "piesek leśny"
"Krówka leśna" a może "leśny piesek" © panther

Cieszy mnie niezmiernie, że również dzisiaj udało się tak zagospodarować czas tak, by móc pojeżdzić i nabrać sił na zbliżającą się majówkę.
Sobota, 27 kwietnia 2013

Chłodna, wiosenna sobota

Zazdroszczę nieco rowerzystom, którzy mieszkają w południowej Polsce.
Uczucie zazdrości spowodowane jest przez pogodę, uściślając przez temperaturę.
Dzisiaj w najcieplejszym momencie dnia temperatura w mojej okolicy wyniosła aż 6 stopni Celsjusza...
Chęć jazdy na rowerze oczywiście wygrała z warunkami pogodowymi .
Kręciłem sobie w moich ulubionych okolicach.
Malownicze kaszubskie pejzaże © panther

Dodam jeszcze, że połowę trasy pokonałem z wiatrem.
Gdy wracałem do domu było już pod wiatr...
Mimo tego udało się osiągnąc średnią 22,21 km/h, co najgorszym wynikiem chyba nie jest.
Niedziela, 21 kwietnia 2013

Runda po Kaszubach

Upragniony dzień nadszedł. Czas wsiąść na rower.
Pogoda dopisuje, więc czego chcieć więcej.
Wsiadam i zaczynam kręcić.
Niedaleko domu © panther

Na niebie żadnej chmurki, nawet najmniejszej.
Miałem lekki dylemat, jak się ubrać, aby nie przegrzać organizmu.
Dodać muszę, że w nocy miał miejsce przymrozek, może nawet mróz do 3-5 stopni poniżej zera.
Kaszubskie krajobrazy © panther

Po przejechaniu kilkunastu kilometrów stwierdzam, że ubrałem się adekwatnie do warunków pogodowych. Słońce dość mocno zaczyna przygrzewać. Przeszkadza tylko dość silny, porywisty wiatr.
Jezioro Raduńskie Górne w okolicach Borucina © panther

Wyspa na Jeziorze Raduńskim Górnym © panther

Wspomnę jeszcze o trasie. Otóż celem mojej przejażdżki jest wieś Wygoda Łączyńska. Czyli, tak jak tydzień temu. Z tą różnicą, że z niej kierować się będę w stronę Chmielna.
Malownicze kaszubskie tereny © panther

Przydrożna kapliczka Matki Bożej w Łączynie © panther

Kościół parafialny pod wezwaniem Świętego Józefa w Wygodzie Łączyńskiej © panther

Dojechałem do Wygody Łączyńskiej. W tej wsi odwiedziłem spoczywających na cmentarzu moich dziadków. Teraz czas jechać w kierunku Chmielna. Dodam jeszcze, że jazda w znacznej części pod górkę, co przy nasilającym się wietrze nie sprawia aż tak wielkiej frajdy.
Okolice wsi Lipowiec © panther

Widok na Jezioro Raduńskie Dolne © panther

Na wzgórzu, z którego wykonałem wyżej zamieszczone zdjęcie robię przerwę na skromny posiłek. Góralek o smaku czekoladowym i pół litra domowej mikstury muszą dać siłę do dalszej jazdy. Oczywiście taką siłę mi dają.
Jadąc w stronę Chmielna © panther

Do Chmielna za kilka minut docieram. Jadę w stronę Zawór. Wiatr cały czas w twarz...Jakoś dziwnie sobie dzisiaj trasę dobrałem...
Jezioro Małe Brodno w okolicach Zawór © panther

Ze wsi Zawory jazda w kierunku Ręboszewa, następnie przejazd przez okoliczne wioski w stronę Kartuz. W nich spojrzałem na zegarek i stwierdziłem, że spokojnie mogę dokręcić jeszcze kilkanaście kilometrów. Wybrałem nieco dłuższą drogę prowadzącą do domu.
Jestem w domu 20 minut przed obiadem. W przewadze moje niedzielne przejażdżki wciskam między śniadanie i obiad. Po obiedzie pozostaje czas na innego typu rozrywki ;-)
Niedziela, 14 kwietnia 2013

Nareszcie wiosennie :-)

W końcu pogoda poprawiła się. Można zaryzykować stwierdzenie, że zrobiło się nawet wiosennie. Dzisiaj wyjeżdzając w trasę koło godziny 9 rano termometr pokazywał tylko 3 stopnie Celsjusza... Spodziewałem się wyższej temperatury, ale nie ma co narzekać.
Tak się niestety złożyło, że nie jeżdzę chwilowo w terenie. W lesie, po którym śmigam jest bardzo mokro. Stwierdzić mogę, że jest "bagiennie"
Pozostaje jazda drogami asfaltowymi.
Rozgrzewka przebiegała w kierunku rodzinnego miasta.
Makieta zakonu kartuzów. © panther

Dokładny opis :-) © panther

Za jakość zdjęcia drugiego przepraszam. Znudziło mi się jeżdzenie tą samą trasą. Dzisiaj chciałem ją nieco zmodyfikować. Pokazać czytelnikom coś więcej.
Wyjeżdzam z Kartuz. Kierunek na Miechucino. Po drodze krótkie przerwy na wykonanie zdjęć.
Jezioro Reskowo w oklicach wsi Kożyczkowo © panther

Malownicze okolice Kożyczkowa © panther

Wczorajsze krótkie, aczkolwiek intensywne opady deszczu sprawiły, że śniegu nawet w moim regionie pozostało niewiele. Teraz niech się tylko szybko zazieleni.
Kontynuuję swoją przejażdżkę w kierunku Miechucina.
Nad Jeziorem Wielkim w Miechucinie © panther

Okolice Miechucina © panther

Podejrzewam, że wszystkim zima dała się we znaki. Krajobrazy moich okolic jeszcze nie urzekają swoją wyjątkowością, ale poczekajcie jeszcze chwilę. Niech temperatura wzrośnie, spadnie nieco deszczu... Wtedy będzie pięknie :-)
Nad Jeziorem Długim w Borzestowie © panther

Zbliżam się do miejscowości dla mnie ważnej. Tą wioską jest Wygoda Łączyńska.
Z pobliskich wiosek pochodzą moi rodzice. W tych okolicach mieszka niezliczona ilość moich krewnych, bliższych i dalszych.
Kościół pod wezwaniem Świętego Józefa w Wygodzie Łączyńskiej © panther

Wieża kościoła Świętego Józefa © panther

Widok na kościół od strony wsi Łączyno © panther

Niedaleko kościoła pod wezwaniem Świętego Józefa znajduje się cmentarz.
Na nim spoczywają moi dziadkowie, pradziadkowie. Dzisiaj również ich na cmentarzu odwiedziłem. Zdjęcie wieży kościoła zostało wykonane właśnie z cmentarza.
Na nim również spotkałem osobę, którą niekiedy widuję w pracy.
Muszę przyznać, że strój rowerowy może i nie pasuje do wizyty na cmentarzu.
Mimo wszystko budzi uśmiech...mam nadzieję, że nie politowania.
Morenowe wzgórza okolic Łączyna © panther

Jezioro Raduńskie Dolne w okolicach Łączyna © panther

Kaszubskie bezdroża :-) © panther

Z Wygody Łączyńskiej udałem się w stronę Łączyna. Tutaj skręcam w boczne, gruntowe drogi, aby na skróty trafić do Borucina. Nic z tego, nie odnajduję właściwej drogi, muszę się cofać. Nadrzuciłem około 5 kilometrów.
Drogami asfaltowymi trafiam do Borucina. W tej miejscowości zatrzymuję się nad jeziorem.
Wyspa na Jeziorze Raduńskim Górnym © panther

W Borucinie uparcie jadę w kierunku ośrodka "Modrok". Miałem do niego trafić z Łączyna, ale coś poszło nie tak.
Przy ośrodku wypoczynkowym © panther

Odnajduję ośrodek. Jadąc od strony Borucina nie ma z tym żadnego problemu. Prowadzi do niego wąska droga asfaltowa w przyzwoitym stanie. Biegnie ona wzdłuż Jeziora Raduńskiego Dolnego.
Będąc w okolicach ośrodka postanowiłem jechać w stronę zabudowań... Okazuje się, że powinienem, będąc w Łączynie przejechać "przez podwórko" jednego z gospodarstw i tym samym skróciłbym sobie drogę o jakieś 5 kilometrów ;-)
Nie to jest jednak najważniejsze. Jedzie się dobrze, to i pokręcić można więcej. Teraz muszę się cofnąć do drogi głównej, czyli wrócić do Borucina.
Po lewej stronie Raduńskie Górne, z prawej Raduńskie Dolne © panther

Przejeżdzam przez następujące miejscowości Maks, Brodnicę Górną i Dolną. Na Złotej Górze chwila odpoczynku na skonsumowanie "Góralka" i jazda przez Ostrzyce, Goręczyno, Sławki, Somonino, Leszno, Kartuzy w stronę domu. Tak, żeby po godzinie 13 do niego trafić.
Po drodze wyprzedzanie przez VW, BMW. Stwierdzam, że posiadanie aut tych marek w wielu przypadkach odbiera ludziom mózg.
Szczęśliwie trafiam do domu. Po godzinie 13 zaczyna wychodzić słońce, robi się zdecydowanie cieplej...
Niedziela, 7 kwietnia 2013

Jak nas ocenią?

W tygodniu, który bezpowrotnie minął nie znalazłem zbyt wiele czasu na rower.
Nie pozwolił na to natłok obowiązków.
Na szczęście dzisiaj niedziela i jak to często bywa w moim przypadku nastąpił czas na przejażdzkę po najbliższych okolicach.
Ze względu na pogodę wybrałem jazdę asfaltami. Można po nich już spokojne jeżdzić.
Są już suche i momentami bardzo dziurawe...
Jadę z Mezowa w stronę mojego rodzinnego miasta, którymi są Kartuzy.
Kolegiata pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kartuzach © panther

“Miejscowość Kartuzy powstała dzięki osadzie zakonników reguły Kartuzów, których zakon został założony przez św. Brunona z Kolonii w 1084 roku koło Grenoble we Francji w dolinie Chartreuse, od której zakonnicy otrzymali nazwę. Był to zakon oparty na regule św. Benedykta, dostosowanej do wymogów życia pustelniczego i klasztornego, życia eremickiego a zarazem zespołowego. Kartuzjanie nie podejmowali działalności duszpasterskiej. Reguła przewidywała okresy wspólnych modlitw i ćwiczeń ascetycznych (umartwień, samotności, milczenia i pracy). W zakonie obowiązywał nakaz milczenia. Pozdrawiali się: Memento Mori!Pamiętaj o śmierci.

Na Kaszuby sprowadził Kartuzów pobożny szlachcic kaszubski Jan z Rusocina. W 1380 roku przybyli pierwsi zakonnicy z Pragi Czeskiej pod wodzą o. Jana Deterhusa Saksończyka. Dnia 8 sierpnia 1381 roku poświecono miejsce, na którym miał stanąć klasztor.
Gotycki kościół z kamienia polnego i cegły, pod wezwaniem Wniebowzięcia N. M. P. zbudowany został w latach 1383- 1403. Kościół otaczało z trzech stron 18 eremów czyli pustelni zakonników. Wszystkie eremy wychodziły na wspólny krużganek otaczający cmentarz. Nad brzegiem jeziora klasztornego usytuowano budynki gospodarcze: słodownię, młyn, piekarnię, browar, spichlerz, stajnie, dom pożarny i rybacki. Zakon budził duże zainteresowanie ówczesnych możnych i władców. W 1598 roku klasztor odwiedził Król Polski Zygmunt III Waza a w 1661 roku Król Jan Kazimierz.


W latach 1731- 1733 przebudowano dach Kościoła nadając mu kształt wieka trumny. Upadek świetności zakonu Kartuzów zaznaczył się w początkach XVI wieku w okresie reformacji a pogłębił się w dobie rozbiorów Polski. W 1826 roku władze Pruskie na podstawie edyktu Króla Prus z 1810 roku doprowadziły do całkowitej kasacji klasztoru i konfiskaty jego majątku. Po całkowitej kasacji klasztoru, rząd pruski rozparcelował dobra klasztorne. Ruchome zabytki zostały sprzedane na licytacji. Tak przestał istnieć klasztor kartuski, przetrwawszy 444 lata. Ostatni Kartuzjanin o. Piotr Kazimierz zmarł w 1859 roku w eremie, do dziś zachowanym. Od roku 1826 do 1842 przy kościele obowiązki duszpasterskie sprawowali księża emeryci oraz zakonnicy, którzy pozostali w Kartuzach. Z dniem 20 grudnia 1842 roku został ustawiony lokalny wikariat podlegający parafii w Goręczynie. W czerwcu 1849 roku założono w Kartuzach samodzielną placówkę duszpasterską. Parafię utworzono w 1861 roku. Do zachowanych zabytków dawnej Kartuzji Gdańskiej należą: kościół poklasztorny, jeden erem, refektarz, studnia i niektóre zabudowania gospodarcze.


Kościół rozpoczęto budować zapewne w 1381 roku z inicjatywy gdańskiego patrycjusza Jana Thiergarta. W procesie budowy świątyni docenić należy wykonanie sklepień już na przełomie XV i XVI wieku, co było możliwe dzięki umiejętnościom zaawansowanych budowniczych sprowadzonych przez założycieli konwentu kartuskiego, przybyłych z Pragi czeskiej. W kościele klasztornym zastosowano formę wydłużonego założenia jednonawowego, zamkniętego w partii prezbiterialnej trzema ścianami ośmioboku. Podstawowe wymiary kościoł,długość na zewnątrz- 49,75m,długość wewnątrz- 44,45m, szerokość na zewnątrz wyłączając dobudówki i przypory- 12,50m, szerokość wewnątrz- 9,30m, wysokość zewnętrzna muru- 11,90m, wysokość wewnętrzna do zworników sklepienia- 11,40m. Mury dolnej części kościoła zostały wykonane z nieociosanych polnych kamieni, od poziomu okien- mur ceglany o wątku gotyckim (z cegieł o wymiarach 29-30cm x 13-15cm x 7,8-8,5cm). Grubość murów: północnego- ok. 1,75m, południowego- 1,45m. W części wschodniej, między przyporami wieżowymi, a także w ścianie południowej umieszczono ostrołukowe okna. Wieża kościoła nie była zbyt wielka, prostokątna w rzucie 2,70m x 5,30m wznosiła się na wysokość zaledwie 24,95. od poziomu posadzki. Od południa dobudowano w części wschodniej kościoła prostokątną zakrystię ze sklepieniem gwiaździstym oraz kwadratową wieżyczkę z klatką schodową prowadzącą na poddasze.


    Dwuspadowy dach był na początku pokryty gontami dębowymi, zastąpionymi blachą ołowianą w 1513 roku i częściowo już w 1514 roku blachą miedzianą. Warto pamiętać o bardzo dawno sprawionym zegarze, zamówionym już w 1513 roku.
Jedyna skromną dekorację zewnętrzna stanowiły proste wimpergi wieńczące przybory prezbiterium. Tylko wsporniki sklepień były prawdziwym elementem dekoracyjnym kościoła. Kościół był podzielony wewnątrz na dwie główne części; wschodnią dla ojców i zachodnią dla braci i prawdopodobnie jeszcze trzecią dla świeckich mężczyzn. Jeszcze w XV wieku dobudowano do kościoła w jego południowo- zachodnim narożu kaplice Wszystkich Świętych, dzisiaj zwana kaplicą św. Brunona, pełniąca funkcje Mauzoleum Szczepańskich. Na początku XVII wieku obielono zarówno wnętrze (1615-1616), jak ściany zewnętrzne (1617). Dopiero po pierwszej wojnie szwedzkiej położono marmurowa posadzkę w części wschodniej kościoła, która zatarła ślady po pierwotnym gotyckim lektorium.
Najwspanialszą w dziejach kościoła innowacja była niewątpliwie przebudowa dachu w latach 1731- 1733 przez ministra Piotra Lethana. W tym czasie dach uzyskał kształt wieka trumny. Nie tylko dach uległ przebudowie, wzniesiono także nowa wieżę zachodnia z hełmem oraz sygnaturki: środkową i wschodnią. Po tej wielkiej inwestycji budowlanej nie podejmowana już większych akcji budowlanych poza przebudową zakrystii w 1736 i naprawa w 1776 roku zwieńczeń wieży zachodniej i sygnaturki wschodniej zniszczonych przez burze 18 października 1760 roku. Po kasacie klasztoru rozebrano lektorium w 1844 roku. W kalendarium zmian architektonicznych kościoła można jeszcze odnaleźć wzmianki o zamurowaniu w 1881 roku zachodnich drzwi wejściowych i otwarciu ich ponownie w 1923 roku, o przebiciu w 1895 roku w zakrystii zewnętrznych drzwi wejściowych, a także o przeprowadzonej w latach 1928- 1929 całkowitej renowacji wnętrza."
Informacja na temat kolegiaty została zaczerpnięta ze strony.
http://www.kolegiata.nazwa.pl/Start.html

Z Kartuz jadę w kierunku Chmielna. Zatrzymuję się w Łapalicach.
Kaszubskie pejzaże. Okolice Łapalic © panther

Coraz mniej śniegu :-) © panther

Na Jeziorze Łapalickim. Okolice Mokrych Łąk © panther

Trafiam do Chmielna. Póżniej skręcam w stronę wsi Sznurki. Kieruję się w stronę Brodnicy Górnej. Po drodze mijam okoliczne miejscowości.
Jezioro Kłodno w okolicach Chmielonka © panther

Widok na Jezioro Raduńskie Dolne w okolicach Lampy © panther

Po polsku i kaszubsku. © panther

Widok na Jezioro Duże Brodno ze Złotej Góry © panther


Zauważyliście zapewne, że dzisiaj uwagę poświęciłem Kolegiacie pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kartuzach.
Dlaczego właśnie ten temat przykuł moją uwagę.
Otóż, moje rodzinne miasto załozyli kartuzi. Zakon został założony w średniowieczu, czyli epoce, która błędnie kojarzona jest z ogromną ciemnotą, zacofaniem i całym złem, które również istniało wśród chrześcijan.
Osobiście nie zgadzam się, aby epokę, która trwała 1000 lat tak oceniać.
Każdy z nas posiada podstawowe wiadomości z zakresu architektury i wie, że styl romański i gotycki, to typowe budownictwo średniowieczne.
Znamy też malarstwo, dzieła Giotto i wielu innych.
Oczywiście nie będę twierdził uparcie, że nic złego w tym okresie się działo.
Jednak sprzeciwiam się zdecydowanie i wyłącznie negatywnej ocenie tej epoki.

Urodziliśmy się w XX wieku. Przypomnę tylko, że to wiek I i II wojny światowej, rzezi Ormian dokonanej przez Turków i Kurdów, niezwykle krwawych konfliktów w Kambodży, Wietnanie czy Rwandzie.
Czy ktoś, gdyby podsumował ludzi żyjących w XX wieku, że to tylko i wyłącznie ludzie okrutni, pławiący się w zbrodni, żli, niesprawiedliwi, to czy dokonałby sprawiedliwej oceny?
Niedziela, 31 marca 2013 Kategoria Na kolcach

Alleluja, i do przodu...

Dzisiejsza niedziela pod wieloma względami jest wyjątkowa.
To niedziela zwycięstwa Życia nad śmiercią.
Po uczcie duchowej nastąpił czas na uroczyste wielkanocne śniadanie.
Godzine po nim udałem sie na ucztę rowerową.
Jechałem, jak zwykłe w stronę lasu.
Po około 300 przejechanych metrach jestem już w nim.
Rozgrzewka w lesie :-) © panther

Wczoraj, na kilka chwil odwiedził mnie serdeczny przyjaciel wraz ze swoim młodszym bratem. Przy wspólnej herbacie rozmawialiśmy na różne tematy, nie zabrakło oczywiście rozmowy o rowerach. Lecz głowną atrakcją one nie były.
Otóż, atrakcja to autko z napędem 4x4, które należy wypróbować podczas jazdy w lekkim terenie. Pokazałem kolegom leśne drogi, którymi zazwyczaj się poruszam.
Na zamieszczonym wyżej zdjęciu widzimy świeży ślad po aucie. Dzisiaj, przez około 2 kilometry właśnie nim się poruszałem. Jechało się po nim nieco łatwiej.
Jazda w śniegu? Jaki problem? © panther

Ta maszyna napędzana jest siłą moich mięsni. Świetnie dajemy sobie radę nawet w takim terenie. Pomagają opony z kolcami, których do tej pory nie zdjąłem. Droga to inwestycja, ale warto. Wielokrotnie dzięki nim uniknąłem tzw. gleby.
Czyli bez problemu wjeżdzamy ;-) © panther

Z innej perspektywy © panther

Końcowy odcinek przeciwpożarowej numer 8 © panther

Po drodze napotykam dziwne dla mnie oznaczenia. Szanuję leśniczych, leśników więc tak sobie myślę, że mnie ten znak nie dotyczy. Spostrzegamy również, że śnieżku troszkę dopadało i jedzie się z pewnymi trudnościami przez pewien moment. Przecierałem szlak, ale tylko przez około 2 kilometry.
Póżniej już drogą przeciwpożarową numer 8 w stronę Goręczyna i powiem, że jedzie się świetnie, bo śnieg ubity na niej przez samochody. Droga zmrożona. Brak błota i innych atrakcji. Ostatnie zdjęcie można porównać z zamieszczonym w poprzednim poście. To ta sama droga, lecz dzisiaj bez błota. Śnieg, mróz stał się moim sprzymierzeńcem.
Przydrożny krzyż © panther

Wyspa na Jeziorze Ostrzyckim © panther

Uroczy domek letniskowy © panther

Docieram do Ostrzyc, ale z nich jadę do Brodnicy Dolnej. W niej właśnie wykonałem zdjęcia Jeziora Ostrzyckiego, pięknego domku letniskowego.
Teraz udaję się w stronę Wieżycy. W miejcowości Kolano skręcam na Krzeszną.
Następnie dojeżdzam do Pierszczewka.
Jezioro Potulskie w okolicach Pierszczewka © panther

Teraz czeka mnie droga powrotna. Jest ona w znaczniej mierze podobna do trasy już przejechanej. Z jednym wyjątkiem. Nigdy nie interesowałem się narciarstwem, stokami zjazdowymi, oślimi łączkami itd. W drodze powrotnej zrobiłem fotografię w okolicy wsi Krzeszna.
Wyciąg narciarski Koszałkowo © panther

Powtórzę po raz kolejny, może do znudzenia...Kaszuby są piękne, szczególnie okolice, w pobliżu których mieszkam. Czy ktoś ma wątpliwości?
Lasem w stronę domu... © panther

Leśną drogą wracam do domu. Przyznam, że nie chciałem aż tylu kilometrów dzisiaj przemierzyć, ale skoro jechało się tak dobrze...
Wszystkim przyjaciołom, czytelnikom życzę wielu sił ze Zmartwychwstania Pańskiego. Trzymajcie się moi drodzy. Serdecznie Was pozdrawiam.
Czwartek, 28 marca 2013 Kategoria Na kolcach

Jeżdzenie po okolicy

Dzisiaj po godzinie 12 znalazłem czas na jeżdzenie.
Wydawać się mogło, że pogoda sprawiać problemów nie będzie.
Rzeczywiście jadąc lasami żadne trudności się nie pojawiły.
Nieco gorzej było, gdy z lasu wyjeżdzałem na otwarte przestrzenie.
Wiatr bardzo przeszkadzał w jeżdzie.
Najpierw, jak zawsze 10 kilometrowa runda po lesie.
W kartuskim lesie © panther

Śniegu coraz mniej ;-) © panther

Za szlaban nie wjeżdzamy ;-) © panther

Widzimy, że w lasach nadal utrzymuje się pokrywa śnieżna.
Muszę przyznać, że pierwsze 10 kilometrów jedzie się bardzo dobrze.
Śnieg jest ubity, w zacienionych miejscach jeszcze zmrożony.
Jeżdzenie po takiej nawierzchni daje dużo frajdy.
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy...
Miło i przyjemnie... © panther

Ilość śniegu w lasach, na polach jest zatrważająca.
Wiadomo, że pod wpływem temperatury musi on topnieć.
Na zdjęciu wyżej widzimy właśnie efekty znikania śniegu z dróg polnych.
Przyznam szczerze, że takimi drogami jeżdzić nie lubię.
Skręcam w wąską, polną ścieżkę...
Jeszcze miesiąc i po śniegu ;-) © panther

Chwilowy powrót do śnieżnej rzeczywistości.
Ścieżki, co prawda na zdjęciu nie widać, ale jest ona nieudeptana i jadąc po niej zapadam się na 15 centymetrów. Jechać w takich warunkach się nie da. Cofam się. Muszę z powrotem wrócić na pokrytą błotem, lodem i kałużami drogę.
Po niedługim czasie trafiam na asfalt. Robię przerwę na czyszczenie roweru, ubrania z ogromnych ilości błota. Ogromne ilości czystego, bieluśkiego śniegu pomagają mi w doprowadzeniu roweru i odzieży do stanu oglądalności.
Morenowe wzgórza © panther

Mamy za sobą już kilka dni wiosny. Tego roku jest ona znacznie opóźniona. Jednak, gdy przypomnę sobie końcówkę roku biegłego, to dochodzę do wniosku, że wiosna przesunęła się o miesiąc. Pamiętam, że listopad i grudzień były miesiącami ciepłymi. Nie pamiętam w tych miesiącach opadów śniegu. Sytuacja zmieniła się nieco z nowym rokiem. Luty i marzec dały się w szczególności we znaki.
Zastanawiam się kiedy zdąży zniknąć "białe szaleństwo"
Z jednej strony chcemy, aby nastąpiło to natychmiast. Jednak, czy to byłoby dobrym rozwiązaniem? Myślę, że niekoniecznie...Leśne i polne drogi zamienią się w bagna a jazda w czymś takim żadnej frajdy nie daje.
Na szczęście pozostają jeszcze asfalty, lecz na nich musimy zmagać się z innymi problemami...
Niedziela, 24 marca 2013 Kategoria Na kolcach

Niedzielna przejażdżka

Dzisiaj czas na tradycyjną, niedzielną wycieczkę.
Ruszam przed godziną 10. Pogoda uległa zmianie.
W porównaniu do soboty jest chłodniej, niebo niemal całkowicie zachmurzone.
Do tego dochodzi bardziej dokuczliwy, niż wczoraj wiatr.
Poruszam się drogami leśnymi, gruntowymi i asfaltowymi.
Postanowiłem, że aparat wyciągnę dopiero po przejechanych 20 kilometrach.
Jednak przejeżdzając przez Somonino zatrzymałem się i wykonałem zdjęcie.
Oszronione drzewa nad Radunią © panther

Takie widoki mogą cieszyć, ale pod koniec marca wprawiać mogą również w osłupienie. Jadę dalej w stronę Goręczyna. Przed nim zatrzymuję się, aby sfotografować rzekę Radunię. Przyznam, że dzisiaj stała się ona dobrym obiektem do uwiecznienia na zdjęciach.
Rzeka Radunia w okolicach wsi Sławki © panther

Przydrożny krzyż © panther

Teraz bez zatrzymywania się przejeżdzam przez Goręczyno, Ostrzyce, Brodnicę Dolną i z niej gruntową drogą dojeżdzam do Ręboszewa. Z tej miejscowości jadę w kierunku Chmielna przejeżdzając przez Zawory, Chmielonko. Następnie chciałem jechać leśną drogą w stronę wsi Kosy. Niestety droga jest całkowicie nieprzejezdna. Wracam na skróty do Zawór.
Widok na Jezioro Małe Brodno w okolicach Zawór © panther

Wracam do Ręboszewa i jadę w kierunku Kartuz. Trafiam do nich. Z Kartuz drogą asfaltową jadę w kierunku domu. Trafiam do niego koło godziny 13.
Cieszę się, że udało mi się wsiąść dzisiaj na rower.
Niebo wygląda tak, jakby za moment miał zacząć padać śnieg...

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl