Czwartek, 11 lipca 2013
Danielowa dolina
Dzisiaj jeżdziłem bez żadnego pomysłu.
Tak, żeby sobie dokądkolwiek pojechać.
Bez celu, powoli, drogami asfaltowymi.
W miejscowości Nowe Czaple zaciekawił mnie drogowskaz "Danielowa dolina"
Co to takiego? Musiałem sprawdzić, skręciłem w boczną drogę.
Okazało się, ze to nazwa ekologicznego osiedla, domy którego wybudowane są w stylu kaszubskim. Oto kilka zdjęć z osiedla.







Osiedle "Danielowa dolina" składa się z 16 domów.
Do tej pory sprzedano już 10 z nich.
Powierzchnia domu to około 150 metrów kwadratowych.
Domy położone są na działkach ok. 1000 metrów kwadratowych.
Niektóre z nich są podpiwniczone częściowo, bądż całkowicie.
Część z nich jest niepodpiwniczona.
Przybliżony koszt kupna domu to 500.000 złotych polskich.
Po wizycie na tym osiedlu udałem się w stronę domu, jadąc cały czas drogami asfaltowymi. Po drodze króciutka przerwa na zrobienie zdjęcia krajobrazowego.
Nie będę przecież fotografował wyłącznie budynków.

Przejażdżka nie zapowiadała się jakoś szczególnie.
Pomysłu konkretnego na nią nie miałem.
Warto czasami zwracać uwagę na boczne oznaczenia, drogowskazy.
Może ktoś z Was zdecyduje się na kupno domu na Kaszubach...
Tak, żeby sobie dokądkolwiek pojechać.
Bez celu, powoli, drogami asfaltowymi.
W miejscowości Nowe Czaple zaciekawił mnie drogowskaz "Danielowa dolina"
Co to takiego? Musiałem sprawdzić, skręciłem w boczną drogę.
Okazało się, ze to nazwa ekologicznego osiedla, domy którego wybudowane są w stylu kaszubskim. Oto kilka zdjęć z osiedla.

Brama wjazdowa na osiedle "Danielowa Dolina"© panther

Na osiedlu© panther

Do numer 4© panther

Dom numer 6© panther

Dom numer 8© panther

Sąsiednie domy© panther

Sąsiednie domy w budowie© panther
Osiedle "Danielowa dolina" składa się z 16 domów.
Do tej pory sprzedano już 10 z nich.
Powierzchnia domu to około 150 metrów kwadratowych.
Domy położone są na działkach ok. 1000 metrów kwadratowych.
Niektóre z nich są podpiwniczone częściowo, bądż całkowicie.
Część z nich jest niepodpiwniczona.
Przybliżony koszt kupna domu to 500.000 złotych polskich.
Po wizycie na tym osiedlu udałem się w stronę domu, jadąc cały czas drogami asfaltowymi. Po drodze króciutka przerwa na zrobienie zdjęcia krajobrazowego.
Nie będę przecież fotografował wyłącznie budynków.

Malownicze okolice Brodnicy Górnej© panther
Przejażdżka nie zapowiadała się jakoś szczególnie.
Pomysłu konkretnego na nią nie miałem.
Warto czasami zwracać uwagę na boczne oznaczenia, drogowskazy.
Może ktoś z Was zdecyduje się na kupno domu na Kaszubach...
- DST 50.04km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 lipca 2013
Kategoria 100 i więcej
Do Kościerzyny
Za cel dzisiejszej podrózy obrałem miasto Kościerzyna...
Wspomnę tylko na marginesie, że między moim miastem rodzinnym, Kartuzami a Kościerzyną istniały różnego typu niesnaski. Kłótnie o to, które z nich jest stolicą Kaszub, waśnie między klubami piłkarskimi...
Ruszyłem wcześnie, bo o 6:45. Chciałem jechać, gdy ruch na drodze był mniejszy.
Z domu dojechałem do Kartuz, następnie pokonałem Somonino, Sławki, Goręczyno, Ostrzyce, Brodnicę Górną, Zgorzałe i trafiłem do Stężycy.

Do celu mojej dzisiejszej wycieczki zostało około 15 kilometrów.
Trafiam do Kościerzyny. Miasto wywiera na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Jest czyste, zadbane, uporządkowane. Udaję się do centrum miasta, na Rynek.



Z Kościerzyny jadę w kierunku Nowej Karczmy, po drodze skręcam do Będomina, w którym mieści się Muzeum Hymnu Narodowego.

Nie tylko muzeum należy do atrakcji tego miejsca. Tutaj znajduje się również Dąb Wybickiego. Miałem małe trudności, aby go dobrze sfotografować. Mam nadzieję, że się udało.

Odcinek drogi między Kościerzyną a Przywidzem nieco nudnawy. Niestety jechać musiałem pod wiatr. Ostatnimi czasy zawsze tak jeżdzę. Może to jakiś szczególny dar...
Po krótkiej wizycie w Przywidzu skręcam w stronę Egiertowa. Póżniej przejeżdzam przez Somonino. W Kartuzach odwiedzam promenadę, po czym udaję się do domu na obiad.
Z dzisiejszego dnia jestem zadowolony, z kultury jazdy kierowców w powiecie kościerskim szczególnie. Są jacyś normalni, potrafią zwolnić, używają kierunkowskazów, zachowują należyty odstęp. To mi się podoba!!!
Podsumowując, Kościerzynę i jej najblizsze okolice polecam każdemu.
Wspomnę tylko na marginesie, że między moim miastem rodzinnym, Kartuzami a Kościerzyną istniały różnego typu niesnaski. Kłótnie o to, które z nich jest stolicą Kaszub, waśnie między klubami piłkarskimi...
Ruszyłem wcześnie, bo o 6:45. Chciałem jechać, gdy ruch na drodze był mniejszy.
Z domu dojechałem do Kartuz, następnie pokonałem Somonino, Sławki, Goręczyno, Ostrzyce, Brodnicę Górną, Zgorzałe i trafiłem do Stężycy.

Jezioro Stężyckie© panther
Do celu mojej dzisiejszej wycieczki zostało około 15 kilometrów.
Trafiam do Kościerzyny. Miasto wywiera na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Jest czyste, zadbane, uporządkowane. Udaję się do centrum miasta, na Rynek.

Na Rynku w Kościerzynie© panther

Rynek w Kościerzynie© panther

Kościerski Rynek© panther
Z Kościerzyny jadę w kierunku Nowej Karczmy, po drodze skręcam do Będomina, w którym mieści się Muzeum Hymnu Narodowego.

Muzeum Hymnu Narodowego w Będomine© panther
Nie tylko muzeum należy do atrakcji tego miejsca. Tutaj znajduje się również Dąb Wybickiego. Miałem małe trudności, aby go dobrze sfotografować. Mam nadzieję, że się udało.

Dąb Wybickiego w Będominie© panther
Odcinek drogi między Kościerzyną a Przywidzem nieco nudnawy. Niestety jechać musiałem pod wiatr. Ostatnimi czasy zawsze tak jeżdzę. Może to jakiś szczególny dar...
Po krótkiej wizycie w Przywidzu skręcam w stronę Egiertowa. Póżniej przejeżdzam przez Somonino. W Kartuzach odwiedzam promenadę, po czym udaję się do domu na obiad.
Z dzisiejszego dnia jestem zadowolony, z kultury jazdy kierowców w powiecie kościerskim szczególnie. Są jacyś normalni, potrafią zwolnić, używają kierunkowskazów, zachowują należyty odstęp. To mi się podoba!!!
Podsumowując, Kościerzynę i jej najblizsze okolice polecam każdemu.
- DST 112.96km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lipca 2013
Dookoła komina
Jazda niedaleko domu, po asfaltach.
Dzień taki trochę bez szczególnej historii rowerowej.
W drodze powrotnej przerwa na stacji benzynowej.
Zwróciłem uwagę pani w białym Oplu Vectra, żeby trzymała sie nieco dalej od rowerzystów. Mijała mnie pół minuty wcześniej, jadąc bardzo blisko...
Po tym zdarzeniu, jakieś 500-600 metrów wyprzedzający mnie VW Golf i jego pasażerowie wyciągniętą za szybę ręką z wyprostowanym środkowym palcem serdecznie mnie pozdrowili, tuż za nimi jechała Pani w białym Oplu...ta sama, z którą rozmawiałem na stacji...
To wszystko na odcinku Somonino - Kartuzy...



Można wyciągnąć wniosek, że dzień należał do nieudanych.
Nic podobnego. Na drogach cały czas mijać będziemy wariatów.
Trzeba się przyzwyczaić.
Pierwsze kilometry były niezwykle spokojne, z kulturalnymi kierowcami itd.
Droga powrotna nieco inna, ale co tam...muszę przeserwisować górala i wrócić na leśne, polne drogi. Gdy jeżdzę góralem drogi asfaltowe to tylko 30 % przejechanego dystansu. Teraz brakuje mi nieco jazdy w terenie.
Dzień taki trochę bez szczególnej historii rowerowej.
W drodze powrotnej przerwa na stacji benzynowej.
Zwróciłem uwagę pani w białym Oplu Vectra, żeby trzymała sie nieco dalej od rowerzystów. Mijała mnie pół minuty wcześniej, jadąc bardzo blisko...
Po tym zdarzeniu, jakieś 500-600 metrów wyprzedzający mnie VW Golf i jego pasażerowie wyciągniętą za szybę ręką z wyprostowanym środkowym palcem serdecznie mnie pozdrowili, tuż za nimi jechała Pani w białym Oplu...ta sama, z którą rozmawiałem na stacji...
To wszystko na odcinku Somonino - Kartuzy...

Kaszubskie krajobrazy© panther

Stacja kolejowa Wieżyca© panther

Zatoczka nad Jeziorem Ostrzyckim© panther
Można wyciągnąć wniosek, że dzień należał do nieudanych.
Nic podobnego. Na drogach cały czas mijać będziemy wariatów.
Trzeba się przyzwyczaić.
Pierwsze kilometry były niezwykle spokojne, z kulturalnymi kierowcami itd.
Droga powrotna nieco inna, ale co tam...muszę przeserwisować górala i wrócić na leśne, polne drogi. Gdy jeżdzę góralem drogi asfaltowe to tylko 30 % przejechanego dystansu. Teraz brakuje mi nieco jazdy w terenie.
- DST 51.33km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 lipca 2013
Ucieczka przed burzą
Na dworze zrobiło się bardzo ciepło i duszno, mimo tego wsiadłem na rower z zamiarem pokonania standardowej trasy.
Po 45 minutach jazdy, w bardzo szybkim tempie zaczęły gromadzić się chmury.
Zerwał się do tego silny i porywisty wiatr.
Po dojechaniu do Ostrzyc postanowiłem, że wracać będę do domu.
Podczas jazdy często oglądałem się. Uciekałem przed burzą.
Słychać było co pewien czas grzmoty. Widoczne były również błyskawice.
Jakieś 2-3 kilometry przed domem złapał mnie deszcz. Zrobiłem niespełna 5 minutową przerwę na skraju lasu. Przypomniałem sobie, że zostawiłem otwartą szybę w aucie. Zadzwoniłem do domu, o sprawie poinformowałem. Na szczęście tam jeszcze deszcz nie dotarł.

Zdjęcie zostało wykonane w pierwszej fazie przejażdżki.
Nic jeszcze nie zwiastowało zbliżającej się burzy.
Teraz jest już po burzy. Powietrze na dworze jest rześkie, świeże.
Po 45 minutach jazdy, w bardzo szybkim tempie zaczęły gromadzić się chmury.
Zerwał się do tego silny i porywisty wiatr.
Po dojechaniu do Ostrzyc postanowiłem, że wracać będę do domu.
Podczas jazdy często oglądałem się. Uciekałem przed burzą.
Słychać było co pewien czas grzmoty. Widoczne były również błyskawice.
Jakieś 2-3 kilometry przed domem złapał mnie deszcz. Zrobiłem niespełna 5 minutową przerwę na skraju lasu. Przypomniałem sobie, że zostawiłem otwartą szybę w aucie. Zadzwoniłem do domu, o sprawie poinformowałem. Na szczęście tam jeszcze deszcz nie dotarł.

Kaszubskie krajobrazy© panther
Zdjęcie zostało wykonane w pierwszej fazie przejażdżki.
Nic jeszcze nie zwiastowało zbliżającej się burzy.
Teraz jest już po burzy. Powietrze na dworze jest rześkie, świeże.
- DST 40.96km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 czerwca 2013
Pyszny owoc :-)
W sobotę i niedzielę w moich okolicach obchodzono "święto truskawki" częściej określane jako "truskawkobranie".
Truskawka to owoc, który na Kaszubach jest szczególnie lubiany.
Wielu rolników truskawki uprawia, posiadają również certyfikaty jakości.
Powiem szczerze, że nie chciałem się wybierać na Złotą Górę, ponieważ nigdy mnie ta impreza nie przekonywała. Owszem program imprezy zawsze jakiś istnieje i nie wątpię, że każdy znalazłby coś dla siebie.
Postanowiłem jednak kwadrans po godzinie 9 udać się w kierunku zupełnie innym.
Ruszyłem w stronę Kartuz, następnie przez Prokowo, Sianowo, Staniszewo, Stryszą Budę trafiam do Mirachowa.



Okolice Mirachowa pod wieloma względami są szczególne. Jechać trzeba cały czas albo z góry lub pod górę. Okoliczne wzgórza są bardzo gęsto zalesione. Znajdziemy również wsród nich mniej znane, aczkolwiek bardzo malownicze jeziora. Z tej miejscowości kieruję się w stronę wsi Miechucino. Jadę drogą asfaltową, po obu jej stronach jest tylko las.

Docieram do Miechucina. Na niebie pojawiły się ciemne chmury. Zanosi się na deszcz. Nie marnuję czasu i z tej miejscowości jadę do Zajezierza. Zanim do niego trafiam muszę pokonać solidny podjazd.



Okolice Miechucina, Zajezierza są niezwykle malownicze. To morenowe wzgórza ozdobione sporą ilością rynnowych jezior, lasów mieszanych, jak również pól uprawnych. Wszystko to powoduje, że te okolice dadzą się lubić.
Jadę dalej i trafiam w okolice Wygody Łączyńskiej.




W Wygodzie Łączyńskiej udaję się na cmentarz pomodlić się nad grobami moich dziadków. Później postanawiam, że jechać będę w stronę Chmielna. Mijam pośpiesznie Borzestowską Hutę.


Dotarłem do Lipowca, następnie z Chmielna skręcam w stronę Zawór.
Na drogach ruch coraz większy. Kierowcy w znacznej przewadze jadą w kierunku Złotej Góry, natomiast ja udaję się do Ręboszewa.

Na drogach robi się bardzo tłocznie. Na szczęście wszyscy jadą w przeciwnym kierunku, co nie szczędzi mi emocji. Zawsze znajdzie się kierowca, który dziwnym trafem nie widzi rowerzysty jadącego z przeciwnej strony. Dlatego z ulgą zjeżdzam w leśną drogę.

Wjeżdzając do lasu zauważam, że pogoda ulega znacznemu pogorszeniu.
Na początku lekko kropi. Niestety po 2-3 minutach zaczyna już solidnie padać.
W deszczu docieram do Kartuz, później już przy mniejszych opadach szczęśliwie trafiam do domu.
Truskawka to owoc, który na Kaszubach jest szczególnie lubiany.
Wielu rolników truskawki uprawia, posiadają również certyfikaty jakości.
Powiem szczerze, że nie chciałem się wybierać na Złotą Górę, ponieważ nigdy mnie ta impreza nie przekonywała. Owszem program imprezy zawsze jakiś istnieje i nie wątpię, że każdy znalazłby coś dla siebie.
Postanowiłem jednak kwadrans po godzinie 9 udać się w kierunku zupełnie innym.
Ruszyłem w stronę Kartuz, następnie przez Prokowo, Sianowo, Staniszewo, Stryszą Budę trafiam do Mirachowa.

Mirachowskie wzgórza© panther

Kościół w Mirachowie© panther

Mirachowski dworek© panther
Okolice Mirachowa pod wieloma względami są szczególne. Jechać trzeba cały czas albo z góry lub pod górę. Okoliczne wzgórza są bardzo gęsto zalesione. Znajdziemy również wsród nich mniej znane, aczkolwiek bardzo malownicze jeziora. Z tej miejscowości kieruję się w stronę wsi Miechucino. Jadę drogą asfaltową, po obu jej stronach jest tylko las.

Ciemne chmury nad Miechucinem© panther
Docieram do Miechucina. Na niebie pojawiły się ciemne chmury. Zanosi się na deszcz. Nie marnuję czasu i z tej miejscowości jadę do Zajezierza. Zanim do niego trafiam muszę pokonać solidny podjazd.

Kaszubskie krajobrazy© panther

W okolicach Zajezierza© panther

Domek letniskowy w Zajezierzu© panther
Okolice Miechucina, Zajezierza są niezwykle malownicze. To morenowe wzgórza ozdobione sporą ilością rynnowych jezior, lasów mieszanych, jak również pól uprawnych. Wszystko to powoduje, że te okolice dadzą się lubić.
Jadę dalej i trafiam w okolice Wygody Łączyńskiej.

Truskawka kaszubska...zapraszamy© panther

Kaszubska truskawka© panther

Okolice Wygody Łączyńskiej© panther

Kościół w Wygodzie Łączyńskiej© panther
W Wygodzie Łączyńskiej udaję się na cmentarz pomodlić się nad grobami moich dziadków. Później postanawiam, że jechać będę w stronę Chmielna. Mijam pośpiesznie Borzestowską Hutę.

Kwiatki ;-)© panther

Zatoczka w okolicach Lipowca© panther
Dotarłem do Lipowca, następnie z Chmielna skręcam w stronę Zawór.
Na drogach ruch coraz większy. Kierowcy w znacznej przewadze jadą w kierunku Złotej Góry, natomiast ja udaję się do Ręboszewa.

W Zaworach© panther
Na drogach robi się bardzo tłocznie. Na szczęście wszyscy jadą w przeciwnym kierunku, co nie szczędzi mi emocji. Zawsze znajdzie się kierowca, który dziwnym trafem nie widzi rowerzysty jadącego z przeciwnej strony. Dlatego z ulgą zjeżdzam w leśną drogę.

Leśna serpentynka© panther
Wjeżdzając do lasu zauważam, że pogoda ulega znacznemu pogorszeniu.
Na początku lekko kropi. Niestety po 2-3 minutach zaczyna już solidnie padać.
W deszczu docieram do Kartuz, później już przy mniejszych opadach szczęśliwie trafiam do domu.
- DST 70.40km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 czerwca 2013
Był sobie plan...
W dzisiejszych planach miał być wypad na Złotą Górę.
Tak plany...wiadomo, że często ulegają zmianie...
Właśnie, tak też było w moim przypadku.
Drogami, w przewadze gruntowymi dotarłem do Ostrzyc.
W nich coś zaczęło chrobotać w okolicach korby.
Okazało się jednak, że to problem z prawym pedałem.
Problem został bardzo szybko rozwiązany dzięki pomocy Kuby i jego najbliższych.
Dobrze jest znać adresy swoich wychowanków, zwłaszcza tych, którzy też jeżdzą ;-)
Po tej krótkiej przygodzie udałem się w kierunku domu. Miałem do Złotej Góry 1 może 2 kilometry, ale co tam darowałem sobie.
Oczywiście na drogach asfaltowych rządzi głupota w największej okazałości.
Wszyscy się śpieszą na "Truskawkobranie" . Co tam jacyś rowerzyści...Na odcinku Kartuzy - Dzierżążno dwukrotnie musiałem uważać na wyprzedzających na tzw. trzeciego. Zmieściliśmy się, to najważniejsze.
Oczywiście zawsze jestem przygotowany na taką ewentualność, zwłaszcza gdy droga jest prosta i nieco szersza.
Rowerzystom udającym się na "święto truskawki" na Złotą Górę odradzam jazdę asfaltami. Jutro mam zamiar jechać w stronę przeciwną.
Tak plany...wiadomo, że często ulegają zmianie...
Właśnie, tak też było w moim przypadku.
Drogami, w przewadze gruntowymi dotarłem do Ostrzyc.
W nich coś zaczęło chrobotać w okolicach korby.
Okazało się jednak, że to problem z prawym pedałem.
Problem został bardzo szybko rozwiązany dzięki pomocy Kuby i jego najbliższych.
Dobrze jest znać adresy swoich wychowanków, zwłaszcza tych, którzy też jeżdzą ;-)

Kaszubskie pejzaże© panther

Kaszubskie krajobrazy© panther
Po tej krótkiej przygodzie udałem się w kierunku domu. Miałem do Złotej Góry 1 może 2 kilometry, ale co tam darowałem sobie.
Oczywiście na drogach asfaltowych rządzi głupota w największej okazałości.
Wszyscy się śpieszą na "Truskawkobranie" . Co tam jacyś rowerzyści...Na odcinku Kartuzy - Dzierżążno dwukrotnie musiałem uważać na wyprzedzających na tzw. trzeciego. Zmieściliśmy się, to najważniejsze.
Oczywiście zawsze jestem przygotowany na taką ewentualność, zwłaszcza gdy droga jest prosta i nieco szersza.
Rowerzystom udającym się na "święto truskawki" na Złotą Górę odradzam jazdę asfaltami. Jutro mam zamiar jechać w stronę przeciwną.
- DST 39.30km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 czerwca 2013
W okolicach Szemuda
Celem dzisiejszej przejeżdżki było dotarcie do Monasteru w Grabowcu.
Znajduje się on niedaleko Szemuda.
Dotarłem do niego drogami asfaltowymi, bo dzisiaj poruszałem się praktycznie tylko nimi, z wyjątkiem samego leśnego wjazdu do Grabowca.


Ten budynek to tzw. Nazaret. Kilka a może nawet kilkanaście lat temu dane mi było spędzać w nim noc sylwestrową. Warto dodać, że nie był to bal sylwestrowy. Budynek służył mi jako miejsce noclegu. Przeznaczony jest dla pielgrzymów.
Znajdują się w nim również dewocjonalia, które wyrabiane są przez mniszki.
Oczywiście odwiedzający to miejsce mogą je zakupić.

Bardzo ciekawą rzeczą jest to, że budynki klasztorne budowane są w stylu charakterystycznym dla danego regionu. Przeglądałem zdjęcia klasztorów znajdujących się we Włoszech, na Litwie czy też w Ameryce Południowej.
Wszystkie świetnie wtapiają się w otoczenie nie zaburzając harmonii architektonicznej danego państwa, czy też regionu.


Dla zainteresowanych zamieściłem tygodniowy plan Mszy.Św.
Dodać muszę, że liturgia jest tutaj sprawowana dostojnie, bez pośpiechu. Wnętrze kaplicy również wpływa wyciszająco, powodując zdecydowanie większe skupienie wśród wiernych.
Znajduje się on niedaleko Szemuda.
Dotarłem do niego drogami asfaltowymi, bo dzisiaj poruszałem się praktycznie tylko nimi, z wyjątkiem samego leśnego wjazdu do Grabowca.

Pełna nazwa monasteru© panther

Nazaret© panther
Ten budynek to tzw. Nazaret. Kilka a może nawet kilkanaście lat temu dane mi było spędzać w nim noc sylwestrową. Warto dodać, że nie był to bal sylwestrowy. Budynek służył mi jako miejsce noclegu. Przeznaczony jest dla pielgrzymów.
Znajdują się w nim również dewocjonalia, które wyrabiane są przez mniszki.
Oczywiście odwiedzający to miejsce mogą je zakupić.

Monaster© panther
Bardzo ciekawą rzeczą jest to, że budynki klasztorne budowane są w stylu charakterystycznym dla danego regionu. Przeglądałem zdjęcia klasztorów znajdujących się we Włoszech, na Litwie czy też w Ameryce Południowej.
Wszystkie świetnie wtapiają się w otoczenie nie zaburzając harmonii architektonicznej danego państwa, czy też regionu.

Szczegółowy plan Mszy.Św© panther

Figurka Matki Boskiej z Dzieciątkiem© panther
Dla zainteresowanych zamieściłem tygodniowy plan Mszy.Św.
Dodać muszę, że liturgia jest tutaj sprawowana dostojnie, bez pośpiechu. Wnętrze kaplicy również wpływa wyciszająco, powodując zdecydowanie większe skupienie wśród wiernych.
- DST 72.06km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 czerwca 2013
Gołubie i okolice
Sobota, jak to często bywa jest dniem, podczas którego mamy więcej pracy niż zawsze. Kilka minut po godzinie 7 byłem już na nogach. Ze wszystkimi domowymi obowiązkami poradziłem sobie do godziny 16. Godzinę później siedziałem już na rowerze. Udałem się w stronę Jeziora Potulskiego.
Gdy dojechałem do Krzesznej okrążyłem Jezioro Potulskie. Przejechałem przez Gołubie, następnie Pierszczewo i identyczną drogą udałem się w stronę domu.

Widok na Gołubie© panther

Nad Jeziorem Potulskim© panther
Gdy dojechałem do Krzesznej okrążyłem Jezioro Potulskie. Przejechałem przez Gołubie, następnie Pierszczewo i identyczną drogą udałem się w stronę domu.
- DST 60.31km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 czerwca 2013
W oczekiwaniu na...
Ostatnie dni są nadzwyczaj upalne.
Czas na jeżdżenie znajduję dopiero po godzinie 18.
Jest wtedy już nieco chłodniej.
Temperatura podczas przejażdżki oscylowała w przedziale 26-29 stopni Celsjusza.
Dało się jechać, chociaż w lasach, na polach jest bardzo sucho.
Wykonałem tradycyjną rowerową pętlę.
Jazda w znacznej mierze przebiegała drogami leśnymi, polnymi.
Oczywiście część drogi przebiegała po asfaltach.
Wspominałem nieco wyżej, że w lasach, na polach jest sucho.
Powiedziałbym, że nawet bardzo sucho.
Rolnicy, hodowcy truskawek nawadniają swoje plantacje.
W moich okolicach większość mieszkańców czeka na deszcz i lekki spadek temperatury.
Czas na jeżdżenie znajduję dopiero po godzinie 18.
Jest wtedy już nieco chłodniej.
Temperatura podczas przejażdżki oscylowała w przedziale 26-29 stopni Celsjusza.
Dało się jechać, chociaż w lasach, na polach jest bardzo sucho.

Kaszubskie pejzaże© panther

Widok na Jezioro Małe Brodno© panther

W tle Jezioro Brodno Wielkie© panther

W drodze powrotnej© panther
Wykonałem tradycyjną rowerową pętlę.
Jazda w znacznej mierze przebiegała drogami leśnymi, polnymi.
Oczywiście część drogi przebiegała po asfaltach.
Wspominałem nieco wyżej, że w lasach, na polach jest sucho.
Powiedziałbym, że nawet bardzo sucho.
Rolnicy, hodowcy truskawek nawadniają swoje plantacje.
W moich okolicach większość mieszkańców czeka na deszcz i lekki spadek temperatury.
- DST 52.59km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 czerwca 2013
Na herbatę
Wczoraj otrzymałem nową oponę do mojego Krossa.
Dzisiaj po pracy ją założyłem. Po godzinie 19 przez lasy, pola i pobliskie miejscowości udałem się do Ostrzyc. W nich, w bardzo miłym towarzystwie wypiłem herbatę. Tym napojem uzupełniłem również bidon. Kilka minut po godzinie 21 byłem już w domu.
Dzisiaj po pracy ją założyłem. Po godzinie 19 przez lasy, pola i pobliskie miejscowości udałem się do Ostrzyc. W nich, w bardzo miłym towarzystwie wypiłem herbatę. Tym napojem uzupełniłem również bidon. Kilka minut po godzinie 21 byłem już w domu.

Przed zachodem słońca© panther
- DST 41.67km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze