Niedziela, 21 lipca 2013
Słoneczna niedziela
Od rana ładna pogoda. Żadnej chmurki na niebie.
Nawet wiatr nie przeszkadza tak, jak zazwyczaj.
Czas ruszyć przed siebie.
Rozgrzewkę przeprowadziłem w lesie. Takimi drogami przemierzyłem około 15 km.
Następnie na przemian jeżdziłem drogami asfaltowymi, gruntowymi.
Po przejechaniu około 35 kilometrów wiatr daje o sobie znać.
Widać po fali na jeziorze.
Dzisiejsza niedziela bez jakiejś szczególnej rowerowej historii.
Poruszam się teraz w dużej mierze drogami gruntowymi.
Dzięki temu jazda też jest znacznie bezpieczniejsza.
Turystów nad jeziorami przybywa z minuty na minutę.
Duża ich część "wczorajsza". Dobrze, że spotkałem ich nad jeziorem, nie na drodze...
Nawet wiatr nie przeszkadza tak, jak zazwyczaj.
Czas ruszyć przed siebie.
Leśne drogi© panther
Rozgrzewkę przeprowadziłem w lesie. Takimi drogami przemierzyłem około 15 km.
Następnie na przemian jeżdziłem drogami asfaltowymi, gruntowymi.
Nad Jeziorem Potulskim© panther
Jezioro Raduńskie Górne© panther
Po przejechaniu około 35 kilometrów wiatr daje o sobie znać.
Widać po fali na jeziorze.
Okolice Wygody Łączyńskiej© panther
Przydrożny krzyż w okolicach Lipowca© panther
Dzisiejsza niedziela bez jakiejś szczególnej rowerowej historii.
Poruszam się teraz w dużej mierze drogami gruntowymi.
Dzięki temu jazda też jest znacznie bezpieczniejsza.
Turystów nad jeziorami przybywa z minuty na minutę.
Duża ich część "wczorajsza". Dobrze, że spotkałem ich nad jeziorem, nie na drodze...
- DST 64.71km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 lipca 2013
Delikatny rozruch
Pogoda po wczorajszym, deszczowym dniu uległa zdecydowanej poprawie.
Jest ciepło i słonecznie.
Po godzinie 17 udałem się na przejażdżkę w terenie.
Niestety ból żeber i pleców cały czas skutecznie dawał o sobie znać.
W najbliższym czasie będe musiał odpuścić sobie dłuższe wycieczki.
Mam nadzieję, że z problemami zdrowotnymi się szybko uporam.
Jest ciepło i słonecznie.
Po godzinie 17 udałem się na przejażdżkę w terenie.
Kaszubskie krajobrazy© panther
Kaszubskie pejzaże© panther
Kaszubskie krajobrazy© panther
Niestety ból żeber i pleców cały czas skutecznie dawał o sobie znać.
W najbliższym czasie będe musiał odpuścić sobie dłuższe wycieczki.
Mam nadzieję, że z problemami zdrowotnymi się szybko uporam.
- DST 51.12km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 lipca 2013
W terenie
Dzisiaj odebrałem z serwisu mojego Krossa.
Jest po wymianie łańcucha, kasety, pedałów.
Rower trekingowy zawiozłem do serwisu, wracałem górskim leśnymi ścieżkami.
Podczas powrotu zaliczyłem najboleśniejszą glebę w życiu.
Pech chciał, że nie miałem kasku.
Okolice łuku brwiowego, nadgarstek, prawe ramię, żebra do teraz jeszcze bolą.
Dojechałem do domu. Wynik wyniósł 12 kilometrów.
Po obiedzie, postanowiłem dokręcić jeszcze 40 kilometrów, tym razem w kasku...
Nadal odczuwam lekki dyskomfort podczas poruszania się.
Mam nadzieję, ze ból szybko przejdzie i będę mógł troszeczkę w lesie przycisnąć.
Jest po wymianie łańcucha, kasety, pedałów.
Rower trekingowy zawiozłem do serwisu, wracałem górskim leśnymi ścieżkami.
Podczas powrotu zaliczyłem najboleśniejszą glebę w życiu.
Pech chciał, że nie miałem kasku.
Okolice łuku brwiowego, nadgarstek, prawe ramię, żebra do teraz jeszcze bolą.
Dojechałem do domu. Wynik wyniósł 12 kilometrów.
Po obiedzie, postanowiłem dokręcić jeszcze 40 kilometrów, tym razem w kasku...
Kaszubskie krajobrazy© panther
Kaszubskie pejzaże© panther
Nadal odczuwam lekki dyskomfort podczas poruszania się.
Mam nadzieję, ze ból szybko przejdzie i będę mógł troszeczkę w lesie przycisnąć.
- DST 52.41km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 lipca 2013
Kategoria 100 i więcej
Do Lęborka
Dzisiaj postanowiłem odwiedzić Lębork.
Jechałem oczywiście drogami asfaltowymi.
Ruszyłem wcześniej niż zawsze, bo już o 6:20.
Przejechałem przez Kartuzy, Sierakowice, Łebunię.
W tej miejscowości postanowiłem skręcić w kierunku wsi Popowo.
Przejechałem przez Dziechno i trafiłem do Lęborka.
Przez całą drogę do tego miasta wiał dość silny wiatr w twarz.
Nie było lekko. W Lęborku, przy wjeżdzie do niego czekał na mnie Adam.
Postanowił, że pokaże mi swoje rodzinne miasto.
Rozpoczeliśmy zwiedzanie.
Jest czas wakacji i pewnie dlatego chciałem zobaczyć znaną z wysokiego poziomu nauczania szkołę średnią.
Następnie udaliśmy się w stronę centrum miasta.
Adam cały czas opowiada mi o swoim mieście. Przekazuje ogromną wiedzę na temat swojego rodzinnego miasta. Widać, że bardzo związany jest z Lęborkiem.
Przez to miasto przepływa również malownicza rzeka Łeba.
Kierujemy się dalej w stronę budynku Sądu i Prokuratury.
Tuż obok tego budynku znajdują się...
Dyby i pręgierz przed takim budynkiem. Moim zdaniem świetny pomysł ;-)
Mój "przewodnik" przedstawia kolejne atrakcje Lęborka.
Muszę dodać, że jest ich w tym mieście sporo.
Powiem szczerze, że dzięki takim osobom jak Adam zwyczajna wycieczka rowerowa zdecydowanie zyskała na atrakcji. Lubię, gdy mieszkaniec danej miejscowości z takim zapałem, zaangażowaniem potrafi opowiadać o bliskiej sobie miejscowości.
Zatrzymujemy się na dłuższą chwilę w tym miejscu.
Moje ogromne wyrazy uznania, że są jeszcze osoby, pamiętające tragiczną historię ludzi, którzy znaleźli się w wyniku represji na naszym narodzie w odległej Syberii.
Teraz powoli zbieram się w stronę domu. Kompan mojej wycieczki do Lęborka postanawia wyprowadzić mnie na rogatki miasta.
Jeszcze przez kilka minut rozmawiamy na różne tematy. Rozstajemy się , Adam wraca do domu, ja muszę jeszcze troszkę pokręcić, aby do swojego trafić.
Adamowi za poświęcony czas, zapał z jakim Lębork wychwalał bardzo dziękuję.
Przede mną jeszcze spory kawałek drogi, w znacznej mierze pod górę.
Dojeżdzam do Popowa, z niego jadę do Zakrzewa, aby następnię udać się w kierunku wsi Linia. W niej jadę w kierunku Miłoszewa.
Duża ilość podjazdów oraz zmęczenie dają o sobie znać.
Robię krótką przerwę w okolicach Mirachowa. Posilam się bananem i batonikiem.
Podczas tego postoju zauważa mnie koleżanka z pracy, podróżująca autem wraz z rodziną. Zatrzymuje się, przez chwilkę rozmawiamy. Opowiadam o swojej przejażdżce do Lęborka, opisuję trasę.
Aby znaleść się w domu muszę przejechać jeszcze około 20 kilometrów.
Tuż przed godziną 14 jestem już w nim. Obiad za 10 minut...
Dzisiejszy dzień, mimo silnego wiatru zaliczam do bardzo udanych.
Jechałem oczywiście drogami asfaltowymi.
Ruszyłem wcześniej niż zawsze, bo już o 6:20.
Przejechałem przez Kartuzy, Sierakowice, Łebunię.
Miejscowość Łebunia© panther
Drewniany dom w Łebuni© panther
W tej miejscowości postanowiłem skręcić w kierunku wsi Popowo.
Przejechałem przez Dziechno i trafiłem do Lęborka.
Przez całą drogę do tego miasta wiał dość silny wiatr w twarz.
Nie było lekko. W Lęborku, przy wjeżdzie do niego czekał na mnie Adam.
Postanowił, że pokaże mi swoje rodzinne miasto.
Rozpoczeliśmy zwiedzanie.
Jest czas wakacji i pewnie dlatego chciałem zobaczyć znaną z wysokiego poziomu nauczania szkołę średnią.
Zespół Szkół Ogólnokształcących im. Stefana Żeromskiego w Lęborku© panther
Następnie udaliśmy się w stronę centrum miasta.
Ulica Staromiejska© panther
Zadbane i eleganckie kamienice Lęborka© panther
Centrum miasta© panther
Adam cały czas opowiada mi o swoim mieście. Przekazuje ogromną wiedzę na temat swojego rodzinnego miasta. Widać, że bardzo związany jest z Lęborkiem.
Przez to miasto przepływa również malownicza rzeka Łeba.
Rzeka Łeba płynąca przez miasto© panther
Kierujemy się dalej w stronę budynku Sądu i Prokuratury.
Budynek Sądu i Prokuratury w Lęborku© panther
Tuż obok tego budynku znajdują się...
Dyby lęborskie© panther
Pręgierz© panther
Dyby i pręgierz przed takim budynkiem. Moim zdaniem świetny pomysł ;-)
Mój "przewodnik" przedstawia kolejne atrakcje Lęborka.
Muszę dodać, że jest ich w tym mieście sporo.
Mury obronne, baszta i ja© panther
Widok na Sanktuarium Świętego Jakuba© panther
Karczma Rycerska© panther
Kościół p.w. NMP Królowej Polski© panther
Urząd miejski w Lęborku© panther
Stary Browar :-)© panther
Powiem szczerze, że dzięki takim osobom jak Adam zwyczajna wycieczka rowerowa zdecydowanie zyskała na atrakcji. Lubię, gdy mieszkaniec danej miejscowości z takim zapałem, zaangażowaniem potrafi opowiadać o bliskiej sobie miejscowości.
Zatrzymujemy się na dłuższą chwilę w tym miejscu.
Pomnik Zesłańców Sybiru w Lęborku© panther
Wystawa w hołdzie zesłańcom© panther
Moje ogromne wyrazy uznania, że są jeszcze osoby, pamiętające tragiczną historię ludzi, którzy znaleźli się w wyniku represji na naszym narodzie w odległej Syberii.
Teraz powoli zbieram się w stronę domu. Kompan mojej wycieczki do Lęborka postanawia wyprowadzić mnie na rogatki miasta.
Adam - przewodnik po Lęborku© panther
Jeszcze przez kilka minut rozmawiamy na różne tematy. Rozstajemy się , Adam wraca do domu, ja muszę jeszcze troszkę pokręcić, aby do swojego trafić.
Adamowi za poświęcony czas, zapał z jakim Lębork wychwalał bardzo dziękuję.
Przede mną jeszcze spory kawałek drogi, w znacznej mierze pod górę.
Dojeżdzam do Popowa, z niego jadę do Zakrzewa, aby następnię udać się w kierunku wsi Linia. W niej jadę w kierunku Miłoszewa.
Malownicze okolice Miłoszewa© panther
Duża ilość podjazdów oraz zmęczenie dają o sobie znać.
Robię krótką przerwę w okolicach Mirachowa. Posilam się bananem i batonikiem.
Podczas tego postoju zauważa mnie koleżanka z pracy, podróżująca autem wraz z rodziną. Zatrzymuje się, przez chwilkę rozmawiamy. Opowiadam o swojej przejażdżce do Lęborka, opisuję trasę.
Kaszubskie krajobrazy© panther
Aby znaleść się w domu muszę przejechać jeszcze około 20 kilometrów.
Tuż przed godziną 14 jestem już w nim. Obiad za 10 minut...
Dzisiejszy dzień, mimo silnego wiatru zaliczam do bardzo udanych.
- DST 113.69km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 lipca 2013
Danielowa dolina
Dzisiaj jeżdziłem bez żadnego pomysłu.
Tak, żeby sobie dokądkolwiek pojechać.
Bez celu, powoli, drogami asfaltowymi.
W miejscowości Nowe Czaple zaciekawił mnie drogowskaz "Danielowa dolina"
Co to takiego? Musiałem sprawdzić, skręciłem w boczną drogę.
Okazało się, ze to nazwa ekologicznego osiedla, domy którego wybudowane są w stylu kaszubskim. Oto kilka zdjęć z osiedla.
Osiedle "Danielowa dolina" składa się z 16 domów.
Do tej pory sprzedano już 10 z nich.
Powierzchnia domu to około 150 metrów kwadratowych.
Domy położone są na działkach ok. 1000 metrów kwadratowych.
Niektóre z nich są podpiwniczone częściowo, bądż całkowicie.
Część z nich jest niepodpiwniczona.
Przybliżony koszt kupna domu to 500.000 złotych polskich.
Po wizycie na tym osiedlu udałem się w stronę domu, jadąc cały czas drogami asfaltowymi. Po drodze króciutka przerwa na zrobienie zdjęcia krajobrazowego.
Nie będę przecież fotografował wyłącznie budynków.
Przejażdżka nie zapowiadała się jakoś szczególnie.
Pomysłu konkretnego na nią nie miałem.
Warto czasami zwracać uwagę na boczne oznaczenia, drogowskazy.
Może ktoś z Was zdecyduje się na kupno domu na Kaszubach...
Tak, żeby sobie dokądkolwiek pojechać.
Bez celu, powoli, drogami asfaltowymi.
W miejscowości Nowe Czaple zaciekawił mnie drogowskaz "Danielowa dolina"
Co to takiego? Musiałem sprawdzić, skręciłem w boczną drogę.
Okazało się, ze to nazwa ekologicznego osiedla, domy którego wybudowane są w stylu kaszubskim. Oto kilka zdjęć z osiedla.
Brama wjazdowa na osiedle "Danielowa Dolina"© panther
Na osiedlu© panther
Do numer 4© panther
Dom numer 6© panther
Dom numer 8© panther
Sąsiednie domy© panther
Sąsiednie domy w budowie© panther
Osiedle "Danielowa dolina" składa się z 16 domów.
Do tej pory sprzedano już 10 z nich.
Powierzchnia domu to około 150 metrów kwadratowych.
Domy położone są na działkach ok. 1000 metrów kwadratowych.
Niektóre z nich są podpiwniczone częściowo, bądż całkowicie.
Część z nich jest niepodpiwniczona.
Przybliżony koszt kupna domu to 500.000 złotych polskich.
Po wizycie na tym osiedlu udałem się w stronę domu, jadąc cały czas drogami asfaltowymi. Po drodze króciutka przerwa na zrobienie zdjęcia krajobrazowego.
Nie będę przecież fotografował wyłącznie budynków.
Malownicze okolice Brodnicy Górnej© panther
Przejażdżka nie zapowiadała się jakoś szczególnie.
Pomysłu konkretnego na nią nie miałem.
Warto czasami zwracać uwagę na boczne oznaczenia, drogowskazy.
Może ktoś z Was zdecyduje się na kupno domu na Kaszubach...
- DST 50.04km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 lipca 2013
Kategoria 100 i więcej
Do Kościerzyny
Za cel dzisiejszej podrózy obrałem miasto Kościerzyna...
Wspomnę tylko na marginesie, że między moim miastem rodzinnym, Kartuzami a Kościerzyną istniały różnego typu niesnaski. Kłótnie o to, które z nich jest stolicą Kaszub, waśnie między klubami piłkarskimi...
Ruszyłem wcześnie, bo o 6:45. Chciałem jechać, gdy ruch na drodze był mniejszy.
Z domu dojechałem do Kartuz, następnie pokonałem Somonino, Sławki, Goręczyno, Ostrzyce, Brodnicę Górną, Zgorzałe i trafiłem do Stężycy.
Do celu mojej dzisiejszej wycieczki zostało około 15 kilometrów.
Trafiam do Kościerzyny. Miasto wywiera na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Jest czyste, zadbane, uporządkowane. Udaję się do centrum miasta, na Rynek.
Z Kościerzyny jadę w kierunku Nowej Karczmy, po drodze skręcam do Będomina, w którym mieści się Muzeum Hymnu Narodowego.
Nie tylko muzeum należy do atrakcji tego miejsca. Tutaj znajduje się również Dąb Wybickiego. Miałem małe trudności, aby go dobrze sfotografować. Mam nadzieję, że się udało.
Odcinek drogi między Kościerzyną a Przywidzem nieco nudnawy. Niestety jechać musiałem pod wiatr. Ostatnimi czasy zawsze tak jeżdzę. Może to jakiś szczególny dar...
Po krótkiej wizycie w Przywidzu skręcam w stronę Egiertowa. Póżniej przejeżdzam przez Somonino. W Kartuzach odwiedzam promenadę, po czym udaję się do domu na obiad.
Z dzisiejszego dnia jestem zadowolony, z kultury jazdy kierowców w powiecie kościerskim szczególnie. Są jacyś normalni, potrafią zwolnić, używają kierunkowskazów, zachowują należyty odstęp. To mi się podoba!!!
Podsumowując, Kościerzynę i jej najblizsze okolice polecam każdemu.
Wspomnę tylko na marginesie, że między moim miastem rodzinnym, Kartuzami a Kościerzyną istniały różnego typu niesnaski. Kłótnie o to, które z nich jest stolicą Kaszub, waśnie między klubami piłkarskimi...
Ruszyłem wcześnie, bo o 6:45. Chciałem jechać, gdy ruch na drodze był mniejszy.
Z domu dojechałem do Kartuz, następnie pokonałem Somonino, Sławki, Goręczyno, Ostrzyce, Brodnicę Górną, Zgorzałe i trafiłem do Stężycy.
Jezioro Stężyckie© panther
Do celu mojej dzisiejszej wycieczki zostało około 15 kilometrów.
Trafiam do Kościerzyny. Miasto wywiera na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Jest czyste, zadbane, uporządkowane. Udaję się do centrum miasta, na Rynek.
Na Rynku w Kościerzynie© panther
Rynek w Kościerzynie© panther
Kościerski Rynek© panther
Z Kościerzyny jadę w kierunku Nowej Karczmy, po drodze skręcam do Będomina, w którym mieści się Muzeum Hymnu Narodowego.
Muzeum Hymnu Narodowego w Będomine© panther
Nie tylko muzeum należy do atrakcji tego miejsca. Tutaj znajduje się również Dąb Wybickiego. Miałem małe trudności, aby go dobrze sfotografować. Mam nadzieję, że się udało.
Dąb Wybickiego w Będominie© panther
Odcinek drogi między Kościerzyną a Przywidzem nieco nudnawy. Niestety jechać musiałem pod wiatr. Ostatnimi czasy zawsze tak jeżdzę. Może to jakiś szczególny dar...
Po krótkiej wizycie w Przywidzu skręcam w stronę Egiertowa. Póżniej przejeżdzam przez Somonino. W Kartuzach odwiedzam promenadę, po czym udaję się do domu na obiad.
Z dzisiejszego dnia jestem zadowolony, z kultury jazdy kierowców w powiecie kościerskim szczególnie. Są jacyś normalni, potrafią zwolnić, używają kierunkowskazów, zachowują należyty odstęp. To mi się podoba!!!
Podsumowując, Kościerzynę i jej najblizsze okolice polecam każdemu.
- DST 112.96km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lipca 2013
Dookoła komina
Jazda niedaleko domu, po asfaltach.
Dzień taki trochę bez szczególnej historii rowerowej.
W drodze powrotnej przerwa na stacji benzynowej.
Zwróciłem uwagę pani w białym Oplu Vectra, żeby trzymała sie nieco dalej od rowerzystów. Mijała mnie pół minuty wcześniej, jadąc bardzo blisko...
Po tym zdarzeniu, jakieś 500-600 metrów wyprzedzający mnie VW Golf i jego pasażerowie wyciągniętą za szybę ręką z wyprostowanym środkowym palcem serdecznie mnie pozdrowili, tuż za nimi jechała Pani w białym Oplu...ta sama, z którą rozmawiałem na stacji...
To wszystko na odcinku Somonino - Kartuzy...
Można wyciągnąć wniosek, że dzień należał do nieudanych.
Nic podobnego. Na drogach cały czas mijać będziemy wariatów.
Trzeba się przyzwyczaić.
Pierwsze kilometry były niezwykle spokojne, z kulturalnymi kierowcami itd.
Droga powrotna nieco inna, ale co tam...muszę przeserwisować górala i wrócić na leśne, polne drogi. Gdy jeżdzę góralem drogi asfaltowe to tylko 30 % przejechanego dystansu. Teraz brakuje mi nieco jazdy w terenie.
Dzień taki trochę bez szczególnej historii rowerowej.
W drodze powrotnej przerwa na stacji benzynowej.
Zwróciłem uwagę pani w białym Oplu Vectra, żeby trzymała sie nieco dalej od rowerzystów. Mijała mnie pół minuty wcześniej, jadąc bardzo blisko...
Po tym zdarzeniu, jakieś 500-600 metrów wyprzedzający mnie VW Golf i jego pasażerowie wyciągniętą za szybę ręką z wyprostowanym środkowym palcem serdecznie mnie pozdrowili, tuż za nimi jechała Pani w białym Oplu...ta sama, z którą rozmawiałem na stacji...
To wszystko na odcinku Somonino - Kartuzy...
Kaszubskie krajobrazy© panther
Stacja kolejowa Wieżyca© panther
Zatoczka nad Jeziorem Ostrzyckim© panther
Można wyciągnąć wniosek, że dzień należał do nieudanych.
Nic podobnego. Na drogach cały czas mijać będziemy wariatów.
Trzeba się przyzwyczaić.
Pierwsze kilometry były niezwykle spokojne, z kulturalnymi kierowcami itd.
Droga powrotna nieco inna, ale co tam...muszę przeserwisować górala i wrócić na leśne, polne drogi. Gdy jeżdzę góralem drogi asfaltowe to tylko 30 % przejechanego dystansu. Teraz brakuje mi nieco jazdy w terenie.
- DST 51.33km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 lipca 2013
Ucieczka przed burzą
Na dworze zrobiło się bardzo ciepło i duszno, mimo tego wsiadłem na rower z zamiarem pokonania standardowej trasy.
Po 45 minutach jazdy, w bardzo szybkim tempie zaczęły gromadzić się chmury.
Zerwał się do tego silny i porywisty wiatr.
Po dojechaniu do Ostrzyc postanowiłem, że wracać będę do domu.
Podczas jazdy często oglądałem się. Uciekałem przed burzą.
Słychać było co pewien czas grzmoty. Widoczne były również błyskawice.
Jakieś 2-3 kilometry przed domem złapał mnie deszcz. Zrobiłem niespełna 5 minutową przerwę na skraju lasu. Przypomniałem sobie, że zostawiłem otwartą szybę w aucie. Zadzwoniłem do domu, o sprawie poinformowałem. Na szczęście tam jeszcze deszcz nie dotarł.
Zdjęcie zostało wykonane w pierwszej fazie przejażdżki.
Nic jeszcze nie zwiastowało zbliżającej się burzy.
Teraz jest już po burzy. Powietrze na dworze jest rześkie, świeże.
Po 45 minutach jazdy, w bardzo szybkim tempie zaczęły gromadzić się chmury.
Zerwał się do tego silny i porywisty wiatr.
Po dojechaniu do Ostrzyc postanowiłem, że wracać będę do domu.
Podczas jazdy często oglądałem się. Uciekałem przed burzą.
Słychać było co pewien czas grzmoty. Widoczne były również błyskawice.
Jakieś 2-3 kilometry przed domem złapał mnie deszcz. Zrobiłem niespełna 5 minutową przerwę na skraju lasu. Przypomniałem sobie, że zostawiłem otwartą szybę w aucie. Zadzwoniłem do domu, o sprawie poinformowałem. Na szczęście tam jeszcze deszcz nie dotarł.
Kaszubskie krajobrazy© panther
Zdjęcie zostało wykonane w pierwszej fazie przejażdżki.
Nic jeszcze nie zwiastowało zbliżającej się burzy.
Teraz jest już po burzy. Powietrze na dworze jest rześkie, świeże.
- DST 40.96km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 czerwca 2013
Pyszny owoc :-)
W sobotę i niedzielę w moich okolicach obchodzono "święto truskawki" częściej określane jako "truskawkobranie".
Truskawka to owoc, który na Kaszubach jest szczególnie lubiany.
Wielu rolników truskawki uprawia, posiadają również certyfikaty jakości.
Powiem szczerze, że nie chciałem się wybierać na Złotą Górę, ponieważ nigdy mnie ta impreza nie przekonywała. Owszem program imprezy zawsze jakiś istnieje i nie wątpię, że każdy znalazłby coś dla siebie.
Postanowiłem jednak kwadrans po godzinie 9 udać się w kierunku zupełnie innym.
Ruszyłem w stronę Kartuz, następnie przez Prokowo, Sianowo, Staniszewo, Stryszą Budę trafiam do Mirachowa.
Okolice Mirachowa pod wieloma względami są szczególne. Jechać trzeba cały czas albo z góry lub pod górę. Okoliczne wzgórza są bardzo gęsto zalesione. Znajdziemy również wsród nich mniej znane, aczkolwiek bardzo malownicze jeziora. Z tej miejscowości kieruję się w stronę wsi Miechucino. Jadę drogą asfaltową, po obu jej stronach jest tylko las.
Docieram do Miechucina. Na niebie pojawiły się ciemne chmury. Zanosi się na deszcz. Nie marnuję czasu i z tej miejscowości jadę do Zajezierza. Zanim do niego trafiam muszę pokonać solidny podjazd.
Okolice Miechucina, Zajezierza są niezwykle malownicze. To morenowe wzgórza ozdobione sporą ilością rynnowych jezior, lasów mieszanych, jak również pól uprawnych. Wszystko to powoduje, że te okolice dadzą się lubić.
Jadę dalej i trafiam w okolice Wygody Łączyńskiej.
W Wygodzie Łączyńskiej udaję się na cmentarz pomodlić się nad grobami moich dziadków. Później postanawiam, że jechać będę w stronę Chmielna. Mijam pośpiesznie Borzestowską Hutę.
Dotarłem do Lipowca, następnie z Chmielna skręcam w stronę Zawór.
Na drogach ruch coraz większy. Kierowcy w znacznej przewadze jadą w kierunku Złotej Góry, natomiast ja udaję się do Ręboszewa.
Na drogach robi się bardzo tłocznie. Na szczęście wszyscy jadą w przeciwnym kierunku, co nie szczędzi mi emocji. Zawsze znajdzie się kierowca, który dziwnym trafem nie widzi rowerzysty jadącego z przeciwnej strony. Dlatego z ulgą zjeżdzam w leśną drogę.
Wjeżdzając do lasu zauważam, że pogoda ulega znacznemu pogorszeniu.
Na początku lekko kropi. Niestety po 2-3 minutach zaczyna już solidnie padać.
W deszczu docieram do Kartuz, później już przy mniejszych opadach szczęśliwie trafiam do domu.
Truskawka to owoc, który na Kaszubach jest szczególnie lubiany.
Wielu rolników truskawki uprawia, posiadają również certyfikaty jakości.
Powiem szczerze, że nie chciałem się wybierać na Złotą Górę, ponieważ nigdy mnie ta impreza nie przekonywała. Owszem program imprezy zawsze jakiś istnieje i nie wątpię, że każdy znalazłby coś dla siebie.
Postanowiłem jednak kwadrans po godzinie 9 udać się w kierunku zupełnie innym.
Ruszyłem w stronę Kartuz, następnie przez Prokowo, Sianowo, Staniszewo, Stryszą Budę trafiam do Mirachowa.
Mirachowskie wzgórza© panther
Kościół w Mirachowie© panther
Mirachowski dworek© panther
Okolice Mirachowa pod wieloma względami są szczególne. Jechać trzeba cały czas albo z góry lub pod górę. Okoliczne wzgórza są bardzo gęsto zalesione. Znajdziemy również wsród nich mniej znane, aczkolwiek bardzo malownicze jeziora. Z tej miejscowości kieruję się w stronę wsi Miechucino. Jadę drogą asfaltową, po obu jej stronach jest tylko las.
Ciemne chmury nad Miechucinem© panther
Docieram do Miechucina. Na niebie pojawiły się ciemne chmury. Zanosi się na deszcz. Nie marnuję czasu i z tej miejscowości jadę do Zajezierza. Zanim do niego trafiam muszę pokonać solidny podjazd.
Kaszubskie krajobrazy© panther
W okolicach Zajezierza© panther
Domek letniskowy w Zajezierzu© panther
Okolice Miechucina, Zajezierza są niezwykle malownicze. To morenowe wzgórza ozdobione sporą ilością rynnowych jezior, lasów mieszanych, jak również pól uprawnych. Wszystko to powoduje, że te okolice dadzą się lubić.
Jadę dalej i trafiam w okolice Wygody Łączyńskiej.
Truskawka kaszubska...zapraszamy© panther
Kaszubska truskawka© panther
Okolice Wygody Łączyńskiej© panther
Kościół w Wygodzie Łączyńskiej© panther
W Wygodzie Łączyńskiej udaję się na cmentarz pomodlić się nad grobami moich dziadków. Później postanawiam, że jechać będę w stronę Chmielna. Mijam pośpiesznie Borzestowską Hutę.
Kwiatki ;-)© panther
Zatoczka w okolicach Lipowca© panther
Dotarłem do Lipowca, następnie z Chmielna skręcam w stronę Zawór.
Na drogach ruch coraz większy. Kierowcy w znacznej przewadze jadą w kierunku Złotej Góry, natomiast ja udaję się do Ręboszewa.
W Zaworach© panther
Na drogach robi się bardzo tłocznie. Na szczęście wszyscy jadą w przeciwnym kierunku, co nie szczędzi mi emocji. Zawsze znajdzie się kierowca, który dziwnym trafem nie widzi rowerzysty jadącego z przeciwnej strony. Dlatego z ulgą zjeżdzam w leśną drogę.
Leśna serpentynka© panther
Wjeżdzając do lasu zauważam, że pogoda ulega znacznemu pogorszeniu.
Na początku lekko kropi. Niestety po 2-3 minutach zaczyna już solidnie padać.
W deszczu docieram do Kartuz, później już przy mniejszych opadach szczęśliwie trafiam do domu.
- DST 70.40km
- Sprzęt Panther TR-555
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 czerwca 2013
Był sobie plan...
W dzisiejszych planach miał być wypad na Złotą Górę.
Tak plany...wiadomo, że często ulegają zmianie...
Właśnie, tak też było w moim przypadku.
Drogami, w przewadze gruntowymi dotarłem do Ostrzyc.
W nich coś zaczęło chrobotać w okolicach korby.
Okazało się jednak, że to problem z prawym pedałem.
Problem został bardzo szybko rozwiązany dzięki pomocy Kuby i jego najbliższych.
Dobrze jest znać adresy swoich wychowanków, zwłaszcza tych, którzy też jeżdzą ;-)
Po tej krótkiej przygodzie udałem się w kierunku domu. Miałem do Złotej Góry 1 może 2 kilometry, ale co tam darowałem sobie.
Oczywiście na drogach asfaltowych rządzi głupota w największej okazałości.
Wszyscy się śpieszą na "Truskawkobranie" . Co tam jacyś rowerzyści...Na odcinku Kartuzy - Dzierżążno dwukrotnie musiałem uważać na wyprzedzających na tzw. trzeciego. Zmieściliśmy się, to najważniejsze.
Oczywiście zawsze jestem przygotowany na taką ewentualność, zwłaszcza gdy droga jest prosta i nieco szersza.
Rowerzystom udającym się na "święto truskawki" na Złotą Górę odradzam jazdę asfaltami. Jutro mam zamiar jechać w stronę przeciwną.
Tak plany...wiadomo, że często ulegają zmianie...
Właśnie, tak też było w moim przypadku.
Drogami, w przewadze gruntowymi dotarłem do Ostrzyc.
W nich coś zaczęło chrobotać w okolicach korby.
Okazało się jednak, że to problem z prawym pedałem.
Problem został bardzo szybko rozwiązany dzięki pomocy Kuby i jego najbliższych.
Dobrze jest znać adresy swoich wychowanków, zwłaszcza tych, którzy też jeżdzą ;-)
Kaszubskie pejzaże© panther
Kaszubskie krajobrazy© panther
Po tej krótkiej przygodzie udałem się w kierunku domu. Miałem do Złotej Góry 1 może 2 kilometry, ale co tam darowałem sobie.
Oczywiście na drogach asfaltowych rządzi głupota w największej okazałości.
Wszyscy się śpieszą na "Truskawkobranie" . Co tam jacyś rowerzyści...Na odcinku Kartuzy - Dzierżążno dwukrotnie musiałem uważać na wyprzedzających na tzw. trzeciego. Zmieściliśmy się, to najważniejsze.
Oczywiście zawsze jestem przygotowany na taką ewentualność, zwłaszcza gdy droga jest prosta i nieco szersza.
Rowerzystom udającym się na "święto truskawki" na Złotą Górę odradzam jazdę asfaltami. Jutro mam zamiar jechać w stronę przeciwną.
- DST 39.30km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze