Niedziela, 21 sierpnia 2016
Jednak deszczowo...
Liczyłem i to bardzo na to, że wczorajsza prognoza pogody nie sprawdzi się.
Przez 30 kilometrów dzisiejszej przejażdżki było całkiem dobrze.
Po przejechaniu podanego wyżej dystansu aura niestety uległa zmianie.

Na co nam przydatna jakaś mechanizacja ;-) © panther

Kaszubskie krajobrazy © panther

Jadąc przed siebie © panther

Zanosi się jednak na deszcz © panther

Niestety zaczęło padać :-( © panther
Zaczęło padać, na samym początku bardzo delikatnie. Niestety z minuty na minutę coraz mocniej.
Ponad 20 kilometrów przejechałem w deszczu. Do domu wróciłem przemoczony do suchej nitki.
Nie jest to oczywiście żaden pretekst do narzekania. Powiem szczerze, że liczyłem się z tym.
Podejrzewam, że zbliżający się wrzesień pod względem pogody będzie znacznie lepszy :-)
Do końca wakacji jednak zostało trochę czasu. Mam nadzieję, że wsiądę jeszcze na rower.
Przez 30 kilometrów dzisiejszej przejażdżki było całkiem dobrze.
Po przejechaniu podanego wyżej dystansu aura niestety uległa zmianie.

Na co nam przydatna jakaś mechanizacja ;-) © panther

Kaszubskie krajobrazy © panther

Jadąc przed siebie © panther

Zanosi się jednak na deszcz © panther

Niestety zaczęło padać :-( © panther
Zaczęło padać, na samym początku bardzo delikatnie. Niestety z minuty na minutę coraz mocniej.
Ponad 20 kilometrów przejechałem w deszczu. Do domu wróciłem przemoczony do suchej nitki.
Nie jest to oczywiście żaden pretekst do narzekania. Powiem szczerze, że liczyłem się z tym.
Podejrzewam, że zbliżający się wrzesień pod względem pogody będzie znacznie lepszy :-)
Do końca wakacji jednak zostało trochę czasu. Mam nadzieję, że wsiądę jeszcze na rower.
- DST 52.61km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 sierpnia 2016
Sobotni niedosyt
Prognoza pogody na niedzielę jest bezlitosna. Ma padać i to mocno przez 3-4 godziny.
Żyję nadzieją, że nie będzie tak źle, wyciągnę rower i pokręcę się po okolicznych lasach.
Dzisiaj też udało się pojeździć. Były małe niespodzianki w postaci złapanego kapcia na 24 kilometrze,
ale z takimi drobnostkami zawsze podczas jazdy trzeba się liczyć.

Kaszubskie widoki © panther

Na trasie © panther
Trochę czasu zeszło na wymianę przebitej dętki. Nie to jednak było największym problemem.
Odpędzić nie mogłem się od komarów, które w ilości hurtowej postanowiły mnie atakować.
Sprawność mojej pompki rowerowej też wiele zostawiała do życzenia. Na nie do końca dopompowanym
tylnym kole pokonałem około 11 kilometrów. Na szczęście po przejechaniu tego dystansu i uprzednim telefonie
do znajomego wszystko wraca do normy. Ciśnienie w kole takie jak trzeba i mogłem kontynuować jazdę.
Pozostał pewien niedosyt, ponieważ w planach miałem przejechanie około 60 kilometrów.
Zobaczymy jak będzie jutro. Czy sprawdzą się przewidywania dotyczące pogody. Oby nie!!!
Żyję nadzieją, że nie będzie tak źle, wyciągnę rower i pokręcę się po okolicznych lasach.
Dzisiaj też udało się pojeździć. Były małe niespodzianki w postaci złapanego kapcia na 24 kilometrze,
ale z takimi drobnostkami zawsze podczas jazdy trzeba się liczyć.

Kaszubskie widoki © panther

Na trasie © panther
Trochę czasu zeszło na wymianę przebitej dętki. Nie to jednak było największym problemem.
Odpędzić nie mogłem się od komarów, które w ilości hurtowej postanowiły mnie atakować.
Sprawność mojej pompki rowerowej też wiele zostawiała do życzenia. Na nie do końca dopompowanym
tylnym kole pokonałem około 11 kilometrów. Na szczęście po przejechaniu tego dystansu i uprzednim telefonie
do znajomego wszystko wraca do normy. Ciśnienie w kole takie jak trzeba i mogłem kontynuować jazdę.
Pozostał pewien niedosyt, ponieważ w planach miałem przejechanie około 60 kilometrów.
Zobaczymy jak będzie jutro. Czy sprawdzą się przewidywania dotyczące pogody. Oby nie!!!
- DST 48.39km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 sierpnia 2016
W piątek po 17-tej
Dzisiaj ruszyłem się na rower dopiero koło godziny 17 - tej. Niestety dzisiaj jeździłem sam.
Nie znaczy to jednak , że było nudno i smutno...

Piękne kaszubskie klimaty :-) © panther

Urocza miejscówka © panther

W Chmielnie jak zawsze ładnie :-) © panther
Cieszę się niezmiernie, że udało się mi kolejny raz wyrwać 2 godzinki z dnia na aktywność rowerową.
Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie pod tym względem równie udany, no chyba, że okaże się lepszy ;-)
Nie znaczy to jednak , że było nudno i smutno...

Piękne kaszubskie klimaty :-) © panther

Urocza miejscówka © panther

W Chmielnie jak zawsze ładnie :-) © panther
Cieszę się niezmiernie, że udało się mi kolejny raz wyrwać 2 godzinki z dnia na aktywność rowerową.
Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie pod tym względem równie udany, no chyba, że okaże się lepszy ;-)
- DST 47.32km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016
Pogodowy przekładaniec
Dzisiejsza rowerowa przejażdżka była nieco spontaniczna. Już od samego ranka zastanawiałem się czy jechać samemu,
czy jednak zdecydować się na jazdę w towarzystwie. Wybrałem opcję drugą. Szybko skontaktowałem się ze znajomym,
po czym ustaliliśmy szczegóły dotyczące przebiegu trasy, dystansu. Po krótkiej i przyjemnej rozgrzewce dojechałem
do Kartuz. W nich niestety zaczęło dosyć intensywnie padać. Czekamy 10, może 15 minut i w trzyosobowym składzie ruszamy.

Kaszubskie krajobrazy © panther

Na Kaszubach Środkowych © panther

Kaszubskie widoki © panther

W Gołubiu zbierało się na deszcz © panther

Nad Jeziorem Dąbrowskim © panther

Piękny błękit nieba i tafli jeziora © panther

2/3 dzisiejszej ekipy :-) © panther

Piękny krajobraz i kamieni kupa ;-) © panther

Piękne Kaszuby ciąg dalszy :-) © panther
Zdjęcia nie do końca oddają dzisiejszy pogodowy przekładaniec. Już na samym początku przejażdżki padało.
W Gołubiu również mieliśmy wymuszoną przerwę spowodowaną lekkimi opadami deszczu. Wykorzystujemy
przerwę na posiłek. Z budce nad jeziorem zamawiamy zapiekanki i herbatę. Spotykam tutaj również ucznia...
oni są wszędzie i trudno dzięki ich obecności zapomnieć o pracy, do której już niebawem trzeba wrócić :-(
Na szczęście pogoda ulega poprawie. Z nieba w szybkim tempie znikają chmury. Z minuty na minutę jest
ich coraz mniej. Za to zaczyna wzmagać się wiatr. Coś za coś. Idealnie przecież być nie może.
Moim kompanom Patrycji i Robertowi bardzo dziękuję za wspólne nabijanie kilometrów.
Mam nadzieję, że kolejne wspólne przejażdżki będą równie udane, jak ta dzisiejsza ;-)
czy jednak zdecydować się na jazdę w towarzystwie. Wybrałem opcję drugą. Szybko skontaktowałem się ze znajomym,
po czym ustaliliśmy szczegóły dotyczące przebiegu trasy, dystansu. Po krótkiej i przyjemnej rozgrzewce dojechałem
do Kartuz. W nich niestety zaczęło dosyć intensywnie padać. Czekamy 10, może 15 minut i w trzyosobowym składzie ruszamy.

Kaszubskie krajobrazy © panther

Na Kaszubach Środkowych © panther

Kaszubskie widoki © panther

W Gołubiu zbierało się na deszcz © panther

Nad Jeziorem Dąbrowskim © panther

Piękny błękit nieba i tafli jeziora © panther

2/3 dzisiejszej ekipy :-) © panther

Piękny krajobraz i kamieni kupa ;-) © panther

Piękne Kaszuby ciąg dalszy :-) © panther
Zdjęcia nie do końca oddają dzisiejszy pogodowy przekładaniec. Już na samym początku przejażdżki padało.
W Gołubiu również mieliśmy wymuszoną przerwę spowodowaną lekkimi opadami deszczu. Wykorzystujemy
przerwę na posiłek. Z budce nad jeziorem zamawiamy zapiekanki i herbatę. Spotykam tutaj również ucznia...
oni są wszędzie i trudno dzięki ich obecności zapomnieć o pracy, do której już niebawem trzeba wrócić :-(
Na szczęście pogoda ulega poprawie. Z nieba w szybkim tempie znikają chmury. Z minuty na minutę jest
ich coraz mniej. Za to zaczyna wzmagać się wiatr. Coś za coś. Idealnie przecież być nie może.
Moim kompanom Patrycji i Robertowi bardzo dziękuję za wspólne nabijanie kilometrów.
Mam nadzieję, że kolejne wspólne przejażdżki będą równie udane, jak ta dzisiejsza ;-)
- DST 70.87km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 sierpnia 2016
Poniedziałkowe kręcenie
Około godziny 18 - tej ruszyłem z domu. Jeździłem po najbliższych okolicach.
Poruszałem się drogami leśnymi, polnymi, jednak to dróg asfaltowych było najwięcej.

Podczas przejażdżki © panther
Podczas dzisiejszej przejażdżki nie miałem towarzystwa. Stąd może i wyższe tempo...
Poważnie mówiąc nie miałem zamiaru wsiąść na rower. Zrobiłem to tylko dlatego, że
na jutro zapowiadane są opady i to niestety przez cały dzień. Tej nocy mają przejść burze.
Powiem szczerze, że tak deszczowego lata sobie nie wyobrażałem. Liczne opady deszczu
mobilizują mnie jednak do tego, aby wykorzystywać "okienka" pogodowe i nabijać kilometry.
Poruszałem się drogami leśnymi, polnymi, jednak to dróg asfaltowych było najwięcej.

Podczas przejażdżki © panther
Podczas dzisiejszej przejażdżki nie miałem towarzystwa. Stąd może i wyższe tempo...
Poważnie mówiąc nie miałem zamiaru wsiąść na rower. Zrobiłem to tylko dlatego, że
na jutro zapowiadane są opady i to niestety przez cały dzień. Tej nocy mają przejść burze.
Powiem szczerze, że tak deszczowego lata sobie nie wyobrażałem. Liczne opady deszczu
mobilizują mnie jednak do tego, aby wykorzystywać "okienka" pogodowe i nabijać kilometry.
- DST 41.90km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 7 sierpnia 2016
Niedzielne jeżdżenie
Dzisiaj miała nastąpić znaczna poprawa pogody, więc już wczoraj umówiłem się na niedługą przejażdżkę.
Spodziewałem się w umówionym miejscu dwóch osób. Niestety jednej z nich brakowało.
Nieśpiesznie ruszyliśmy we dwoje w kierunku Ostrzyc. Ze względu na silny wiatr chcieliśmy
jak najszybciej znaleźć się w lesie, na drodze przeciwpożarowej, która jest świetnie utrzymana.
Zawsze to lepsza opcja niż ta tradycyjnie wybierana znajdująca się obecnie w znacznie gorszym
stanie ze względu obfite opady, które na Kaszubach Środkowych nie odpuszczają.

Nad jeziorem na Kaszubach © panther

Wietrznie nad jeziorem © panther
Podczas jazdy oczywiście bardzo dużo rozmawiamy, jak zawsze. Taki stan rzeczy niestety
przyczynia się do małej ilości zdjęć z rowerowych przejażdżek. Na 37 przejechanym kilometrze
wyprzedzamy trójkę rowerzystów. Pozdrawiamy się i w odpowiedzi pozdrowienia słyszę swoje imię.
Za kilkanaście sekund ucinamy sobie krótką, może pięciominutową pogawędkę i jedziemy w kierunku domu.
Spodziewałem się w umówionym miejscu dwóch osób. Niestety jednej z nich brakowało.
Nieśpiesznie ruszyliśmy we dwoje w kierunku Ostrzyc. Ze względu na silny wiatr chcieliśmy
jak najszybciej znaleźć się w lesie, na drodze przeciwpożarowej, która jest świetnie utrzymana.
Zawsze to lepsza opcja niż ta tradycyjnie wybierana znajdująca się obecnie w znacznie gorszym
stanie ze względu obfite opady, które na Kaszubach Środkowych nie odpuszczają.

Nad jeziorem na Kaszubach © panther

Wietrznie nad jeziorem © panther
Podczas jazdy oczywiście bardzo dużo rozmawiamy, jak zawsze. Taki stan rzeczy niestety
przyczynia się do małej ilości zdjęć z rowerowych przejażdżek. Na 37 przejechanym kilometrze
wyprzedzamy trójkę rowerzystów. Pozdrawiamy się i w odpowiedzi pozdrowienia słyszę swoje imię.
Za kilkanaście sekund ucinamy sobie krótką, może pięciominutową pogawędkę i jedziemy w kierunku domu.
- DST 56.56km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 sierpnia 2016
Po wymuszonej przerwie
Udało się pojeździć kolejny raz w towarzystwie.
Przerwa w jeżdżeniu spowodowana była tzw. głupotą ludzką...

Gdzieś w lesie :-) © panther
Na szczęście wszystko wraca powoli do normy za wyjątkiem pogody...
Przydałoby się kilka dni bez deszczu. Tak dla nadrobienia zaległości w kręceniu korbą.
Przerwa w jeżdżeniu spowodowana była tzw. głupotą ludzką...

Gdzieś w lesie :-) © panther
Na szczęście wszystko wraca powoli do normy za wyjątkiem pogody...
Przydałoby się kilka dni bez deszczu. Tak dla nadrobienia zaległości w kręceniu korbą.
- DST 45.57km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 lipca 2016
Nieplanowany wyjazd
Różnego typu sprawy zajmowały mnie dzisiaj od samego rana.
Byłem w ciągłym biegu. Obowiązki niekiedy się nawarstwiały.
Późnym popołudniem lekko odetchnąłem. By czas na niedługą przejażdżkę.
Doszła ona oczywiście do skutku ( inaczej bym o niej nie pisał )

Codzienność w mojej okolicy © panther
Pojechaliśmy w trzy osoby. Towarzystwo zostało wzbogacone o płeć piękną.
Dodam tylko, że niezwykle ambitną i nie chcącą odstawać od nas pod względem wytrzymałości.
Tempo miało być relaksacyjne a momentami było mocne i to nie mężczyźni je nadawali...
Partycji, Robertowi dziękuję za dzisiejszą, dograną w niespełna kilka minut przejażdżkę.
Mam nadzieję, że będzie takich rowerowych spotkań więcej i będą znacznie dłuższe.
Byłem w ciągłym biegu. Obowiązki niekiedy się nawarstwiały.
Późnym popołudniem lekko odetchnąłem. By czas na niedługą przejażdżkę.
Doszła ona oczywiście do skutku ( inaczej bym o niej nie pisał )

Codzienność w mojej okolicy © panther
Pojechaliśmy w trzy osoby. Towarzystwo zostało wzbogacone o płeć piękną.
Dodam tylko, że niezwykle ambitną i nie chcącą odstawać od nas pod względem wytrzymałości.
Tempo miało być relaksacyjne a momentami było mocne i to nie mężczyźni je nadawali...
Partycji, Robertowi dziękuję za dzisiejszą, dograną w niespełna kilka minut przejażdżkę.
Mam nadzieję, że będzie takich rowerowych spotkań więcej i będą znacznie dłuższe.
- DST 41.36km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lipca 2016
Kategoria 100 i więcej
Kamienne Kręgi w Odrach
Tym razem rowerowa wycieczka będzie dłuższa i na szczęście w towarzystwie.
Wraz ze znajomymi umówiliśmy się dzisiaj na godzinę 8:00 w Kartuzach.
Na starcie miało stawić się 5 osób, z których znałem tylko jedną.
Nie wiem dlaczego, ale na umówione miejsce przyjechałem jako pierwszy.
Może dlatego, że do punktu startowego mam najdalej i musiałem ruszyć nieco wcześniej ?
Koło godziny 8:15 - 8:20 byliśmy już w komplecie i ruszyliśmy w nieznane...
Dwójka współtowarzyszy podróży żegna się z nami bardzo szybko, po niespełna 10 kilometrach.
Mieli inne plany i z pewnością dystans, który chcieli przemierzyć był znacznie mniejszy.
Pierwszą przerwę na posiłek i pogaduchy zrobiliśmy w miejscowości Wielki Klincz.

W przyparafialnym ogrodzie w Wielkim Klinczu © panther
W tym ogrodzie było znacznie więcej atrakcji, ale przyznam szczerze, że niektóre
z nich były wątpliwe urody i w zestawieniu ze sobą stanowiły, moim zdaniem wizualny gwałt.
Kontynuujemy jazdę, nabijamy kilometry bez większych trudów. Co pewien czas zerkamy na mapę.
Nie chcemy jechać znanym nam, czy to z perspektywy siodełka rowerowego, czy również z
samochodowych realiów wyznaczonymi trasami. Teraz tak na poważnie, po nieuwadze z naszej strony
wkraczamy w teren całkowicie nam nieznany. Poznajemy nowe gruntówki drogi polne i tzw. "plaże"
Kilkakrotnie pytamy zastanych przy swoich obejściach gospodarzy, czy dobrze jedziemy w
kierunku przez nas wyznaczonym. Oczywiście od tzw. "lokalsów" dostajemy cenne rady.
Niekiedy też bywa śmiesznie, często dzięki udzielanym radom i krótkim pogawędkom
nie mamy problemu z zmierzaniem do wyznaczonego celu. Mimo tego, że nieco zniecierpliwieni
chcielibyśmy do celu dotrzeć jak najszybciej i bez zbędnych ceregieli.

Kompani dzisiejszej podróży © panther

Też załapałem się na fotkę ;-) © panther
Po jeździe w niełatwym terenie, głównie piasek, niekiedy przeplatany szutrem trafiamy do
miejsca tak przez nas pożądanego. W końcu docieramy do miejscowości Odry i możemy
zobaczyć ich główną atrakcje czyli kamienne kręgi. Oczywiście nie za darmo, bilet wstępu
nadwyręża każdego z nas bardzo mocno ;-) Zwiedzanie kosztuje 4 złote od osoby.

Kamienne kręgi w Odrach © panther

Przechadzka wśród kamiennych kręgów © panther

Dalszy ciąg zwiedzania © panther

Dalszy ciąg zwiedzania © panther

Czyżby kamienne kręgi? © panther
Po przechadzce po tej niebywałej atrakcji turystycznej tej części Kaszub postanawiamy wracać.
Od teraz chcemy trafić do domu jak najprędzej. Czas zaczyna nas troszkę ponaglać.
Zmęczenie też daje o sobie znać a droga do domu jeszcze długa. Na szczęście w drodze powrotnej
nie mamy problemów ze znalezieniem odpowiednich dróg, ścieżek. Idzie nam dobrze.
Zatrzymujemy się jeszcze w Starej Kiszewie. Podczas postoju posilamy się i jedziemy
kierunku ruin zamku znajdującego się w małej odległości od tej miejscowości.

Ruiny zamku nieopodal Starej Kiszewy © panther
Od tego momentu mamy tylko i wyłącznie jeden cel i pragnienie zarazem.
Trafić do domu najszybciej, jak tylko się da. Przerwy robimy tylko na uzupełnienie energii.
Po drodze, podczas postoju ucinamy niedługą rozmowę z rowerzystami z Poznania.
Do domu zostaje około 30 kilometrów. Jestem zmęczony i napędza mnie najbardziej
siła woli, jak również chęć skonsumowanie smacznego posiłku, który z pewnością
już w domu na mnie czeka. Docieramy do Kartuz. Przyznam szczerze, że jestem zmęczony.
W domu czeka już na mnie kolacja. Dodam tylko , że bardzo pyszna :-)

Wszystko z własnego ogrodu (oprócz oliwek i sera ) © panther
Oczywiście takie danie nie zrekompensowało trudu, wysiłku przemierzonego dystansu.
Dlatego też za 10 minut po kolacji otrzymuję " zaległy" obiad :-)
Reasumując...to pierwsza w tym roku tak długa wycieczka w moim wykonaniu.
Mimo różnego typu kryzysów, wątpliwości i zasadności ruszenia w taką trasę
dziękuję moim kompanom za świetne towarzystwo i dobrze spędzoną niedzielę.
Pozdrawiam szczególnie Was i wszystkich, którzy do końca przeczytali dzisiejszą relację :-)
Wraz ze znajomymi umówiliśmy się dzisiaj na godzinę 8:00 w Kartuzach.
Na starcie miało stawić się 5 osób, z których znałem tylko jedną.
Nie wiem dlaczego, ale na umówione miejsce przyjechałem jako pierwszy.
Może dlatego, że do punktu startowego mam najdalej i musiałem ruszyć nieco wcześniej ?
Koło godziny 8:15 - 8:20 byliśmy już w komplecie i ruszyliśmy w nieznane...
Dwójka współtowarzyszy podróży żegna się z nami bardzo szybko, po niespełna 10 kilometrach.
Mieli inne plany i z pewnością dystans, który chcieli przemierzyć był znacznie mniejszy.
Pierwszą przerwę na posiłek i pogaduchy zrobiliśmy w miejscowości Wielki Klincz.

W przyparafialnym ogrodzie w Wielkim Klinczu © panther
W tym ogrodzie było znacznie więcej atrakcji, ale przyznam szczerze, że niektóre
z nich były wątpliwe urody i w zestawieniu ze sobą stanowiły, moim zdaniem wizualny gwałt.
Kontynuujemy jazdę, nabijamy kilometry bez większych trudów. Co pewien czas zerkamy na mapę.
Nie chcemy jechać znanym nam, czy to z perspektywy siodełka rowerowego, czy również z
samochodowych realiów wyznaczonymi trasami. Teraz tak na poważnie, po nieuwadze z naszej strony
wkraczamy w teren całkowicie nam nieznany. Poznajemy nowe gruntówki drogi polne i tzw. "plaże"
Kilkakrotnie pytamy zastanych przy swoich obejściach gospodarzy, czy dobrze jedziemy w
kierunku przez nas wyznaczonym. Oczywiście od tzw. "lokalsów" dostajemy cenne rady.
Niekiedy też bywa śmiesznie, często dzięki udzielanym radom i krótkim pogawędkom
nie mamy problemu z zmierzaniem do wyznaczonego celu. Mimo tego, że nieco zniecierpliwieni
chcielibyśmy do celu dotrzeć jak najszybciej i bez zbędnych ceregieli.

Kompani dzisiejszej podróży © panther

Też załapałem się na fotkę ;-) © panther
Po jeździe w niełatwym terenie, głównie piasek, niekiedy przeplatany szutrem trafiamy do
miejsca tak przez nas pożądanego. W końcu docieramy do miejscowości Odry i możemy
zobaczyć ich główną atrakcje czyli kamienne kręgi. Oczywiście nie za darmo, bilet wstępu
nadwyręża każdego z nas bardzo mocno ;-) Zwiedzanie kosztuje 4 złote od osoby.

Kamienne kręgi w Odrach © panther

Przechadzka wśród kamiennych kręgów © panther

Dalszy ciąg zwiedzania © panther

Dalszy ciąg zwiedzania © panther

Czyżby kamienne kręgi? © panther
Po przechadzce po tej niebywałej atrakcji turystycznej tej części Kaszub postanawiamy wracać.
Od teraz chcemy trafić do domu jak najprędzej. Czas zaczyna nas troszkę ponaglać.
Zmęczenie też daje o sobie znać a droga do domu jeszcze długa. Na szczęście w drodze powrotnej
nie mamy problemów ze znalezieniem odpowiednich dróg, ścieżek. Idzie nam dobrze.
Zatrzymujemy się jeszcze w Starej Kiszewie. Podczas postoju posilamy się i jedziemy
kierunku ruin zamku znajdującego się w małej odległości od tej miejscowości.

Ruiny zamku nieopodal Starej Kiszewy © panther
Od tego momentu mamy tylko i wyłącznie jeden cel i pragnienie zarazem.
Trafić do domu najszybciej, jak tylko się da. Przerwy robimy tylko na uzupełnienie energii.
Po drodze, podczas postoju ucinamy niedługą rozmowę z rowerzystami z Poznania.
Do domu zostaje około 30 kilometrów. Jestem zmęczony i napędza mnie najbardziej
siła woli, jak również chęć skonsumowanie smacznego posiłku, który z pewnością
już w domu na mnie czeka. Docieramy do Kartuz. Przyznam szczerze, że jestem zmęczony.
W domu czeka już na mnie kolacja. Dodam tylko , że bardzo pyszna :-)

Wszystko z własnego ogrodu (oprócz oliwek i sera ) © panther
Oczywiście takie danie nie zrekompensowało trudu, wysiłku przemierzonego dystansu.
Dlatego też za 10 minut po kolacji otrzymuję " zaległy" obiad :-)
Reasumując...to pierwsza w tym roku tak długa wycieczka w moim wykonaniu.
Mimo różnego typu kryzysów, wątpliwości i zasadności ruszenia w taką trasę
dziękuję moim kompanom za świetne towarzystwo i dobrze spędzoną niedzielę.
Pozdrawiam szczególnie Was i wszystkich, którzy do końca przeczytali dzisiejszą relację :-)
- DST 151.95km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lipca 2016
Nie zawsze świeci słońce...
Nie zawsze świeci słońce...i powiem szczerze, że niekiedy mnie to cieszy.
Znajdujemy wtedy czas na załatwianie przeróżnych spraw, które wielokrotnie odkładaliśmy.
Bywa również i tak, że właśnie taka pogoda sprzyja rowerowej aktywności.

Słońca całkowity brak © panther

Pełnia optymizmu © panther

Nie zawsze świeci słonce © panther
Patrząc na zdjęcia możemy mieć wrażenie że mamy teraz wrzesień a nie lipiec.
No cóż pogoda w tym roku nie rozpieszcza, zwłaszcza urlopowiczów.
Widać to po niemal pustych plażach, pozamykanych na trzy spusty budkach ze smakołykami.
Pozostaje żyć nadzieją, że to się zmieni i oby jak najszybciej :-)
Znajdujemy wtedy czas na załatwianie przeróżnych spraw, które wielokrotnie odkładaliśmy.
Bywa również i tak, że właśnie taka pogoda sprzyja rowerowej aktywności.

Słońca całkowity brak © panther

Pełnia optymizmu © panther

Nie zawsze świeci słonce © panther
Patrząc na zdjęcia możemy mieć wrażenie że mamy teraz wrzesień a nie lipiec.
No cóż pogoda w tym roku nie rozpieszcza, zwłaszcza urlopowiczów.
Widać to po niemal pustych plażach, pozamykanych na trzy spusty budkach ze smakołykami.
Pozostaje żyć nadzieją, że to się zmieni i oby jak najszybciej :-)
- DST 50.33km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze