Piątek, 10 sierpnia 2018
Piątkowa przejażdżka
Dzisiaj również udało się pojeździć o nieco późniejszej porze. Tym razem ruszyłem po godzinie 18-tej.
Temperatura znacznie się obniżyła, dzisiaj nie przekraczała 25 stopni Celsjusza. Gdy wyjeżdżałem było już około 22 stopni.
Kaszubskie klimaty © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
W stronę domu © panther
Dzisiejszy dzień nieco mnie wymęczył. Po 3-ciej nad ranem rozpętała się w mojej okolicy burza. O spaniu mogłem zapomnieć. Zasnąłem, gdy już minęła czyli około godziny 4-tej. Na sen zostało około dwóch godzin. Po 7-mej już załatwiałem różne sprawy.
Chodziłem niemal cały dzień jakiś wymęczony, niewyspany. Czułem się, szczerze mówiąc przeciętnie. Koło godziny 15- tej
uciąłem sobie krótką drzemkę, po niej jednak nadal nie mogłem wrócić do siebie, działać na 100%. Pomyślałem, że może
przejażdżka na rowerze podziała jakoś pobudzająco. No i podziałała, ale znowu na krótko. Nadal mi czegoś brakuje, czuję się
lekko przeziębiony. Może to efekt zbytniego spadku temperatury, niewyspania, zmęczenia upałami? Nie mam pojęcia.
Jutro daruję sobie rower, bo nie tylko obowiązki wypełniać będą mój czas, ale również długo wyczekiwana wizyta gości.
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego, rowerowego weekendu :-)
Temperatura znacznie się obniżyła, dzisiaj nie przekraczała 25 stopni Celsjusza. Gdy wyjeżdżałem było już około 22 stopni.
Kaszubskie klimaty © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
W stronę domu © panther
Dzisiejszy dzień nieco mnie wymęczył. Po 3-ciej nad ranem rozpętała się w mojej okolicy burza. O spaniu mogłem zapomnieć. Zasnąłem, gdy już minęła czyli około godziny 4-tej. Na sen zostało około dwóch godzin. Po 7-mej już załatwiałem różne sprawy.
Chodziłem niemal cały dzień jakiś wymęczony, niewyspany. Czułem się, szczerze mówiąc przeciętnie. Koło godziny 15- tej
uciąłem sobie krótką drzemkę, po niej jednak nadal nie mogłem wrócić do siebie, działać na 100%. Pomyślałem, że może
przejażdżka na rowerze podziała jakoś pobudzająco. No i podziałała, ale znowu na krótko. Nadal mi czegoś brakuje, czuję się
lekko przeziębiony. Może to efekt zbytniego spadku temperatury, niewyspania, zmęczenia upałami? Nie mam pojęcia.
Jutro daruję sobie rower, bo nie tylko obowiązki wypełniać będą mój czas, ale również długo wyczekiwana wizyta gości.
Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego, rowerowego weekendu :-)
- DST 43.67km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 sierpnia 2018
Pod wieczór
Temperatury niestety oszalały. Z utęsknieniem czekam na wieczór. Może wtedy będzie można coś pokręcić.
W ciągu dnia niestety się nie da. Jak dla mnie jest zdecydowanie zbyt ciepło. Wiem, narzekam.
Pada deszcz, jest źle. Wysokie temperatury, też niedobrze. No cóż, pewnie nie tylko ja tak mam.
Jakoś właśnie dzisiaj przypomniałem sobie rok ubiegły, 2017. Pogoda była wtedy beznadziejna.
Zwłaszcza deszczowe do granic możliwości lato. Przy okazji był to mój najsłabszy rok pod względem całkowitego dystansu.
Przejechałem wtedy 1214 kilometrów w 25 przejażdżkach. Rzeczywiście, nie ma się tutaj czym pochwalić.
Już rok obecny jest pod względem aktywności rowerowej lepszy, bo 29 razy byłem na rowerze, pokonując łącznie 1219 km.
Też żadnej rewelacji nie ma. Zgadza się. Przypomnieć jednak muszę, że 14 stycznia miałem wypadek na rowerze,
w wyniku którego zostałem wyeliminowany z jeżdżenia aż do 8 kwietnia. Jakby nie było to prawie 3 miesiące.
Wieczorne klimaty © panther
Tak mnie dzisiaj jakoś na podsumowania wzięło i wnioski dotyczące jeżdżenia, odnajdywania się w nim.
Jak pogoda pozwoli, to również jutro pod wieczór mam zamiar pokręcić się po najbliższej okolicy.
Zapowiadane jest lekkie ochłodzenie z możliwością lokalnych burz i opadów deszczu. Zarówno jutro, jak również w sobotę.
Powiem szczerze, byłoby całkiem przyjemnie pojeździć po lasach w nieco niższych temperaturach. Do jutra :-)
W ciągu dnia niestety się nie da. Jak dla mnie jest zdecydowanie zbyt ciepło. Wiem, narzekam.
Pada deszcz, jest źle. Wysokie temperatury, też niedobrze. No cóż, pewnie nie tylko ja tak mam.
Jakoś właśnie dzisiaj przypomniałem sobie rok ubiegły, 2017. Pogoda była wtedy beznadziejna.
Zwłaszcza deszczowe do granic możliwości lato. Przy okazji był to mój najsłabszy rok pod względem całkowitego dystansu.
Przejechałem wtedy 1214 kilometrów w 25 przejażdżkach. Rzeczywiście, nie ma się tutaj czym pochwalić.
Już rok obecny jest pod względem aktywności rowerowej lepszy, bo 29 razy byłem na rowerze, pokonując łącznie 1219 km.
Też żadnej rewelacji nie ma. Zgadza się. Przypomnieć jednak muszę, że 14 stycznia miałem wypadek na rowerze,
w wyniku którego zostałem wyeliminowany z jeżdżenia aż do 8 kwietnia. Jakby nie było to prawie 3 miesiące.
Wieczorne klimaty © panther
Tak mnie dzisiaj jakoś na podsumowania wzięło i wnioski dotyczące jeżdżenia, odnajdywania się w nim.
Jak pogoda pozwoli, to również jutro pod wieczór mam zamiar pokręcić się po najbliższej okolicy.
Zapowiadane jest lekkie ochłodzenie z możliwością lokalnych burz i opadów deszczu. Zarówno jutro, jak również w sobotę.
Powiem szczerze, byłoby całkiem przyjemnie pojeździć po lasach w nieco niższych temperaturach. Do jutra :-)
- DST 33.31km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 sierpnia 2018
Przed niedzielnym obiadem
Obserwowałem pogodę od samego rana, tj. od 6-tej rano. Na godzinę 11-tą przewidywano opady deszczu.
Przyszły one znacznie szybciej, bo już około godziny 8-mej. Cały czas zastanawiałem się, czy ruszyć po śniadaniu,
czy też zrobić to dopiero po godzinie 15-tej. Postanowiłem jednak, że pokręcę w okolicy jeszcze przed obiadem.
Zbierają się ciemne chmury... © panther
Nad Jeziorem Ostrzyckim © panther
Na chwilę przed ulewą © panther
No i niespełna kwadrans po 10-tej ruszyłem. Temperatura do jazdy, jak dla mnie wyśmienita 20-21 stopni.
Do tego lekki wiaterek, który jednak nie przeszkadzał podczas jazdy. Niebo coraz bardziej zasnuwało się chmurami.
Byłem pewien, że za kilka minut zacznie padać. Nie pomyliłem się. Na szczęście udało się przeczekać deszcz w lesie,
pod liściastymi drzewami, które skutecznie chroniły przed opadami. Ruszyłem dalej, po 10 minutach schronić musiałem się
po raz kolejny, już w Ostrzycach, pod solidnym zadaszeniem wraz z turystami, który w okamgnieniu przenieśli się z plaży.
Minął kwadrans i znowu siedziałem w siodełku i jechałem przed siebie. Zrobiłem kolejną przerwę, aby schronić się przed deszczem.
Pomocą służył przystanek autobusowy. Minęły 2, 3 lub 4 minuty i mogłem kontynuować jazdę w kierunku domu.
Cieszę się, ze zdecydowałem się jechać po śniadaniu. Teraz patrząc przez okno nie widzę , co prawda wielkiego zachmurzenia,
lecz niestety wiatr znacznie wzmaga na sile, a takich warunków do jazdy wyjątkowo nie preferuję.
Pozdrawiam serdecznie życząc spokojnej, dobrej niedzieli i całego nadchodzącego tygodnia.
Przyszły one znacznie szybciej, bo już około godziny 8-mej. Cały czas zastanawiałem się, czy ruszyć po śniadaniu,
czy też zrobić to dopiero po godzinie 15-tej. Postanowiłem jednak, że pokręcę w okolicy jeszcze przed obiadem.
Zbierają się ciemne chmury... © panther
Nad Jeziorem Ostrzyckim © panther
Na chwilę przed ulewą © panther
No i niespełna kwadrans po 10-tej ruszyłem. Temperatura do jazdy, jak dla mnie wyśmienita 20-21 stopni.
Do tego lekki wiaterek, który jednak nie przeszkadzał podczas jazdy. Niebo coraz bardziej zasnuwało się chmurami.
Byłem pewien, że za kilka minut zacznie padać. Nie pomyliłem się. Na szczęście udało się przeczekać deszcz w lesie,
pod liściastymi drzewami, które skutecznie chroniły przed opadami. Ruszyłem dalej, po 10 minutach schronić musiałem się
po raz kolejny, już w Ostrzycach, pod solidnym zadaszeniem wraz z turystami, który w okamgnieniu przenieśli się z plaży.
Minął kwadrans i znowu siedziałem w siodełku i jechałem przed siebie. Zrobiłem kolejną przerwę, aby schronić się przed deszczem.
Pomocą służył przystanek autobusowy. Minęły 2, 3 lub 4 minuty i mogłem kontynuować jazdę w kierunku domu.
Cieszę się, ze zdecydowałem się jechać po śniadaniu. Teraz patrząc przez okno nie widzę , co prawda wielkiego zachmurzenia,
lecz niestety wiatr znacznie wzmaga na sile, a takich warunków do jazdy wyjątkowo nie preferuję.
Pozdrawiam serdecznie życząc spokojnej, dobrej niedzieli i całego nadchodzącego tygodnia.
- DST 52.29km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 sierpnia 2018
Sobota, po 18-tej
Widok na Kolegiatę p.w Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kartuzach © panther
- DST 36.86km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 sierpnia 2018
Piątek, po 19-tej
Początek przejażdżki © panther
Wieczorne klimaty © panther
- DST 42.82km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 lipca 2018
Ostatni lipcowy
Upały niesamowite na Kaszubach Środkowych. Nic się nie chce.
Dziwię się samemu sobie, że wczoraj tyle prac ogrodowych wykonałem.
Moja silna wola , jednak nie jest słaba ;-)
Fajny klimacik ;-) © panther
Dziwię się samemu sobie, że wczoraj tyle prac ogrodowych wykonałem.
Moja silna wola , jednak nie jest słaba ;-)
Fajny klimacik ;-) © panther
- DST 41.34km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 lipca 2018
Figueira da Foz i okolice.
Tak się jakoś ładnie złożyło, że w tym roku część wakacji spędzić miałem w Portugalii.
Nie była to żadna spontaniczna decyzja. Po prostu pojechałem na 8-dniowy zorganizowany wypoczynek.
Program wycieczki zorganizowany został tak, że w trakcie jego realizacji mieliśmy dwa dni tzw. plażingu
Z tym, że słabo nadaję się do leżenia plackiem na plaży i chociaż jeden dzień chciałem spędzić na rowerze.
Pomyślałem o tym na dzień, czy też dwa przed samym wyjazdem. Chciałem też nie jechać samotnie.
W myślach zrobiłem szybki przegląd uczestników wycieczki i zadzwoniłem do koleżanki, która, również jak ja
nie lubi lenić się w czasie wolnym. Zapytałem, czy ma ochotę wsiąść na rower podczas dni wolnych.
Odpowiedzi spodziewałem się tylko jednej i nie zawiodłem się. Wiedziałem do kogo się zwrócić :-)
Oczywiście nie było mowy, aby na taki wyjazd brać rowery z Polski. Ustaliliśmy, że wypożyczymy je na miejscu.
Już na miejscu koleżanka Asia bardzo szybko namierzyła wypożyczalnię rowerów.
W poniedziałek, 23 lipca po godzinie 10-tej udaliśmy się do wypożyczalni. Aby nie tracić czasu zamówiliśmy taksówkę.
Dokonaliśmy wszystkich formalności dotyczących wypożyczenia rowerów. Wybraliśmy sprzęt i pojechaliśmy.
Bez jakiegokolwiek planu, byle przed siebie. Chcieliśmy zobaczyć to, czego nie ma w przewodnikach turystycznych.
Figueira da Foz - widok z mostu © panther
Jeszcze pochmurno © panther
Widok na Ocean Atlantycki © panther
Nie jest to..."Ryneczek Lidla" © panther
Handel świeżą rybą © panther
Sanepid byłby zadowolony © panther
Miejscowi rybacy © panther
Pierwsze kilometry, rozgrzewkę przemierzało się po świetnych ścieżkach miejscowości Figueira da Foz.
Wiadomo, że w kurortowych miejscowościach tak jest. Poza nimi bywa z tym już zdecydowanie różnie.
Musieliśmy się przedrzeć na drugą stronę miasta. Tuta pojawił się problem. Trzeba było wjechać na
most i pokonać cześć trasy drogą ekspresową. Co tam, jak przygoda, to przygoda. Już na moście nie rywalizowaliśmy z
ciężarówkami i jechaliśmy rowerami za barierkami oddzielającymi pasy ruchu od czegoś co przypominało kładkę.
Po tej "miłej" przygodzie trafiliśmy na drugi brzeg rzeki. Pokręciliśmy się troszkę i pojechaliśmy dalej wzdłuż Atlantyku.
Na rozgrywki nie trafiliśmy ;-) © panther
Takie widoczki nam towarzyszyły © panther
Czas na przerwę © panther
Były również takie cudeńka © panther
Z innej perspektywy © panther
Kolejna ładna posiadłość © panther
Ładny domek © panther
Kościółek © panther
Leniwe, śpiące miasteczka © panther
Takie tam, przy Atlantyku © panther
Po odpoczynku, moczeniu nóg w Atlantyku postanowiliśmy, że czas wracać. Nie chcieliśmy wracać droga N108.
Szukaliśmy dróg mniej uczęszczanych, bardziej klimatycznych, oddających urok Portugalii mniej znanej.
Bez bardzo dobrej mapy było to praktycznie niemożliwe. Jednak podjęliśmy taką próbę. Dlaczego nie. Mamy czas.
Kapliczka w lesie eukaliptusowym © panther
Niestrudzona, pełna optymizmu, koleżanka Asia © panther
Koleżanka Asia. Bez niej nie byłoby przejażdżki. © panther
No i ruszyliśmy w drogę powrotną. Pobłądziliśmy przez kilka minut szukając właściwego kierunku jazdy.
Nie chcieliśmy jechać bardziej na południe a położenie słońca właśnie na to wskazywało. Po kwadransie jazdy,
wspólnych ustaleniach udało się nam znaleźć i obrać właściwy kierunek powrotu do Figueira da Foz.
Zatrzymaliśmy się jeszcze tylko w markecie, aby kupić napoje i coś co da potrzebną energię do jazdy w upale.
Podczas krótkiego postoju © panther
Gdzieś podczas powrotu © panther
Przez ten most dwukrotnie musieliśmy jechać... © panther
Kolejna przeprawa przez most budziła moje pewne obawy. Dotyczyły one wjazdu na niego, jak również zjazdu.
Wjazd przebiegł w miarę spokojnie. Wjeżdżając na most znaleźliśmy się na środkowym pasie. Pas prawy stał się środkowym,
ponieważ za 50 metrów był dodatkowy wjazd na niego. Wyczekaliśmy momentu, aby szybko przejechać na skrajny prawy i
najszybciej, jak się tylko da przenieść rowery za barierki będące czymś przypominającym kładkę dla pieszych.
Udało się, mogliśmy przez moment odetchnąć. Po przejechaniu mostu nastąpiła kolejna niespodzianka.
Kładka skończyła się. Znaki na niej wskazywały definitywny zakaz wjazdu rowerem, jak również zabraniały ruchu pieszego.
No, motyla noga! Wskazany byłby powrót, tylko co on by dał. Prowadziłby do punktu wyjścia. Na szczęście Asia
dostrzegła między chaszczami wąskie przejście, zniszczone schody znajdujące się przy jakimś warsztacie.
Ufff, znieśliśmy rowery i już z uśmiechem mogliśmy wracać do hotelu. Jednak zanim to nastąpiło postanowiliśmy
ponabijać kilometry w miejscach dostępnych w przewadze dla mieszkańców. Po powrocie do hotelu,
odświeżeniu, udaliśmy się do wypożyczalni. Korzystanie z każdego z nich kosztowało 11 euro za rower.
Szybkim marszem udaliśmy się na upragnioną, zwłaszcza przeze mnie kolację. Po drodze zrobiłem kilka zdjęć.
Ciekawy okaz © panther
Już po oddaniu rowerów. Szybki powrót na kolację © panther
Zawsze z wielką trudnością przychodzą mi słowa podsumowania. Tym razem mam nadzieję, że zrobię to dobrze.
Czy warto jechać do Portugalii. Nie mam żadnych wątpliwości. Jest to uroczy kraj. Piękny pod względem przyrody,
architektury, przede wszystkim historii. Z pewnością warto zwiedzić Porto, Coimbrę, Sintrę, Tomar, Fatimę, Cabo da Roca i
stolicę tego niewielkiego państwa - Lizbonę. Nudzić się z pewnością nikt nie będzie. Polecam z ręką na sercu.
Słowa uznania kieruję do mojej pełnej optymizmu, dobrej energii koleżanki Asi.
Cieszę się, że udało się wspólnie przemierzać kilometry, podziwiać krajobrazy, rozmawiać, śmiać się.
Podejrzewam, że bez Ciebie nie znalazłbym w sobie tyle motywacji, aby jeździć w tym czasie.
Dziękuję Tobie za świetnie spędzony czas. Serdecznie Ciebie pozdrawiam :-)
Nie była to żadna spontaniczna decyzja. Po prostu pojechałem na 8-dniowy zorganizowany wypoczynek.
Program wycieczki zorganizowany został tak, że w trakcie jego realizacji mieliśmy dwa dni tzw. plażingu
Z tym, że słabo nadaję się do leżenia plackiem na plaży i chociaż jeden dzień chciałem spędzić na rowerze.
Pomyślałem o tym na dzień, czy też dwa przed samym wyjazdem. Chciałem też nie jechać samotnie.
W myślach zrobiłem szybki przegląd uczestników wycieczki i zadzwoniłem do koleżanki, która, również jak ja
nie lubi lenić się w czasie wolnym. Zapytałem, czy ma ochotę wsiąść na rower podczas dni wolnych.
Odpowiedzi spodziewałem się tylko jednej i nie zawiodłem się. Wiedziałem do kogo się zwrócić :-)
Oczywiście nie było mowy, aby na taki wyjazd brać rowery z Polski. Ustaliliśmy, że wypożyczymy je na miejscu.
Już na miejscu koleżanka Asia bardzo szybko namierzyła wypożyczalnię rowerów.
W poniedziałek, 23 lipca po godzinie 10-tej udaliśmy się do wypożyczalni. Aby nie tracić czasu zamówiliśmy taksówkę.
Dokonaliśmy wszystkich formalności dotyczących wypożyczenia rowerów. Wybraliśmy sprzęt i pojechaliśmy.
Bez jakiegokolwiek planu, byle przed siebie. Chcieliśmy zobaczyć to, czego nie ma w przewodnikach turystycznych.
Figueira da Foz - widok z mostu © panther
Jeszcze pochmurno © panther
Widok na Ocean Atlantycki © panther
Nie jest to..."Ryneczek Lidla" © panther
Handel świeżą rybą © panther
Sanepid byłby zadowolony © panther
Miejscowi rybacy © panther
Pierwsze kilometry, rozgrzewkę przemierzało się po świetnych ścieżkach miejscowości Figueira da Foz.
Wiadomo, że w kurortowych miejscowościach tak jest. Poza nimi bywa z tym już zdecydowanie różnie.
Musieliśmy się przedrzeć na drugą stronę miasta. Tuta pojawił się problem. Trzeba było wjechać na
most i pokonać cześć trasy drogą ekspresową. Co tam, jak przygoda, to przygoda. Już na moście nie rywalizowaliśmy z
ciężarówkami i jechaliśmy rowerami za barierkami oddzielającymi pasy ruchu od czegoś co przypominało kładkę.
Po tej "miłej" przygodzie trafiliśmy na drugi brzeg rzeki. Pokręciliśmy się troszkę i pojechaliśmy dalej wzdłuż Atlantyku.
Na rozgrywki nie trafiliśmy ;-) © panther
Takie widoczki nam towarzyszyły © panther
Czas na przerwę © panther
Były również takie cudeńka © panther
Z innej perspektywy © panther
Kolejna ładna posiadłość © panther
Ładny domek © panther
Kościółek © panther
Leniwe, śpiące miasteczka © panther
Takie tam, przy Atlantyku © panther
Po odpoczynku, moczeniu nóg w Atlantyku postanowiliśmy, że czas wracać. Nie chcieliśmy wracać droga N108.
Szukaliśmy dróg mniej uczęszczanych, bardziej klimatycznych, oddających urok Portugalii mniej znanej.
Bez bardzo dobrej mapy było to praktycznie niemożliwe. Jednak podjęliśmy taką próbę. Dlaczego nie. Mamy czas.
Kapliczka w lesie eukaliptusowym © panther
Niestrudzona, pełna optymizmu, koleżanka Asia © panther
Koleżanka Asia. Bez niej nie byłoby przejażdżki. © panther
No i ruszyliśmy w drogę powrotną. Pobłądziliśmy przez kilka minut szukając właściwego kierunku jazdy.
Nie chcieliśmy jechać bardziej na południe a położenie słońca właśnie na to wskazywało. Po kwadransie jazdy,
wspólnych ustaleniach udało się nam znaleźć i obrać właściwy kierunek powrotu do Figueira da Foz.
Zatrzymaliśmy się jeszcze tylko w markecie, aby kupić napoje i coś co da potrzebną energię do jazdy w upale.
Podczas krótkiego postoju © panther
Gdzieś podczas powrotu © panther
Przez ten most dwukrotnie musieliśmy jechać... © panther
Kolejna przeprawa przez most budziła moje pewne obawy. Dotyczyły one wjazdu na niego, jak również zjazdu.
Wjazd przebiegł w miarę spokojnie. Wjeżdżając na most znaleźliśmy się na środkowym pasie. Pas prawy stał się środkowym,
ponieważ za 50 metrów był dodatkowy wjazd na niego. Wyczekaliśmy momentu, aby szybko przejechać na skrajny prawy i
najszybciej, jak się tylko da przenieść rowery za barierki będące czymś przypominającym kładkę dla pieszych.
Udało się, mogliśmy przez moment odetchnąć. Po przejechaniu mostu nastąpiła kolejna niespodzianka.
Kładka skończyła się. Znaki na niej wskazywały definitywny zakaz wjazdu rowerem, jak również zabraniały ruchu pieszego.
No, motyla noga! Wskazany byłby powrót, tylko co on by dał. Prowadziłby do punktu wyjścia. Na szczęście Asia
dostrzegła między chaszczami wąskie przejście, zniszczone schody znajdujące się przy jakimś warsztacie.
Ufff, znieśliśmy rowery i już z uśmiechem mogliśmy wracać do hotelu. Jednak zanim to nastąpiło postanowiliśmy
ponabijać kilometry w miejscach dostępnych w przewadze dla mieszkańców. Po powrocie do hotelu,
odświeżeniu, udaliśmy się do wypożyczalni. Korzystanie z każdego z nich kosztowało 11 euro za rower.
Szybkim marszem udaliśmy się na upragnioną, zwłaszcza przeze mnie kolację. Po drodze zrobiłem kilka zdjęć.
Ciekawy okaz © panther
Już po oddaniu rowerów. Szybki powrót na kolację © panther
Zawsze z wielką trudnością przychodzą mi słowa podsumowania. Tym razem mam nadzieję, że zrobię to dobrze.
Czy warto jechać do Portugalii. Nie mam żadnych wątpliwości. Jest to uroczy kraj. Piękny pod względem przyrody,
architektury, przede wszystkim historii. Z pewnością warto zwiedzić Porto, Coimbrę, Sintrę, Tomar, Fatimę, Cabo da Roca i
stolicę tego niewielkiego państwa - Lizbonę. Nudzić się z pewnością nikt nie będzie. Polecam z ręką na sercu.
Słowa uznania kieruję do mojej pełnej optymizmu, dobrej energii koleżanki Asi.
Cieszę się, że udało się wspólnie przemierzać kilometry, podziwiać krajobrazy, rozmawiać, śmiać się.
Podejrzewam, że bez Ciebie nie znalazłbym w sobie tyle motywacji, aby jeździć w tym czasie.
Dziękuję Tobie za świetnie spędzony czas. Serdecznie Ciebie pozdrawiam :-)
- DST 50.00km
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 lipca 2018
Niedzielna przejażdżka
Kaszubskie pola © panther
Kaszubskie widoczki © panther
Leśne drogi © panther
- DST 50.57km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 lipca 2018
Po okolicznych lasach
Leśne drogi © panther
Trening w lesie © panther
- DST 31.02km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 lipca 2018
50-tka przed obiadem
Okolice wsi Zawory © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
- DST 52.11km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze