Niedziela, 5 listopada 2017
Jesienne krajobrazy
Dzisiejsza, pierwsza listopadowa przejażdżka odbyła się w bardzo sprzyjających warunkach pogodowych.
Kilkakrotnie upewniałem się czy rzeczywiście aura ma sprzyjać. Na szczęście już wczesnym rankiem wiedziałem, że tak będzie.
Nie zastanawiałem się wcale nad przebiegiem trasy, bo nie jest istotne dokąd się wybierasz. Ważne, że w ogóle jedziesz.
Leśny staw © panther
Barwy jesieni © panther
Dywan z liści © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Zdjęcie zrobione od niechcenia © panther
Powrót w stronę domu © panther
Już kilkakrotnie spotkałem się z pytaniem dotyczącym mojego rowerowego hobby. Niektórzy pytają dlaczego jeżdżę, jaki w tym cel?
Odpowiadam zazwyczaj, że ta forma aktywności jest dla mnie najbardziej odpowiednia. Ruszam się, pobudzam organizm do działania,
do tego poznaję ciekawe miejsca, niekiedy takie, które znajdują się niedaleko domu, ale niezmiernie trudno dotrzeć do nich autem a na piechotę niekoniecznie wystarczyć może czasu i sił. Łączę przyjemne z pożytecznym - tak odpowiadam.
Co bardziej dociekliwi, wiedząc o mojej pasji zadają już pytania bardziej szczegółowe. Dlaczego w tym roku mniej jeżdżę?
Tutaj odpowiedź wymaga większego zastanowienia się, bo oczywista nie jest. Czynników składających się na mniejszą aktywność jest kilka, są one jednak ze sobą ściśle związane. W tym roku pogoda nie rozpieszcza. To chyba wiedzą nie tylko rowerzyści. Jednak nie jest to wytłumaczeniem. Przecież ciągle nie pada? Prawda, ale nawet gdy nie pada nie zawsze można robić to, co się lubi.
Na pierwszym miejscu jednak obowiązki a tych niestety nie ubywa, mam wrażenie, że jest nawet przeciwnie, dochodzą kolejne.
Proszę jednak nie myśleć, że pracuję ponad siły. Nic takiego! Jednak są chwile, że pasja schodzi na drugi plan. Nie tylko ja i to co lubię jest najważniejsze. Trzeba i to jak najczęściej patrzeć dalej niż własny czubek nosa. Niezmiernie trudne dla niektórych...
Życie prywatne też nie pozostaje bez wpływu na rodzaj spędzania czasu. Nie wszyscy muszą lubić jeździć! Trzeba się z tym pogodzić.
No, ale dzisiaj nie byłoby żadnego wytłumaczenia, gdybym nie wsiadł na rower :-)
Kilkakrotnie upewniałem się czy rzeczywiście aura ma sprzyjać. Na szczęście już wczesnym rankiem wiedziałem, że tak będzie.
Nie zastanawiałem się wcale nad przebiegiem trasy, bo nie jest istotne dokąd się wybierasz. Ważne, że w ogóle jedziesz.
Leśny staw © panther
Barwy jesieni © panther
Dywan z liści © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Zdjęcie zrobione od niechcenia © panther
Powrót w stronę domu © panther
Już kilkakrotnie spotkałem się z pytaniem dotyczącym mojego rowerowego hobby. Niektórzy pytają dlaczego jeżdżę, jaki w tym cel?
Odpowiadam zazwyczaj, że ta forma aktywności jest dla mnie najbardziej odpowiednia. Ruszam się, pobudzam organizm do działania,
do tego poznaję ciekawe miejsca, niekiedy takie, które znajdują się niedaleko domu, ale niezmiernie trudno dotrzeć do nich autem a na piechotę niekoniecznie wystarczyć może czasu i sił. Łączę przyjemne z pożytecznym - tak odpowiadam.
Co bardziej dociekliwi, wiedząc o mojej pasji zadają już pytania bardziej szczegółowe. Dlaczego w tym roku mniej jeżdżę?
Tutaj odpowiedź wymaga większego zastanowienia się, bo oczywista nie jest. Czynników składających się na mniejszą aktywność jest kilka, są one jednak ze sobą ściśle związane. W tym roku pogoda nie rozpieszcza. To chyba wiedzą nie tylko rowerzyści. Jednak nie jest to wytłumaczeniem. Przecież ciągle nie pada? Prawda, ale nawet gdy nie pada nie zawsze można robić to, co się lubi.
Na pierwszym miejscu jednak obowiązki a tych niestety nie ubywa, mam wrażenie, że jest nawet przeciwnie, dochodzą kolejne.
Proszę jednak nie myśleć, że pracuję ponad siły. Nic takiego! Jednak są chwile, że pasja schodzi na drugi plan. Nie tylko ja i to co lubię jest najważniejsze. Trzeba i to jak najczęściej patrzeć dalej niż własny czubek nosa. Niezmiernie trudne dla niektórych...
Życie prywatne też nie pozostaje bez wpływu na rodzaj spędzania czasu. Nie wszyscy muszą lubić jeździć! Trzeba się z tym pogodzić.
No, ale dzisiaj nie byłoby żadnego wytłumaczenia, gdybym nie wsiadł na rower :-)
- DST 53.51km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 października 2017
Pogodowy przekładaniec
Rozmawiałem z wieloma osobami na temat tegorocznego sezonu rowerowego. Wnioski następujące.
Nikt nie pamięta tak złego pod względem pogody roku. Nie sposób się nie zgodzić, no chyba, że ktoś mieszka na południu Europy.
Pogoda nie tylko rowerzystom spędzała sen z powiek. Rolnicy. osoby prowadzące biznes związany z turystyką również nie należą do grupy osób szczególnie z aury za oknem zadowolonych. Sprzedaż rowerów, tutaj nie było tak aż tak źle. W "moim" salonie i serwisie rowerowym sprzedano bardzo zbliżoną ilość rowerów w porównaniu z sezonem poprzednim. Tylko sprzedaż akcesoriów zdecydowanie poniżej wyznaczonego planu. Cóż się dziwić. Korby, kasety, adaptery, manetki, dętki, opony nie będą się zużywać, gdy się nie jeździ.
Po długiej, trzytygodniowej nieobecności udało się wsiąść na rower i wykonać upragnioną przejażdżkę rowerową starymi trasami.
Wczesnym rankiem pogoda nie napawała optymizmem, jak to często w niedzielę bywa opad przelotny wystąpił.
Na szczęście słońce zaczęło wychodzić zza chmur i kwadrans po godzinie 10-tej ruszyłem z domu przed siebie.
Rozgrzewka w lesie © panther
Jesienne widoczki © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Zbiera się na deszcz © panther
Leśna serpentynka © panther
Jadąc w stronę Kartuz © panther
Do 25 przejechanego kilometra jechało się dobrze, komfortowo. Zachmurzenie częściowe, wiatr dość silny, ale w lesie nie przeszkadzał.
W lasach, biorąc pod uwagę porę roku i poranny deszczyk błota nie zabrakło. To oczywiście żadna nowość. na czwartym zdjęciu widać gromadzące się czarne chmury, z których zaczęło na początku bardzo delikatnie kropić, aby już po 5 minutach zlać mnie niemal do suchej nitki. Jechało się w takich warunkach niedobrze. Do tego wszystkiego zerwał się porywisty wiatr, który w połączeniu z ulewą dał mi się mocno we znaki. Dojechałem do przystanku autobusowego. Zrobiłem przerwę na batonika i nadal w deszczu, już zdecydowanie łagodniejszym kierowałem się w stronę domu. Minęła mi nieco ochota na dalsze kręcenie w przemoczonych ubraniach.
Zadowolić się musiałem nieco krótszą przejażdżką. Mimo trudności warto było. Czas "do obiadu" uważam za pozytywnie spędzony ;-)
Nikt nie pamięta tak złego pod względem pogody roku. Nie sposób się nie zgodzić, no chyba, że ktoś mieszka na południu Europy.
Pogoda nie tylko rowerzystom spędzała sen z powiek. Rolnicy. osoby prowadzące biznes związany z turystyką również nie należą do grupy osób szczególnie z aury za oknem zadowolonych. Sprzedaż rowerów, tutaj nie było tak aż tak źle. W "moim" salonie i serwisie rowerowym sprzedano bardzo zbliżoną ilość rowerów w porównaniu z sezonem poprzednim. Tylko sprzedaż akcesoriów zdecydowanie poniżej wyznaczonego planu. Cóż się dziwić. Korby, kasety, adaptery, manetki, dętki, opony nie będą się zużywać, gdy się nie jeździ.
Po długiej, trzytygodniowej nieobecności udało się wsiąść na rower i wykonać upragnioną przejażdżkę rowerową starymi trasami.
Wczesnym rankiem pogoda nie napawała optymizmem, jak to często w niedzielę bywa opad przelotny wystąpił.
Na szczęście słońce zaczęło wychodzić zza chmur i kwadrans po godzinie 10-tej ruszyłem z domu przed siebie.
Rozgrzewka w lesie © panther
Jesienne widoczki © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Zbiera się na deszcz © panther
Leśna serpentynka © panther
Jadąc w stronę Kartuz © panther
Do 25 przejechanego kilometra jechało się dobrze, komfortowo. Zachmurzenie częściowe, wiatr dość silny, ale w lesie nie przeszkadzał.
W lasach, biorąc pod uwagę porę roku i poranny deszczyk błota nie zabrakło. To oczywiście żadna nowość. na czwartym zdjęciu widać gromadzące się czarne chmury, z których zaczęło na początku bardzo delikatnie kropić, aby już po 5 minutach zlać mnie niemal do suchej nitki. Jechało się w takich warunkach niedobrze. Do tego wszystkiego zerwał się porywisty wiatr, który w połączeniu z ulewą dał mi się mocno we znaki. Dojechałem do przystanku autobusowego. Zrobiłem przerwę na batonika i nadal w deszczu, już zdecydowanie łagodniejszym kierowałem się w stronę domu. Minęła mi nieco ochota na dalsze kręcenie w przemoczonych ubraniach.
Zadowolić się musiałem nieco krótszą przejażdżką. Mimo trudności warto było. Czas "do obiadu" uważam za pozytywnie spędzony ;-)
- DST 40.63km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 września 2017
Wrześniowe promienie słońca
Ze względu na ilość pracy, nie tylko tej zawodowej czasu na jakiekolwiek wyjazdy rowerowe nie miałem.
Pogoda w tym roku również nie jest sprzymierzeńcem aktywności rowerowej.
Szczerze mówiąc nie pamiętam tak parszywej aury za oknem, jak w roku obecnym.
Na szczęście co jakiś weekend trafiają się lepsze, pogodne dni i można troszkę pokręcić. Tak było dziś.
Kaszubskie krajobrazy © panther
Nad Jeziorem Ostrzyckim © panther
W Chmielnie bez turystów © panther
Nad Jeziorem Kłodno © panther
Zbliża się już jesień :-) © panther
Dzisiejszy wyjazd był mi bardzo potrzebny. Ostatni raz jeździłem prawie miesiąc temu...
Radość z dzisiejszej przejażdżki jest ogromna. Powrót do tego, co się lubi i na co się długo czeka dostarcza dobrej energii.
Pogoda w tym roku również nie jest sprzymierzeńcem aktywności rowerowej.
Szczerze mówiąc nie pamiętam tak parszywej aury za oknem, jak w roku obecnym.
Na szczęście co jakiś weekend trafiają się lepsze, pogodne dni i można troszkę pokręcić. Tak było dziś.
Kaszubskie krajobrazy © panther
Nad Jeziorem Ostrzyckim © panther
W Chmielnie bez turystów © panther
Nad Jeziorem Kłodno © panther
Zbliża się już jesień :-) © panther
Dzisiejszy wyjazd był mi bardzo potrzebny. Ostatni raz jeździłem prawie miesiąc temu...
Radość z dzisiejszej przejażdżki jest ogromna. Powrót do tego, co się lubi i na co się długo czeka dostarcza dobrej energii.
- DST 53.16km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 sierpnia 2017
Niedziela w towarzystwie
Kontuzje różnego typu wykluczyły z aktywnego nabijania kilometrów dwójkę moich znajomych.
Pech, do tego bardzo duży. Oby problemy ze zdrowiem jak najszybciej im minęły. Tego szczerze im życzę.
Jednak już wczoraj, po raz drugi w tym sezonie na przejażdżkę umówiłem się z dawnym absolwentem szkoły, w której uczę.
Pogoda dopisywała i o 10 spotkaliśmy się w umówionym miejscu i we dwójkę przemierzaliśmy nasze malownicze Kaszuby.
Nad Jeziorem Białym, okolice Pomieczyńskiej Huty © panther
Widok na Jezioro Białe, ale już w Chmielnie © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Niezorientowanym chcę wytłumaczyć, że niektóre nazwy jezior na Kaszubach ( pewnie nie tylko na nich ) powtarzają się.
Stąd też Jezioro Białe w okolicach Pomieczyńskiej Huty, jak również w uroczej kaszubskiej wiosce o nazwie Chmielno.
Mojemu kompanowi dzisiejszej przejażdżki dziękuję za dotrzymanie towarzystwa.
Wszystkim życzę udanej niedzieli i dobrego nadchodzącego tygodnia. Pozdrawiam serdecznie.
Pech, do tego bardzo duży. Oby problemy ze zdrowiem jak najszybciej im minęły. Tego szczerze im życzę.
Jednak już wczoraj, po raz drugi w tym sezonie na przejażdżkę umówiłem się z dawnym absolwentem szkoły, w której uczę.
Pogoda dopisywała i o 10 spotkaliśmy się w umówionym miejscu i we dwójkę przemierzaliśmy nasze malownicze Kaszuby.
Nad Jeziorem Białym, okolice Pomieczyńskiej Huty © panther
Widok na Jezioro Białe, ale już w Chmielnie © panther
Kaszubskie krajobrazy © panther
Niezorientowanym chcę wytłumaczyć, że niektóre nazwy jezior na Kaszubach ( pewnie nie tylko na nich ) powtarzają się.
Stąd też Jezioro Białe w okolicach Pomieczyńskiej Huty, jak również w uroczej kaszubskiej wiosce o nazwie Chmielno.
Mojemu kompanowi dzisiejszej przejażdżki dziękuję za dotrzymanie towarzystwa.
Wszystkim życzę udanej niedzieli i dobrego nadchodzącego tygodnia. Pozdrawiam serdecznie.
- DST 64.54km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 sierpnia 2017
Późne popołudnie
Kaszubskie krajobrazy :-) © panther
Kaszubskie widoki :-) © panther
- DST 40.26km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 sierpnia 2017
15 sierpnia 2017
Na dzisiejszy dzień czekałem już od niedzieli. Dlaczego aż tak długo? Już tłumaczę.
Końcówka poprzedniego tygodnia na Kaszubach do szczęśliwych nie należała. Przechodzące nawałnice narobiły bardzo wielu szkód.
Pierwszy raz w życiu miałem wrażenie, że nad moim domem przez ponad godzinę latają bombowce. Hałas, potężny wiatr, błyskawice.
W takich warunkach nie dało się spać. Kolejny dzień to liczenie strat. Na szczęście u nie było żadnych. Odetchnąłem.
Okolice Kartuz wyglądały już nieco inaczej. Na drogach powalone drzewa, wiele gospodarstw bez prądu. Smutna rzeczywistość.
W powiecie kartuskim sytuacja nie wyglądała najgorzej. Myślę, że powiaty kościerski, chojnicki, bytowski, czerski ucierpiały bardziej.
Chylę czoła przed strażakami ze wszystkich jednostek za wysiłek, pomoc, które nieśli poszkodowanym w nawałnicach.
Dzisiaj na przejażdżkę w moich okolicach umówiłem się z absolwentem szkoły, w której uczę.
Kaszubskie widoki :-) © panther
Rezerwat "Ostrzycki las" po nawałnicach © panther
Nad Jeziorem Dąbrowskim © panther
Jezioro Raduńskie Górne © panther
Widok na Jezioro Raduńskie Dolne © panther
Dożynki gminne - Wygoda Łączyńska © panther
Dożynki gminy Stężyca - miejscowość Wygoda Łączyńska © panther
W tle kościół pod wezwaniem Świętego Józefa © panther
Na drugim zdjęciu od góry widać zniszczenia poczynione w rezerwacie "Ostrzycki las" Zdjęcie nie oddaje skali strat.
Pozostałe zdjęcia to taka codzienność w moich okolicach. Jeziora, pola, lasy. W miejscowości Wygoda Łączyńska udało się trafić na
dożynki gminne, gminy Stężyca. Trafiliśmy do tej miejscowości tuż po uroczystej mszy świętej. Trzy ostatnie zdjęcia w pewien
sposób oddają koloryt lokalnych, gminnych uroczystości. Na dalsze atrakcje nie czekaliśmy. Czas nieco naglił.
Dziękuję Maćkowi za aktywnie spędzone trzy godziny dzisiejszego dnia. Miło było się spotkać i wspólnie pojeździć.
Końcówka poprzedniego tygodnia na Kaszubach do szczęśliwych nie należała. Przechodzące nawałnice narobiły bardzo wielu szkód.
Pierwszy raz w życiu miałem wrażenie, że nad moim domem przez ponad godzinę latają bombowce. Hałas, potężny wiatr, błyskawice.
W takich warunkach nie dało się spać. Kolejny dzień to liczenie strat. Na szczęście u nie było żadnych. Odetchnąłem.
Okolice Kartuz wyglądały już nieco inaczej. Na drogach powalone drzewa, wiele gospodarstw bez prądu. Smutna rzeczywistość.
W powiecie kartuskim sytuacja nie wyglądała najgorzej. Myślę, że powiaty kościerski, chojnicki, bytowski, czerski ucierpiały bardziej.
Chylę czoła przed strażakami ze wszystkich jednostek za wysiłek, pomoc, które nieśli poszkodowanym w nawałnicach.
Dzisiaj na przejażdżkę w moich okolicach umówiłem się z absolwentem szkoły, w której uczę.
Kaszubskie widoki :-) © panther
Rezerwat "Ostrzycki las" po nawałnicach © panther
Nad Jeziorem Dąbrowskim © panther
Jezioro Raduńskie Górne © panther
Widok na Jezioro Raduńskie Dolne © panther
Dożynki gminne - Wygoda Łączyńska © panther
Dożynki gminy Stężyca - miejscowość Wygoda Łączyńska © panther
W tle kościół pod wezwaniem Świętego Józefa © panther
Na drugim zdjęciu od góry widać zniszczenia poczynione w rezerwacie "Ostrzycki las" Zdjęcie nie oddaje skali strat.
Pozostałe zdjęcia to taka codzienność w moich okolicach. Jeziora, pola, lasy. W miejscowości Wygoda Łączyńska udało się trafić na
dożynki gminne, gminy Stężyca. Trafiliśmy do tej miejscowości tuż po uroczystej mszy świętej. Trzy ostatnie zdjęcia w pewien
sposób oddają koloryt lokalnych, gminnych uroczystości. Na dalsze atrakcje nie czekaliśmy. Czas nieco naglił.
Dziękuję Maćkowi za aktywnie spędzone trzy godziny dzisiejszego dnia. Miło było się spotkać i wspólnie pojeździć.
- DST 72.65km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 sierpnia 2017
Pomimo przeciwieństw
Plany na dzisiejszy dzień były zdecydowanie inne. Miałem jeździć w towarzystwie.
Niestety okazało się, że na pewne sprawy nie mamy żadnego wpływu.
Obowiązki, nagłe wypadki, ważne sprawy, dolegliwości zdrowotne. Tak niestety bywa.
Mimo lekkiej rezygnacji, postanowiłem pojechać, jak to zazwyczaj bywa samotnie.
Rozgrzewka przebiegała godnie :-) © panther
Całkiem ładne widoczki © panther
Dodam tylko, że mimo wielu przeszkód udało się wygospodarować dwie godziny na ulubione hobby.
Niestety okazało się, że na pewne sprawy nie mamy żadnego wpływu.
Obowiązki, nagłe wypadki, ważne sprawy, dolegliwości zdrowotne. Tak niestety bywa.
Mimo lekkiej rezygnacji, postanowiłem pojechać, jak to zazwyczaj bywa samotnie.
Rozgrzewka przebiegała godnie :-) © panther
Całkiem ładne widoczki © panther
Dodam tylko, że mimo wielu przeszkód udało się wygospodarować dwie godziny na ulubione hobby.
- DST 42.34km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 sierpnia 2017
Nowe serce :-)
Proszę nie sugerować się tytułem dzisiejszego posta. Z moim sercem wszystko jest w porządku.
Post dotyczyć będzie zmian, których dokonałem w zakupionym całkiem niedawno rowerze.
Dotyczy modelu Kross Level B8. Zmiana dotyczy, jak się domyślacie napędu. Nastąpiły jakiś czas temu.
Najpierw jednak przedstawie kilka zdjęć z moich okolic. Pogoda w końcu zaczęła dopisywać.
Nie pada już chyba drugi dzień. Do tej pory dni bez opadów mogłem policzyć na palcach jednej ręki...
Pogoda zdecydowanie dopisuje © panther
Nad Jeziorem Kłodno w Chmielnie © panther
Gatunki ryb wystepujące w jeziorze Kłodno © panther
Powrót w stronę domu © panther
Teraz przejdźmy do sedna sprawy. Dlaczego podjąłem decyzję o zmianie napędu ?
Przyczyna była bardzo prosta. Napęd 1 x 11, moim zdaniem nie jest dobrym rozwiązaniem dla amatora.
Nie mam i tak naprawdę nigdy nie chciałem brać udziału w maratonach, wyścigach itd.
Przy wyborze roweru jednak zabrakło zdrowego rozsądku. Chciałem 29" kupić koniecznie i basta !!!
Po przejechaniu około 500 kilometrów przekonałem się, że ten napęd to nie jest, o co mi chodziło.
Postanowiłem nie próżnować, oddać rower do serwisu i polegać na fachowości moich wieloletnich serwisantów.
Co wymieniono w rowerze:
- manetka lewa przód SLX, koszt 107 złotych
- przerzutka przód XT, koszt 130 złotych
- adapter przerzutki przedniej, koszt 59 złotych
- korba SLX, dwa blaty, koszt 380 złotych
- hamulce hydrauliczne XT, komplet, koszt 680 złotych
- robocizna, koszt 90 złotych.
Koszt ogólny wyniósł 1446 złotych. Odliczyć mogę sprzedaż seryjnych hamulców. Sprzedałem je za 190 złotych,
pozbyłem się też seryjnej korby ( jeden blat) za 250 złotych. Czyli koszty "zabawy" w poprawianie fabryki to 1006 złotych.
Przedstawię też kilka fotek roweru, już po dokonanych zmianach.
Kross Level B8 po dużych zmianach © panther
Hamulce XT + manetka zmiany przerzutek © panther
Przerzutka przednia XT, korba SLX - dwa blaty © panther
Obecnie jeździ się zdecydowanie lepiej. Przejście ze starego, już sprzedanego Krossa Level A7, który był 3 x 9, na fabrycznie
skonfigurowanego Level B8, 1 x 11, mówiąc delikatnie nie było roztropnym posunięciem. Biję się szczerze w piersi.
No i jak to w życiu bywa, za błędy, nieprzemyślane decyzje trzeba płacić. Niekiedy nawet dosyć sporo.
Szczerze powiedziawszy dziwię się producentom, zwłaszcza Krossowi, że w tak dziwaczny sposób konfiguruje modele.
Rower fabrycznie kosztuje 4.999 złotych, przy dobrych wiatrach można cenę negocjować i obniżyć.
Dziwi mnie jednak, że wkładając porządny już amortyzator RockShox Reba RL, brakuje manetki blokady w kierownicy...
Uważam, że producent robi zasadniczy błąd właśnie tak konfigurując ten model. Dlaczego?
Zawodnicy, którzy nawet amatorsko startują w zawodach XC, MTB używają rowerów znacznie droższych, karbonowych,
posiadających zdecydowanie lepszy osprzęt. Ceny tych rowerów szybują zdecydowanie ponad 10.000 złotych.
Więc czy jest sens pakowania do Level B8 napędu 1 x 11 ? Moim zdaniem zdecydowanie nie.
Pozdrawiam wszystkich tych, którzy poświęcili czas na przeczytanie wpisu.
P.S Mam nadzieję, że z "poprawionym" rowerem przemierzać szczęśliwie będę wiele kilometrów :-)
Post dotyczyć będzie zmian, których dokonałem w zakupionym całkiem niedawno rowerze.
Dotyczy modelu Kross Level B8. Zmiana dotyczy, jak się domyślacie napędu. Nastąpiły jakiś czas temu.
Najpierw jednak przedstawie kilka zdjęć z moich okolic. Pogoda w końcu zaczęła dopisywać.
Nie pada już chyba drugi dzień. Do tej pory dni bez opadów mogłem policzyć na palcach jednej ręki...
Pogoda zdecydowanie dopisuje © panther
Nad Jeziorem Kłodno w Chmielnie © panther
Gatunki ryb wystepujące w jeziorze Kłodno © panther
Powrót w stronę domu © panther
Teraz przejdźmy do sedna sprawy. Dlaczego podjąłem decyzję o zmianie napędu ?
Przyczyna była bardzo prosta. Napęd 1 x 11, moim zdaniem nie jest dobrym rozwiązaniem dla amatora.
Nie mam i tak naprawdę nigdy nie chciałem brać udziału w maratonach, wyścigach itd.
Przy wyborze roweru jednak zabrakło zdrowego rozsądku. Chciałem 29" kupić koniecznie i basta !!!
Po przejechaniu około 500 kilometrów przekonałem się, że ten napęd to nie jest, o co mi chodziło.
Postanowiłem nie próżnować, oddać rower do serwisu i polegać na fachowości moich wieloletnich serwisantów.
Co wymieniono w rowerze:
- manetka lewa przód SLX, koszt 107 złotych
- przerzutka przód XT, koszt 130 złotych
- adapter przerzutki przedniej, koszt 59 złotych
- korba SLX, dwa blaty, koszt 380 złotych
- hamulce hydrauliczne XT, komplet, koszt 680 złotych
- robocizna, koszt 90 złotych.
Koszt ogólny wyniósł 1446 złotych. Odliczyć mogę sprzedaż seryjnych hamulców. Sprzedałem je za 190 złotych,
pozbyłem się też seryjnej korby ( jeden blat) za 250 złotych. Czyli koszty "zabawy" w poprawianie fabryki to 1006 złotych.
Przedstawię też kilka fotek roweru, już po dokonanych zmianach.
Kross Level B8 po dużych zmianach © panther
Hamulce XT + manetka zmiany przerzutek © panther
Przerzutka przednia XT, korba SLX - dwa blaty © panther
Obecnie jeździ się zdecydowanie lepiej. Przejście ze starego, już sprzedanego Krossa Level A7, który był 3 x 9, na fabrycznie
skonfigurowanego Level B8, 1 x 11, mówiąc delikatnie nie było roztropnym posunięciem. Biję się szczerze w piersi.
No i jak to w życiu bywa, za błędy, nieprzemyślane decyzje trzeba płacić. Niekiedy nawet dosyć sporo.
Szczerze powiedziawszy dziwię się producentom, zwłaszcza Krossowi, że w tak dziwaczny sposób konfiguruje modele.
Rower fabrycznie kosztuje 4.999 złotych, przy dobrych wiatrach można cenę negocjować i obniżyć.
Dziwi mnie jednak, że wkładając porządny już amortyzator RockShox Reba RL, brakuje manetki blokady w kierownicy...
Uważam, że producent robi zasadniczy błąd właśnie tak konfigurując ten model. Dlaczego?
Zawodnicy, którzy nawet amatorsko startują w zawodach XC, MTB używają rowerów znacznie droższych, karbonowych,
posiadających zdecydowanie lepszy osprzęt. Ceny tych rowerów szybują zdecydowanie ponad 10.000 złotych.
Więc czy jest sens pakowania do Level B8 napędu 1 x 11 ? Moim zdaniem zdecydowanie nie.
Pozdrawiam wszystkich tych, którzy poświęcili czas na przeczytanie wpisu.
P.S Mam nadzieję, że z "poprawionym" rowerem przemierzać szczęśliwie będę wiele kilometrów :-)
- DST 50.84km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 sierpnia 2017
Myśli różne...
Niedziela, 16 lipca 2017
Przed obiadem
Kaszubskie krajobrazy © panther
Kaszubskie widoki © panther
Polne drogi na Kaszubach Środkowych © panther
Kaszubskie jeziora © panther
Widok na Jezioro Kłodno © panther
- DST 53.45km
- Sprzęt Kross Level B8
- Aktywność Jazda na rowerze