Sobota, 3 maja 2025
Kategoria Biały
03.05.2025/ Testowanie nowego nabytku
Już od roku, może nawet dłuższego okresu czasu zamierzałem kupić kolejny rower.
Tym razem nie miał to być żaden gravel, czy nawet góral. Szykowałem się z zamiarem kupna roweru crossowego/trekkingowego.
Skąd taki pomysł? Ot tak, po prostu nie lubię za mocno podążać za utartymi schematami i modą...
Pierwszy rower, który dał impuls mojej wielkiej przygodzie rowerowej był Panther TR-555. Od którego też mój nick w społeczności bikestats.
Prawda, że oryginalnie ;-) To właśnie na nim przejechałem swoje pierwsze tysiące kilometrów, zanim trafiłem tutaj.
Statystyki przejechanych kilometrów na tym rowerze są tylko cząstkowe, ponieważ profil w społeczności założyłem dopiero w 2012 roku.
Wspominam z nostalgią ten rower, bo od niego wszystko zaczęło się i docierałem na nim w takie miejsca, że gdy o tym pomyślę, to mówiąc szczerze zastanawiam się, jak mogłem na nim jeździć w głębokich koleinach, błocie, piasku, wąskimi leśnymi ścieżkami.
Potrzebowałem kolejnego roweru, porządnego do jazdy po lesie, w błocie itd.
Wybór padł na Krossa Level A7, jeszcze na 26" kołach. Uwielbiałem ten rower. Na nim docierałem do miejsc, które trudno znaleźć na mapie.
Jazda w błocie, po mokrych liściach i kałużach zaczęła sprawiać mocną frajdę i stała się tym na co czekałem w każdej wolnej chwili...
Miałem apetyt na więcej i zacząłem myśleć o kolarzówce. Kupiłem używaną i powiem szczerze, że nie zaiskrzyło między nami. Bywa i tak.
W garażu stały już 3 rowery. Brakowało miejsca na sprzęty gospodarstwa domowego.
Postanowiłem sprzedać rower trekkingowy. Poszedł do męża koleżanki z pracy i służy do dzisiaj. Chociaż nikt aż tak, jak ja dawniej nie dba o niego...
Kolarzówka...okazała się nie tym, czego oczekiwałem. Jazda po asfaltach i stałe zmaganie się z kierowcami VW, BMW i Audi, którzy wyprzedzali na gazetę
to zdecydowanie nie moja bajka. Postanowiłem sprzedać. Wszyscy w domu odetchnęli z ulgą i byli zdania, że podjąłem najlepszą rowerową decyzję pozbywając się jej z garażu.
Został tylko góral, poczciwy Level A7 od Krossa.
Nastąpiła era 29", a ja nadal przemierzałem na swoich 26" kolejne kilometry i było mi z tym dobrze.
Jednak nastąpił dzień, w którym umówiłem się na wspólną jazdę z dwójką znajomych.
Oni już na pięknych 29" od Canyona ( posiadają do dzisiaj ), ja na swoim 26" "maleństwie"...
Przejechałem się na rowerze znajomej i stwierdziłem, że jednak różnica jest i będę rozważać kupno 29".
Nie czekałem długo. Zamówiłem Krossa Level B8. Pozostałem wierny marce ;-) "Maleństwo" poszło do kuzynki.
Oczywiście w moim nabytku dokonałem małych zmian. Wstawiłem lepsze hamulce, dwa zamiast jednego blata.
Niestety tak się złożyło, że nie wykorzystywałem potencjału tego roweru. Zauważyłem, że nie czuję już radości z jazdy.
Pojawiają się jakieś urazy, kontuzje. Generalnie miałem nieco problemów ze zdrowiem a motywacja opuściła mnie całkowicie.
Było źle. Po okresie stagnacji, braku chęci do kręcenia wpadłem na pomysł, że może rower z napędem elektrycznym pomoże
wrócić do nabijania kilometrów i pomoże odzyskać motywację.
Stało się. Kupiłem rower ze wspomaganiem. Nie chciałem wydawać na niego majątku, więc wybór padł na Funbika Thron.
To niewyszukany rower na chińskich komponentach. Składany we Wrocławiu lub okolicach.
Poczyniłem kilka modyfikacji w rowerze i zacząłem na nowo jeździć. Wróciła chęć do jazdy, znacznie większa ich częstotliwość.
Mimo, że nie jestem zwolennikiem "elektryków" przyznać muszę, że spełnił on swoją funkcję.
Przede wszystkim wróciłem do jazdy na rowerze. Wspomaganie elektryczne wykorzystuję w małym stopniu.
Jeżdżę w tzw. "trybie eko", który w sposób najmniejszy z możliwych wspomaga jazdę.
Kross Level B8 w tym czasie poszedł praktycznie na bezrobotne. Żal było patrzeć, jak tak stoi w garażu.
Był ładnie doposażony, udoskonalony. Zawsze o niego dbałem ( jak o wszystkie rowery).
Wystawiłem na OLX i szybko znalazł nabywcę. Pojechał do Sochaczewa do rodzinki, w której wszyscy lubią kręcić korbą :-)
Został tylko "Chińczyk" i myślę, że pięknie wywiązał się ze swego zadania. Jednak z elektrykami jest jeden, a nawet więcej
rzeczy, które stanowią akurat dla mnie problem. Są ciężkie, mają ograniczony zasięg. Gdy złapiesz na trasie kapcia, to
musi nastąpić cala "akcja logistyczna". Mój ma silnik w tylnym kole, więc jest trochę roboty podczas zdejmowania koła,
rozłączania napędu, składania itd. Reasumując nie lubię właśnie tego i stanowi to dla mnie kluczową wadę.
Pojemność baterii zaczyna już zdecydowanie spadać. Na początku, w pierwszym roku eksploatacji jedno ładowanie
wystarczało na 90-105 km, po roku 75-90 km, a teraz waha się w przedziale 65-80 km.
Przypominam, że jeżdżę tylko w trybie "eko" a co byłoby, gdybym jeździł w "normal" lub "turbo"?
Nie zamierzam go sprzedawać, ponieważ czasami będzie służył w dojazdach do pracy, czy też sporadycznych
przejażdżkach ze szwagrem po kaszubskich bezdrożach.
Kilka słów o nowym nabytku. Kupiłem ponieważ:
- przypomina nieco pierwszy rower, chociaż ma zdecydowanie lepszy osprzęt
- podoba mi się wizualnie ( jasne malowanie, geometria ramy)
- nie ma ograniczenia w postaci baterii ( pojemność, planowanie trasy )
- waży 14 kg, szybko zdemontujesz przednie koło i wsadzisz do bagażnika auta
- atrakcyjna cena w stosunku do jakości i osprzętu
Czy spełni swoją rolę? Zależy od wielu czynników. Przede wszystkim od wolnego czasu.
Gdy będę miał go więcej, to z pewnością będę siadał na niego.
Gdy będzie czasu brakować, to używać będę " Chińczyka"
A teraz kilka zdjęć z dzisiejszej testowej trasy.

Cube Nature Pro - nowy nabytek © panther

Widok na kartuska kolegiatę © panther

Leśne drogi © panther

Świeża , wiosenna zieleń © panther
Tym razem nie miał to być żaden gravel, czy nawet góral. Szykowałem się z zamiarem kupna roweru crossowego/trekkingowego.
Skąd taki pomysł? Ot tak, po prostu nie lubię za mocno podążać za utartymi schematami i modą...
Pierwszy rower, który dał impuls mojej wielkiej przygodzie rowerowej był Panther TR-555. Od którego też mój nick w społeczności bikestats.
Prawda, że oryginalnie ;-) To właśnie na nim przejechałem swoje pierwsze tysiące kilometrów, zanim trafiłem tutaj.
Statystyki przejechanych kilometrów na tym rowerze są tylko cząstkowe, ponieważ profil w społeczności założyłem dopiero w 2012 roku.
Wspominam z nostalgią ten rower, bo od niego wszystko zaczęło się i docierałem na nim w takie miejsca, że gdy o tym pomyślę, to mówiąc szczerze zastanawiam się, jak mogłem na nim jeździć w głębokich koleinach, błocie, piasku, wąskimi leśnymi ścieżkami.
Potrzebowałem kolejnego roweru, porządnego do jazdy po lesie, w błocie itd.
Wybór padł na Krossa Level A7, jeszcze na 26" kołach. Uwielbiałem ten rower. Na nim docierałem do miejsc, które trudno znaleźć na mapie.
Jazda w błocie, po mokrych liściach i kałużach zaczęła sprawiać mocną frajdę i stała się tym na co czekałem w każdej wolnej chwili...
Miałem apetyt na więcej i zacząłem myśleć o kolarzówce. Kupiłem używaną i powiem szczerze, że nie zaiskrzyło między nami. Bywa i tak.
W garażu stały już 3 rowery. Brakowało miejsca na sprzęty gospodarstwa domowego.
Postanowiłem sprzedać rower trekkingowy. Poszedł do męża koleżanki z pracy i służy do dzisiaj. Chociaż nikt aż tak, jak ja dawniej nie dba o niego...
Kolarzówka...okazała się nie tym, czego oczekiwałem. Jazda po asfaltach i stałe zmaganie się z kierowcami VW, BMW i Audi, którzy wyprzedzali na gazetę
to zdecydowanie nie moja bajka. Postanowiłem sprzedać. Wszyscy w domu odetchnęli z ulgą i byli zdania, że podjąłem najlepszą rowerową decyzję pozbywając się jej z garażu.
Został tylko góral, poczciwy Level A7 od Krossa.
Nastąpiła era 29", a ja nadal przemierzałem na swoich 26" kolejne kilometry i było mi z tym dobrze.
Jednak nastąpił dzień, w którym umówiłem się na wspólną jazdę z dwójką znajomych.
Oni już na pięknych 29" od Canyona ( posiadają do dzisiaj ), ja na swoim 26" "maleństwie"...
Przejechałem się na rowerze znajomej i stwierdziłem, że jednak różnica jest i będę rozważać kupno 29".
Nie czekałem długo. Zamówiłem Krossa Level B8. Pozostałem wierny marce ;-) "Maleństwo" poszło do kuzynki.
Oczywiście w moim nabytku dokonałem małych zmian. Wstawiłem lepsze hamulce, dwa zamiast jednego blata.
Niestety tak się złożyło, że nie wykorzystywałem potencjału tego roweru. Zauważyłem, że nie czuję już radości z jazdy.
Pojawiają się jakieś urazy, kontuzje. Generalnie miałem nieco problemów ze zdrowiem a motywacja opuściła mnie całkowicie.
Było źle. Po okresie stagnacji, braku chęci do kręcenia wpadłem na pomysł, że może rower z napędem elektrycznym pomoże
wrócić do nabijania kilometrów i pomoże odzyskać motywację.
Stało się. Kupiłem rower ze wspomaganiem. Nie chciałem wydawać na niego majątku, więc wybór padł na Funbika Thron.
To niewyszukany rower na chińskich komponentach. Składany we Wrocławiu lub okolicach.
Poczyniłem kilka modyfikacji w rowerze i zacząłem na nowo jeździć. Wróciła chęć do jazdy, znacznie większa ich częstotliwość.
Mimo, że nie jestem zwolennikiem "elektryków" przyznać muszę, że spełnił on swoją funkcję.
Przede wszystkim wróciłem do jazdy na rowerze. Wspomaganie elektryczne wykorzystuję w małym stopniu.
Jeżdżę w tzw. "trybie eko", który w sposób najmniejszy z możliwych wspomaga jazdę.
Kross Level B8 w tym czasie poszedł praktycznie na bezrobotne. Żal było patrzeć, jak tak stoi w garażu.
Był ładnie doposażony, udoskonalony. Zawsze o niego dbałem ( jak o wszystkie rowery).
Wystawiłem na OLX i szybko znalazł nabywcę. Pojechał do Sochaczewa do rodzinki, w której wszyscy lubią kręcić korbą :-)
Został tylko "Chińczyk" i myślę, że pięknie wywiązał się ze swego zadania. Jednak z elektrykami jest jeden, a nawet więcej
rzeczy, które stanowią akurat dla mnie problem. Są ciężkie, mają ograniczony zasięg. Gdy złapiesz na trasie kapcia, to
musi nastąpić cala "akcja logistyczna". Mój ma silnik w tylnym kole, więc jest trochę roboty podczas zdejmowania koła,
rozłączania napędu, składania itd. Reasumując nie lubię właśnie tego i stanowi to dla mnie kluczową wadę.
Pojemność baterii zaczyna już zdecydowanie spadać. Na początku, w pierwszym roku eksploatacji jedno ładowanie
wystarczało na 90-105 km, po roku 75-90 km, a teraz waha się w przedziale 65-80 km.
Przypominam, że jeżdżę tylko w trybie "eko" a co byłoby, gdybym jeździł w "normal" lub "turbo"?
Nie zamierzam go sprzedawać, ponieważ czasami będzie służył w dojazdach do pracy, czy też sporadycznych
przejażdżkach ze szwagrem po kaszubskich bezdrożach.
Kilka słów o nowym nabytku. Kupiłem ponieważ:
- przypomina nieco pierwszy rower, chociaż ma zdecydowanie lepszy osprzęt
- podoba mi się wizualnie ( jasne malowanie, geometria ramy)
- nie ma ograniczenia w postaci baterii ( pojemność, planowanie trasy )
- waży 14 kg, szybko zdemontujesz przednie koło i wsadzisz do bagażnika auta
- atrakcyjna cena w stosunku do jakości i osprzętu
Czy spełni swoją rolę? Zależy od wielu czynników. Przede wszystkim od wolnego czasu.
Gdy będę miał go więcej, to z pewnością będę siadał na niego.
Gdy będzie czasu brakować, to używać będę " Chińczyka"
A teraz kilka zdjęć z dzisiejszej testowej trasy.

Cube Nature Pro - nowy nabytek © panther

Widok na kartuska kolegiatę © panther

Leśne drogi © panther

Świeża , wiosenna zieleń © panther
- DST 32.80km
- Sprzęt Cube Nature Pro
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Gratuluję nowego nabytku i życzę szerokości.. Najważniejsze że jesteś zadowolony, a rower Ci się podoba, bo poza wygodą tym głównie kupujemy.
Dla mnie rower szosowy jest kompletnie nieprzydatny. Raz że to samo co piszesz ruch samochodowy, a poza tym brak możliwości wjazdu w teren. No i nie trenuję, tylko sobie spokojnie jeżdżę. Jeżeli wróce kiedyś na inny rower aniżeli trekking, to będzie to także góral, Podoba mi się widok na kolegiatę w Kartuzach. Pozdro. Marecki - 10:10 czwartek, 8 maja 2025 | linkuj
Dla mnie rower szosowy jest kompletnie nieprzydatny. Raz że to samo co piszesz ruch samochodowy, a poza tym brak możliwości wjazdu w teren. No i nie trenuję, tylko sobie spokojnie jeżdżę. Jeżeli wróce kiedyś na inny rower aniżeli trekking, to będzie to także góral, Podoba mi się widok na kolegiatę w Kartuzach. Pozdro. Marecki - 10:10 czwartek, 8 maja 2025 | linkuj
Bardzo ciekawy opis. Co do roweru szosowego mam niestety podobne odczucia...
Twoje tereny obfitują w świetne leśne drogi zatem życzę wielu udanych wycieczek z nowym nabytkiem:) Skowronek - 14:31 niedziela, 4 maja 2025 | linkuj
Komentuj
Twoje tereny obfitują w świetne leśne drogi zatem życzę wielu udanych wycieczek z nowym nabytkiem:) Skowronek - 14:31 niedziela, 4 maja 2025 | linkuj