Sobota, 8 czerwca 2024
Kategoria E-rower
08.06.2024/ Kortez
Dzisiaj od rana aktywność rowerowa. Na początku do serwisu, aby wymienić wolnobieg,
bo słabo współpracował z nowym łańcuchem.
Zaś po godzinie 18-tej miałem jeszcze ochotę rozruszać kości,
aby przetestować nieco mocniej i dokładniej rower po serwisie.
W lesie © panther
W lesie © panther
No i generalnie ze sprzętem wszystko w jak najlepszym porządku. Wszystko śmiga idealnie. Rowerem jeździ jak nowy.
Kręcę sobie po leśnych ścieżkach, jedzie się wyśmienicie. Teraz jestem już niedaleko Kartuz, brakuje do nich około 2 kilometrów.
Jadę leśną drogą, którą przemierzałem już setki razy. Widzę kobietę idącą z dwoma psami. Jednego trzyma na smyczy, drugi
swobodnie sobie biega....Zwalniam przy nich niemal do zera. Pani mocno trzyma przy nodze psa na smyczy. Delikatnie nabieram
prędkość i czuję na mojej łydce zęby drugiego psa. Dialog potoczył się w sposób następujący:
- K..waaaaa ugryzł mnie....!!!
- Boże, przepraszam...Kortez nigdy tak nie robił, Nigdy nikogo nie ugryzł.
- Jest szczepiony przeciwko wściekliźnie?
- Tak, badania ma ważne jeszcze pół roku.
- To poproszę Pani numer, zadzwonię teraz do Pani i wyśle mi Pani zdjęcie.
- Tak, ale za godzinę, gdy wrócę do domu.
- Psy bez kagańców i mamy efekt..
- Ale on nigdy tak nie robił...
- Czekam na zdjęcia badań psa. Do widzenia.
- Przepraszam :-(
Chusteczkami higienicznymi opatrzyłem sobie nogę. Krew dosyć mocno leciała,
łydka zaczęła nieco mocniej boleć a rana szczypać.
Zadzwoniłem do młodszej siostry, aby przygotowała wodę utlenioną i opatrunki.
Podjechałem do niej, przemyliśmy i opatrzyliśmy ranę.
W nieco mniejszym tempie pojechałem do domu. Wróciłem,
wziąłem dowód osobisty i pojechałem autem na SOR w Kartuzach,
Zdążyłem jeszcze przed zadzwonić do właścicielki psów, aby wysłała zaświadczenie o szczepieniu.
Wysłała bez problemu, kolejny raz przeprosiła za Korteza...
Życzyła spokojnego wieczoru mając nadzieję, że noga nie boli...
A997 ;-) © panther
Na kartuskim SORZe wszystko szło nadzwyczaj sprawnie. Kolejne opatrzenie rany,
założenie opatrunku,zastrzyk przeciwtężcowy i do domu.
Cała wizyta łącznie z wypełnianiem papierów, upoważnieniami,
wywiadem trwała 25 minut. Sobota minęła z przygodami ;-)
bo słabo współpracował z nowym łańcuchem.
Zaś po godzinie 18-tej miałem jeszcze ochotę rozruszać kości,
aby przetestować nieco mocniej i dokładniej rower po serwisie.
W lesie © panther
W lesie © panther
No i generalnie ze sprzętem wszystko w jak najlepszym porządku. Wszystko śmiga idealnie. Rowerem jeździ jak nowy.
Kręcę sobie po leśnych ścieżkach, jedzie się wyśmienicie. Teraz jestem już niedaleko Kartuz, brakuje do nich około 2 kilometrów.
Jadę leśną drogą, którą przemierzałem już setki razy. Widzę kobietę idącą z dwoma psami. Jednego trzyma na smyczy, drugi
swobodnie sobie biega....Zwalniam przy nich niemal do zera. Pani mocno trzyma przy nodze psa na smyczy. Delikatnie nabieram
prędkość i czuję na mojej łydce zęby drugiego psa. Dialog potoczył się w sposób następujący:
- K..waaaaa ugryzł mnie....!!!
- Boże, przepraszam...Kortez nigdy tak nie robił, Nigdy nikogo nie ugryzł.
- Jest szczepiony przeciwko wściekliźnie?
- Tak, badania ma ważne jeszcze pół roku.
- To poproszę Pani numer, zadzwonię teraz do Pani i wyśle mi Pani zdjęcie.
- Tak, ale za godzinę, gdy wrócę do domu.
- Psy bez kagańców i mamy efekt..
- Ale on nigdy tak nie robił...
- Czekam na zdjęcia badań psa. Do widzenia.
- Przepraszam :-(
Chusteczkami higienicznymi opatrzyłem sobie nogę. Krew dosyć mocno leciała,
łydka zaczęła nieco mocniej boleć a rana szczypać.
Zadzwoniłem do młodszej siostry, aby przygotowała wodę utlenioną i opatrunki.
Podjechałem do niej, przemyliśmy i opatrzyliśmy ranę.
W nieco mniejszym tempie pojechałem do domu. Wróciłem,
wziąłem dowód osobisty i pojechałem autem na SOR w Kartuzach,
Zdążyłem jeszcze przed zadzwonić do właścicielki psów, aby wysłała zaświadczenie o szczepieniu.
Wysłała bez problemu, kolejny raz przeprosiła za Korteza...
Życzyła spokojnego wieczoru mając nadzieję, że noga nie boli...
A997 ;-) © panther
Na kartuskim SORZe wszystko szło nadzwyczaj sprawnie. Kolejne opatrzenie rany,
założenie opatrunku,zastrzyk przeciwtężcowy i do domu.
Cała wizyta łącznie z wypełnianiem papierów, upoważnieniami,
wywiadem trwała 25 minut. Sobota minęła z przygodami ;-)
- DST 48.76km
- Sprzęt Funbike Thron
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Kortez nie chciał, a właścicielka nie ma mózgu.No nie nauczą się..
Marecki - 23:36 sobota, 8 czerwca 2024 | linkuj
Psy w lesie mają prawny obowiązek być na smyczy. Psiarze się nie nauczą. Atak z zaskoczenia najgorszy ;/
andale - 23:13 sobota, 8 czerwca 2024 | linkuj
Komentuj