Niedziela, 13 kwietnia 2014
Nadleśnictwo Uniradze
Niedziela zapowiadała się nieciekawie.
Gdy się obudziłem padał deszcz.
Na szczęście już koło 9 zaczęło się przejaśniać.
Przygotowany do jazdy byłem już poprzedniego dnia.
Celem dzisiejszej przejażdżki była miejscowość Uniradze i okolice.
Widok na Jezioro Potulskie w Pierszczewku © panther
Nad tym jeziorem zrobiłem pierwszy przystanek.
Stąd udałem się w kierunku Gołubia. W nim chwileczkę zastanawiałem się, którą z dróg wybrać.
Pobłądziłem po okolicznych ścieżkach i w końcu wybrałem jazdę czarnym szlakiem.
Na czarnym szlaku za Gołubiem © panther
Droga za kilkaset metrów przypominała tylko jakąś nieuczęszczaną przecinkę.
Ciekawostką jest, że na terenach Nadleśnictwa Uniradze znajdują się kurhany.
Niestety ze względu na brak czasu nie pomyślałem, aby zrobić im zdjęcia.
Świetne ścieżki na terenie nadleśnictwa Uniradze © panther
Główne drogi leśne na terenach tego nadleśnictwa są wyśmienite.
Dają możliwość szybkiej jazdy terenowej. Te boczne są już trudniejsze.
Wymagają również niezłej orientacji w terenie, bo można jeździć i jeździć...
Opuszczam teren nadleśnictwa i jadę w kierunku domu.
Kaszubskie widoczki ;-) © panther
Zatrzymałem się, aby wykonać zdjęcie i pomyślałem sobie...pojadę wzdłuż jeziora...
Już po kilometrze okazuje się...
Początek błotnej przeprawy © panther
Ciąg dalszy nastąpił © panther
Pomysł może i fajny, ale jazda w czymś takim wymagała cierpliwości, opanowania.
Tych ostatnich właśnie mi brakowało. Skutek: bardzo bolesna gleba podczas zjazdu w błocie i po gałęziach.
Trochę trwało zanim się pozbierałem. Cofać się...nie ma mowy. Jechać dalej...nic innego nie pozostało.
Dalej było jeszcze ciekawiej. Co 400-600 metrów zwalone drzewa na ścieżkach.
Do pełni szczęścia czegoś jeszcze brakowało. Spokojnie, deszcz zaczął lać za 15 minut.
Teraz dopiero poczułem co to znaczy być w pełni spełniony :-)
Aby trafić do domu przejechać musiałem jeszcze około 20-25 kilometrów.
Przemoczony, poobijany nie miałem już ochoty robić zdjęć.
Zatrzymałem się tylko aby zjeść banana i uzupełnić płyny.
Dzisiejsza przejażdżka dała niespodziewanie nieco w kość.
Mimo zmęczenia jestem z niej zadowolony.
Gdy się obudziłem padał deszcz.
Na szczęście już koło 9 zaczęło się przejaśniać.
Przygotowany do jazdy byłem już poprzedniego dnia.
Celem dzisiejszej przejażdżki była miejscowość Uniradze i okolice.
Widok na Jezioro Potulskie w Pierszczewku © panther
Nad tym jeziorem zrobiłem pierwszy przystanek.
Stąd udałem się w kierunku Gołubia. W nim chwileczkę zastanawiałem się, którą z dróg wybrać.
Pobłądziłem po okolicznych ścieżkach i w końcu wybrałem jazdę czarnym szlakiem.
Na czarnym szlaku za Gołubiem © panther
Droga za kilkaset metrów przypominała tylko jakąś nieuczęszczaną przecinkę.
Ciekawostką jest, że na terenach Nadleśnictwa Uniradze znajdują się kurhany.
Niestety ze względu na brak czasu nie pomyślałem, aby zrobić im zdjęcia.
Świetne ścieżki na terenie nadleśnictwa Uniradze © panther
Główne drogi leśne na terenach tego nadleśnictwa są wyśmienite.
Dają możliwość szybkiej jazdy terenowej. Te boczne są już trudniejsze.
Wymagają również niezłej orientacji w terenie, bo można jeździć i jeździć...
Opuszczam teren nadleśnictwa i jadę w kierunku domu.
Kaszubskie widoczki ;-) © panther
Zatrzymałem się, aby wykonać zdjęcie i pomyślałem sobie...pojadę wzdłuż jeziora...
Już po kilometrze okazuje się...
Początek błotnej przeprawy © panther
Ciąg dalszy nastąpił © panther
Pomysł może i fajny, ale jazda w czymś takim wymagała cierpliwości, opanowania.
Tych ostatnich właśnie mi brakowało. Skutek: bardzo bolesna gleba podczas zjazdu w błocie i po gałęziach.
Trochę trwało zanim się pozbierałem. Cofać się...nie ma mowy. Jechać dalej...nic innego nie pozostało.
Dalej było jeszcze ciekawiej. Co 400-600 metrów zwalone drzewa na ścieżkach.
Do pełni szczęścia czegoś jeszcze brakowało. Spokojnie, deszcz zaczął lać za 15 minut.
Teraz dopiero poczułem co to znaczy być w pełni spełniony :-)
Aby trafić do domu przejechać musiałem jeszcze około 20-25 kilometrów.
Przemoczony, poobijany nie miałem już ochoty robić zdjęć.
Zatrzymałem się tylko aby zjeść banana i uzupełnić płyny.
Dzisiejsza przejażdżka dała niespodziewanie nieco w kość.
Mimo zmęczenia jestem z niej zadowolony.
- DST 72.17km
- Sprzęt Kross Level A7
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Widać, że nawet w skali Polski, im dalej na północ, tym wolniej (później) uruchamia się wiosna. Jak zwykle miło zawiesić oko na jeziorkach, esowatych drogach terenowych i pagórach - czego u ciebie nie brakuje. A końcówka trasy - no cóż, rower to czasami krew, pot i łzy ;)
zarazek - 09:15 poniedziałek, 14 kwietnia 2014 | linkuj
Takie pejzaże na pewno poprawiają nastrój. Kiedyś też się wybiorę na Kaszuby rowerem. Polska ma mnóstwo ciekawych miejsc do odwiedzenia. Chyba u Ciebie jeszcze jest troszkę mniej zielono niż w Wielkopolsce? Pogoda czasem niestety daje popalić, no ale trzeba być gotowym na wszystko, nie da się wszystkiego przewidzieć.
marcingt - 19:07 niedziela, 13 kwietnia 2014 | linkuj
Takie drogi jak na trzecim zdjęciu lubię najbardziej. :)
michuss - 17:08 niedziela, 13 kwietnia 2014 | linkuj
No odkrywanie bywa bolesne, ale też satysfakcjonujące ;-) Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała. Gdybym wczoraj kontynuowała jazdę czarnym szlakiem też bym trafiła w rejony Uniradze, a tak jeszcze tam nie byłam. Ta błotna trasa to, mam nadzieję, nie jest dalszy ciąg owego czarnego szlaku, tylko jakaś inna nowoodkryta droga? ;-)
Monica - 16:08 niedziela, 13 kwietnia 2014 | linkuj
Komentuj